-Czekaj.. - powiedziała kobieta wstając i podchodząc do szafki. Wyciągnęła z niej jakąś maść po czym wróciła. Odkręciła tubkę i podała ją Erenowi. - Trzymaj. Delikatnie sobie posmaruj - odparła troskliwie.
Młodszy zabrał żel, po czym niechętnie, leniwymi ruchami rozsmarował ją po czerwonych śladach dłoni Kaprala na swojej twarzy.
-Dziękuję - rzekł oddając maść.
Hanji delikatnie go przytuliła. Zdawała sobie sprawę z tego, że czekoladowłosy jest u nich tylko i wyłącznie przez długi jego ojca. Dla okupu i nic więcej. Ale z drugiej strony, gdyby nie został przez nich porwany, chłopak miałby zniszczone życie. Jedyna najbliższa mu rodzina się na nim wyżywała. Tu może nie ma najlepiej, ale napewno lepiej niż w domu.
Okularnica poczuła, że Eren trząsł się jak galaretka. Taka mała, niewinna galaretka.
Po dłuższej chwili Zoe wstała, kierując się w stronę drzwi.
-Pójdę do sklepu. Chcesz coś? - zapytała.
-Yhym.. - odparł. - Jak można, to chciałbym jogurt. Jakiś.. Owocowy - dodał po chwili.
-Okej! To ja cię zamknę, no chyba że mam cię nie zamykać - powiedziała chwycąc za klamkę.
-Nie musisz - palnął prosto z mostu. Chciał móc choć na chwilę wyjść z gabinetu, żeby choć przez chwilę pozwiedzać korytarze budynku.
-Oki, to ja za niedługo wrócę. Bądź grzeczny - powiedziała troskliwie po czym zniknęła za drzwiami. Po korytarzu było słychać jej kroki, które stawały się coraz cichsze, aż w końcu zamilkły.
Chłopak podszedł do wielkiej szafy, po czym ją otworzył. Ujrzał mnóstwo ubrań, w tym ciemny, długi sweter. Chciał wyjść, ale wstydził się opuścić pomieszczenie w piżamie. Zabrał go, po czym nie myśląc długo, założył go na ubranie, które miał już założone.
Zabrał swoje czarne buty. Był już gotowy by wyjść. Nie przeszkadzałoby mu nawet, kiedy spotkałby gdzieś Kaprala. Odpukać!
Chwycił za klamkę drzwi po czym otworzył je. Spojrzał w obie strony, niczym na pasach, czy ktoś idzie. Nikogo nie było, więc cicho wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Udał się w prawo. Szedł długim korytarzem, przyglądając się jasnoniebieskim ścianom. Podłoga była z ciemnych, dębowych paneli. Co jakieś 7 metrów z sufitu wystawały światła. Po krótkiej chwili nastolatek dostrzegł drzwi. Podszedł bliżej i zauważył napis na nich "Dowódca E. Smith".
-To pewnie ten, który zaplanował moje porwanie.. - szepnął sam do siebie.
Ze środka usłyszał czyjeś głosy. Najprawdopodobniej były to dwa głosy, jakichś mężczyzn. Jeden z nich, wydawał mu się znajomy, a drugi słyszał pierwszy raz.
Jaeger stanął obok wejścia i starał się cokolwiek zrozumieć z ich rozmowy. Nie zauważył nawet, kiedy obaj wyszli i spoglądali na niego gniewnym wzrokiem.
-Erenie, wiesz, że nie ładnie tak podsłuchiwać innych? - zapytał wysoki blondyn z grubymi, krzaczastymi brwiami.
-J-ja tylko.. - wyjąkał. Nie wiedział co ma powiedzieć. Był przerażony i chciał uciec do pokoju Hanji. Niestety, stanęli tak, że nawet jakby próbował się przedostać między nimi, to nie udałoby mu się to.
-Eren.. - warknął Levi. Spojrzał na niego po czym chwycił go za nadgarstki i przygniótł do ściany. - Co zrozumiałeś z naszej rozmowy, szczylu? - zapytał spoglądając na przestraszonego chłopaka.
-N-nic! Przysięgam! - rzekł zielonooki, próbując się szarpać, jednak silniejsze dłonie kruczoczarnowłosowego mu na to nie pozwalały. Do jego oczu zaczęły napływać łzy, powodując, że jego oczy lekko się zaszkliły.
Erwin stał obok, przyglądając się co robi Ackermann. Ten jednak coraz bardziej przygniatał go do ściany, powodując u młodszego jedynie ból i płacz. Łzy ściekały mu po bladych policzkach na sweter, który już po chwili był mokry.
-P-przestań.. P-proszę.. - wyszeptał łkając.
-A co się mówi? - zapytał. Z zewnątrz wyglądał jak zdenerwowany karzełek ale wewnątrz był usatysfakcjonowany tym, że mógł się na nim wyżyć.
-Proszę...? - szepnął.
-Nie - bardziej go przycisnął. Ciało młodszego było całe obolałe. Ból nasilał się coraz bardziej z każdą chwilą.
-P-przepraszam...? - odparł jeszcze ciszej niż poprzednio. Zacisnął zęby z bólu. W tej sytuacji był bezsilny. A mógł nie wychodzić z tego pieprzonego pokoju... Teraz już było za późno.
-Dobra odpowiedź - nagle puścił jego nadgarstki i młody Jaeger padł na ziemię. - Zapamiętaj, że nie masz prawa nas podsłuchiwać, szczylu - spojrzał na niego gniewnym wzrokiem.
-Dobra Levi, chodźmy. Musimy jeszcze ogarnąć, czym zmusimy Grishę do spłacenia długu - odparł nie wzruszony Erwin oddalając się w stronę najprawdopodobniej kawiarenki.
Eren został sam. Cały obolały nie miał sił nawet wstać. Podkulił nogi i zaczął łkać.
-Po co.. Po co ja wychodziłem..!? - mówił co chwilę sam do siebie, co chwilę uderzając ręką w ścianę. Był zły, a jednocześnie przestraszony. Obawiał się reakcji kobiety kiedy go ujrzy w takim stanie.
____________
Szczerze to mam tyle pomysłów na to, a nie wiem, który z nich będzie najlepszy TvTJeszcze obmyślę co dalej dać, ale jak to mówią "wszystko w swoim czasie" :D
CZYTASZ
× Zakładnik × (EreRi)
HumorEren zostaje porwany w roli zakładnika. "Opiekę" i bezpieczeństwo zapewnić ma mu Levi. Brunet okazuje się dużo warty, przez co jego bezpieczeństwo staje się priorytetem. Jednak, plan jaki Ackermann wymyślił wraz z Smithem wymyka się spod kontroli. J...