3

1.1K 61 40
                                    

Eren spojrzał na niego z zaciekawieniem. Sam nie wiedział, o co starszy chce go zapytać.
-T.. Tak.. - szepnął ciszej niż poprzednio.

-Więc, Eren, jak myślisz, twój ojciec będzie chciał łaskawie zwrócić dług i cię uratować? Czy może jednak wolałby żebyś zamiast tego umarł? - Levi podszedł jeszcze bliżej niego i obserwował jego reakcję. Młodszy był zszokowany. Jego mina symbolizowała niemałe zakłopotanie, mimo to zamyślił się, gdyż w tej sytuacji nie chciał ani kłamać, ani umierać.

-Mhmm.. - odparł. - Raczej.. nie będzie mnie.. chciał.. z powrotem. Wolał się.. na de mną.. zn.. - nie dokończył.

-Nie chciał co? Nie chciał żebyś do niego wrócił? - zapytał. Musiał dowiedzieć się o nim wszystkiego, chociażby miał go do tego zmusić siłą. Lepiej dla niego, kiedy od razu wszystko wyśpiewa.

-Zn-znęcał się... Na de mną.. Od 9lat, codziennie, to samo... - powiedział cicho, zarazem bardzo tajemniczo. Ackermann wyczuł, że Eren boi się mówić, jednak nie miał wyboru. Rozległe, krwiawiące rany nie pozwoliły mu normalnie mówić. Jedynie kiedy próbował coś powiedzieć, nie zawsze dźwięki te układały się w zrozumiałe słowa.

-Czyli chcesz powiedzieć, że ojciec może być świadomy, że możemy cię zabić, a mimo to nie śpieszy mu się cię uratować? Nieprawdopodobne. - Kapral wrócił na poprzednie miejsce, by opierzeć się o ścianę obok wiszącej pochodni. Cały czas obserwował Jaegera wzrokiem.

-T-tak... - burknął niechętnie.

-Dobra, przejdźmy dalej. Wiesz może coś więcej o sobie, czego my nie wiemy? - starszy spojrzał na niego starając się jak najwięcej zrozumieć z jego wyrazu twarzy. Jednak mimo to jego twarz pozostawała obojętna.

-N-nie wydaje.. Mi się.. - szepnął. Spojrzał na Levi'a pytająco, jakby nawet nie wiedział o co mu chodzi. Czy ma to jakiś związek z ułożeniem łańcuchów? Dlatego, że nie mógł sięgnąć ręką twarzy?

-Acha. Czyli nawet o sobie nic nie wiesz.. - odparł niechętnie. - A twój ojczulek może wie? Albo ma z tym jakiś związek? - dodał po chwili.

-N-nie.. W-wiem.. - Eren robił się coraz słabszy, stopniowo opierając się o ścianę, krótko po tym zwisał na łańcuchach prawie dotykając ziemi. Oczy miał zamknięte i nie reagował na kolejne pytania.

-Acha, czyli stracił przytomność. Mogłem mu złamać tylko 4 żebra a nie od razu pięć. No cóż.. - powiedział kruczoczarnowłosy, zmierzając w stronę schodów, zostawiając Jaegera samego, właśnie wykrwawiającego się na jego oczach.

~Time Skip~

-No co, Levi? - zapytała Hanji spoglądając na Kaprala.

-No.. Młody stracił przytomność i tak jakby się wykrwawia.. - stwierdził. - Pójdziesz go uratować? Trochę za mocno go kopnąłem..

-DOPIERO TERAZ MI TO MÓWISZ?! - wrzasnęła okularnica, strącając Levi'a i biegnąc do celi Erena. - Cholera jasna, jak on umrze przez tego karła to go chyba zabiję! - dodała sama do siebie.

Kobieta szybko znalazła się przy chłopaku. Szybkim i zwinnym ruchem odpięła go od żelaznych kajdanów, po czym zabrała go na ręce. Cały czas krwawił, a jego skóra pozostawała blada. Oddychał, więc miał jeszcze jakieś szanse. Szybko udała się z nim do swojego gabinetu. Zamykając za sobą drzwi.

-To ja pójdę posprzątać jego krew - powiedział cicho Levi, idąc do siebie się przebrać, zabrać miotłę, specjalistyczne środki czyszczące i udając się do celi.

Zabrał do ręki płyn i psiknął na wielkie, zaschnięte plamy. Ściereczką zwinnym ruchem wypucował powierzchnię, zgrabnie kręcąc tyłeczkiem. (aut. przecież nikt go widział xd). Wtedy do pomieszczenia weszła Hanji, patrząc z niedowierzaniem na ruchy Ackermanna.

-Dobra, nie wnikam, ale masz szczęście. Z Erenem nie jest aż tak źle, ale zrobię mu kilka badań. Najprawdopodobniej będzie mi także potrzebny do kilku doświadczeń. Jak masz raport, to wręcz go Erwinowi. - powiedziała kobieta, wracając w stronę schodów.

-Okej. - odpowiedział, wracając do wykonywanych wcześniej czynności.

Kiedy już skończył, chciał się upewnić co do stanu młodszego. Zdawał sobie sprawę, że mógł go nie bić, ale chciał szybko móc zdać raport. Zabrał sprzęt sprzątający i poszedł go odłożyć, przebierając się w normalny strój.

~Tymczasem~

-Już lepiej, Eren? - zapytała okularnica patrząc na siedzącego chłopaka. Właśnie zabandażowała mu ostatnie rany, która wcześniej odkaziła.

-Yhym.. -burknął. Nadal wszystko go bolało, ale nie wiedział, dlaczego właściwie ktoś się o niego martwi. Pomaga mu. A on nie ma nic do gadania w tej sprawie. - Co się właściwie stało? - zapytał.

-Kapral za mocno kopnął cię w brzuch i żebra. Kilka z nich zostało złamanych, ale o to się nie martw. Miałeś także dużo ran, przez co prawie się wykrwawiłeś. No i jesteś strasznie odwodniony.. Czekaj.. - powiedziała sięgając po kubeczek plastikowy, do którego nalała trochę wody mineralnej z butelki i wręczając mu ją. - Proszę, napij się.

Zielonooki zabrał kubek do rąk. Początkowo przwie mu spadł, ponieważ jego ręce zaczęły się strasznie trząść, ale powoli przyłożył go do swoich ust i zaczął wolno sączyć napój. Kiedy wypił, odłożył kubek na stolik.

-Dzię.. kuję.. - powiedział cicho spoglądając w jej tęczówki.

Wtedy też do pomieszczenia bez płukania wszedł Levi. Eren odruchowo schował się za kobietą, tuląc ją. Zaczął się bać starszego. Miał się nim opiekować, a mało co i by go zabił.

-Levi, po co tu przyszedłeś?! - warknęła.

-Chce zobaczyć co u niego. Jakbyś nie wiedziała, to ja jestem jego opiekunem. - powiedział podchodząc bliżej i siadając obok Erena. Jednak ten schował się za Hanji, unikając chociażby wzroku czy dotyku Ackermanna.

-No właśnie. Opiekunem. Miałeś się nim opiekować, a nie chcieć go zabić! Lepiej będziesz kiedy wyjdziesz i przez jakiś czas ją będę jego opiekunką.

-Niech ci będzie.. Pójdę do Erwina i zobaczymy co on powie. Może to on właśnie go weźmie a nie ty - wyszedł z pomieszczenia, niemalże trzaskając drzwiami. Poszedł do gabinetu Dowódcy.

-Nie bój się. Nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnęła tuląc przerażonego nastolatka, głaszcząc go po czekoladowej czuprynie. Cały czas się trząsł, lecz po chwili zaczął się trochę uspokajać. Tak bardzo brakowało mu ciepłego dotyku kogokolwiek. Jej dotyk to nie to samo, co ten zimny, należący do tego mężczyzny, który nagle zaczął udawać, że się o niego martwi.

-M-mogę.. - nie dokończył.

-Chcesz zostać tu na noc? Możesz. Ale mam jedno łóżko. No cóż, wygodny sen tobie się bardziej należy, a ja będę spać na podłodze. Załatwię, żebyś nie musiał spać w tej zimnej celi, przykuty do tych żelaznych, ciężkich kajdan. Zobacz, jakie od nich masz ślady - podniosła jego chude ręce ukazując mu czerwonę ślady na nadgarstach. - Szarpałeś je, próbując się wydostać? Są mocne, więc bez klucza, albo innego sprzętu nie uwolnisz się. Ale spokojnie, już po wszystkim. Mam taką nadzieję.. - dodała. Ostatnie zdanie szepnęła, nie chcąc martwić słabego chłopaka.

-A! I jeszcze jedno. Dasz radę sam się umyć, czy Ci pomoć? - zapytała.

-D-dam radę sam.. - odpowiedział.

-Okej, to uważaj na rany, żebyś ich czasem nie zamoczył, bo plastry się szybko odkleją, a bandaże nasączą i będzie cię szczypać. To ja w tym czasie idę uszykować nam coś na kolację. Co powiesz o naleśnikach z nutellą?

-M-mogą być.. Dziękuję.. - powiedział biorąc ręcznik i udając się wolnym krokiem w stronę łazienki.

_______________
Trochę dramatu nie zaszkodzi TvT
Taki dłuższy rozdzialik niż poprzednio, ale myślę że się podoba ^^
Bajo! :3

× Zakładnik × (EreRi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz