11

691 41 21
                                    

Zapadł mrok, a jedynym światłem był blask księżyca. Woda zdążyła zrobić się zimna, a mokrzy nastolatkowie zaczęli zgrzytać zębami z zimna. Ubrali się i szli przed siebie. Na ślepo. Modląc się by dotrzeć bez problemów do budynku.

Szli gęsiego, jak poprzednio, jednak by się nie zgubić trzymali się za ręce.

~~~

-Hanji, kurwa! Gdzie oni są!? - krzyknął Kapral spoglądając z zdenerwowaniem na okularnicę, która jak gdyby nigdy nic sączyła właśnie trunek.

-Kto...? - odparła leniwie, odkładając szklankę na stół. Niefortunnie, kobieta wywróciła naczynie, wylewając całą jej zawartość na jasny obrus.

-No Mikasa, Armin i... - zamyślił się chwilę. - Eren! Tylko mi nie gadaj, że gdzieś wyszli!

-Aaa... No tak, pozwoliłam im wyjść na spacer - podniosła szklankę nalewając do niej nowy alkohol.

-Chyba cię pojebało do reszty! Idę po nich! - warknął wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami. Ubrał się, zakładając czarny płaszcz i buty, po czym wyszedł.

Udał się w stronę furtki, zmierzając w stronę parku. Był myśli, że tam właśnie poszli nastolatkowie. Włączył latarkę w telefonie i mimo słabego światła przedzierał się przez wąskie przejście, haratając ubranie ostrymi zakończeniami gałęzi.

Kiedy był już na miejscu, nikogo nie spotkał. Latarnie oświetlały jedynie puste ławki. Żadnej żywej duszy, oprócz jednego pijaka, który chciał od niego wyżebrać 5 złotych na piwo. Mężczyzna sprawnie go ominął, wracając w drogę w krzakach.

Tym razem jednak, szedł prosto, w stronę jeziora. Szczerze wątpił, że ich tam znajdzie, ale kiedy nie było ich w parku, mogli być dosłownie wszędzie.

Jezioro było puste, nikogo nie było. Tylko świeże ślady stóp na piasku. Ackermann zadawał sobie tylko jedno pytanie:

-Kto normalny chodzi w takie zimno pływać w jeziorze?

Teraz już wiedział, że tymi osobami są: jego kuzynka Mikasa, jej przyjaciel Armin i jego zakładnik, Eren.

Właściwie, co jeśli oni uciekli schować gdzieś młodego Jaegera, tak, aby mimo poszukiwań go nie znaleźć, powodując to, że stracą tyle kasy. Ma taką moc, że jakby go tak sprzedać... Wyszłoby o wiele więcej, niż winien jest im jego ojciec, Grisha.

Ale.. Nawet sam czekoladowłosy nie wie, gdzie jest, a znani mu nastolatkowie nie wiedzą, gdzie mieszkał.

Z takimi myślami, Levi krążył po okolicy, starając się ich odnaleść. Z każdą minutą spędzoną na tym zimnie tracił chęci do jakichkolwiek dalszych poszukiwań. Kiedy miał już wracać, ujrzał sylwetkę osoby błąkającej się w krzakach, bez żadnego oświetlenia.

Niepewnym krokiem podszedł bliżej, kierując na postać światło dobiegające z telefonu. Okazało się, że idącym nieznajomym był nie kto inny jak właśnie Eren Jaeger we własnej osobie!

-Eren, stój! - krzyknął oschle, na co chłopak zatrzymał się bez słowa. Zwrócił wzrok na starszego, co reszta także zrobiła po chwili.

-Tak...? - zapytał niepewnie młodszy z wyraźnym przerażeniem.

-Ładnie to tak wychodzić nie pytając się mnie o zgodę? - podszedł bliżej i spojrzał w zielone tęczówki czekoladowłosego, na co ten wyraźnie nie wiedział, co ma zrobić.

-Eee.. My tylko... - zawahał się chwilę.

-To ja chciałem gdzieś wyjść, to nie jego wina - wtrącił się Armin. - Pani Hanji nam pozwoliła wyjść, ale my po prostu straciliśmy poczucie czasu. Proszę nam wybaczyć!

-Faktycznie, czterooka mówiła coś... Ale dobra, wracajmy - powiedział mężczyzna. - Eren, porozmawiamy jak wrócimy - dodał wpatrując się w zdezorientowaną twarz młodego Jaegera.

Starszy Ackermann prowadził oświetlając drogę. Znał okolicę jak własną kieszeń, więc doszedłby tam nawet bez jakiegokolwiek światła. Za nim zmierzała reszta nastolatków. Szli szybko, więc już po parunastu minutach stanęli w drzwiach wejściowych.

-Hanji, debilko, zajebię cię...! - warknął gniewnie Kapral, rozbierając zbędne odzienie wyjściowe i kierując się w stronę stołówki, gdzie była kobieta jeszcze wtedy, kiedy wychodził.

Mimo poszukiwań, Zoe nigdzie nie było. Szukał jej nawet w miejscach, gdzie raczej jej nie było, np. pod stołami. Wybiegł z pomieszczenia, niemalże trzaskając drzwiami z całej siły. Chodził więc po innych pokojach, mając nadzieję, że ją znajdzie, aby wyjaśnić z nią to, co właśnie się stało.

~~~

-Przepraszam was... Nie chciałem, żebyśmy mieli przeze mnie kłopoty - powiedział blondyn, spoglądając że smutkiem na resztę przyjaciół.

-Nie twoja wina, Armin. Ja też zawiniłam, bo nie pilnowałam czasu i nie zauważyłam, kiedy się tak ściemniło... I też się wszyscy przeziębiliśmy.. - odparła cicho dziewczyna.

-Ale to ja zacząłem was chlapać i to przeze mnie się rozchorowaliśmy.. - dodał Eren po krótkiej chwili namysłu.

-Dobra, kończmy tą rozmowę, kogo to wina. Każdy z nas jakiś zawinił i tak to zostawiamy, okej? - zapytał niebieskooki.

-No okej - odpowiedzieli.

-To ja idę, bo Kapral będzie zły.. - rzekł Jaeger opuszczając nastolatków. Poszedł do szatni zdjąć odzienie wyjściowe i udał się do pokoju Hanji. Kobieta akurat czytała jakąś książkę i popijała to czerwonym winem w kieliszku.

-Dzień dobry...? - powiedział niepewnie przekraczając próg pomieszczenia.

-Aaa, Eren! Wróciłeś już? - zapytała troskliwie, jednak nie do końca jej to wyszło, ponieważ duża dawka alkoholu dała swoje. Czekoladowłosy dziwił się, czy Hanji cokolwiek zrozumiała z aktualnie czytanej lektury.

-Tak.. A tak właściwie, gdzie jest Kapral? - chłopak usiadł na łóżku, by po chwili całkowicie się na nim położyć.

-Poszedł do Dowódcy, ale mówił, że zaraz wróci by z tobą porozmawiać - powiedziała odkładając kieliszek na stolik. - Chcesz się napić? - dodała wyciągając drugie naczynie, nalewając do niego ciecz i podając młodszemu. Normalnie nie zrobiłaby tego, ale nie chciała, by ponad połowa butelki się zmarnowała.

-Ymm... W sumie to nie powinienem... - powiedział wstając i podchodząc do kobiety. Zasiadł w fotelu obok niej i chcąc nie chcąc zabrał naczynie do rąk, wypijając zachłannie całą zawartość.

W tym momencie rozległo się głośne pukanie do drzwi, w których po chwili stanął Levi. Niemalże od razu pobiegł do chłopaka wygrywając mu kieliszek z dłoni i wyrzucając go za siebie, co spowodowało rozbicie się szklanego naczynia na mnóstwa kawałków i każdy z osób w pokoju usłyszał wysoki dźwięk rozbijanego szkła.

_______________
No witam, witam. Nie wiem czy dam radę w tym tygodniu napisać kolejny rozdział, bo muszę nadrobić zaległości z prawie całego tygodnia... 8 klasa to zło... ;^;

No więc nie miejcie mi tego za złe jak coś :')

(dodałam już tłumaczenie więc jak ktoś chętny do przeczytania to zapraszam, jest na moim profilu /nie wiem czy wszystkie rozdziały się dobrze wyświetlają, bo wattpad dał mi ograniczenie i niby to usunął, ale ja cały czas to mam, więc jak ktoś mógłby to sprawdzić czy wszystko jest to z góry dziękuję :3)

Do następnego! ^^

× Zakładnik × (EreRi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz