15

642 26 72
                                    

Po chwili Hanji weszła do środka. Jej mina drastycznie zmieniła się z radosnej, promiennej na obrzydzoną i niezrozumiałą. Jakby tego było mało, tuż po niej do pomieszczenia wszedł Erwin z taką samą reakcją.

-Ehm... Levi...? - zapytał niepewnie brwiasty. Ackermann spojrzał na niego. - Czemu Eren jest nagi i ma w ryju knebel? Oraz do tego wszystkiego te kajdanki...?

-Eeee... - jąkał się, nie wiedząc co zrobić, by się nie wkopać.

Wtedy też Jaeger zaczął się szarpać. Zwrócił tym samym uwagę innych właśnie na niego. Wtedy wymyślił też jeden plan, który niekoniecznie musi się udać.

Podszedł, a raczej poczłapał bliżej Levi'a, machając w jego stronę biodrami. Próbował coś powiedzieć, jednak knebel w jego ustach mu na to nie pozwalał.

Zdezorientowany ciemnooki zdjął z niego to dziwne ustrojstwo.

-Pieprz mnie... Chcę poczuć cię w sobie... Proszę~ - powiedział uwodzicielskim tonem zielonooki, jakby wręcz błagał starszego o stosunek z nim.

Hanji spojrzała raz na Erwina, który miał taką samą reakcję jak ona, na to, co właśnie się tutaj dzieje, oraz na Levi'a i Erena. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała, jak ma to skomentować.

-Levi, zostajesz zawieszony - powiedział stanowczo brwiasty.

-Dowódco, jak go weźmiesz, to kto będzie mnie karał~? - powiedział ciepłym, miłym głosikiem tak jak poprzednio, mimo to, że robił to tylko i wyłącznie dlatego, że czuł jakiś szacunek do Kaprala.

Właśnie dlatego zrobił z siebie idiotę i udawał jakąś dziwkę, której się to podoba (w sumie to mu się to nawet spodobało ale po co ktoś ma o tym wiedzieć?)

-Ja wychodzę... - odparła kobieta od razu wychodząc z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

-Levi, coś ty mu zrobił...? - zapytał niepewnie Erwin.

-Kapralu~ nie zwracaj na niego uwagi..~! - kontynuował Jaeger wtulając się ochoczo w tors mężczyzny, który stał wpatrzony ni to w dowódcę, ni w nastolatka.

-Erwin, możesz wyjść? - spojrzał na niego z miną w stylu "on sam się do mnie klei!".

-Jak mi powiesz, co to ma znaczyć - rzekł stanowczo Smith.

-Bo - zaczął. - Ten gówniarz sam się do mnie klei! Nie widzisz tego!? Jebane ścierwo z niego! Nawet podłóg umyć nie umie! - warknął odpychając gwałtownie zielonookiego od siebie.

Na twarzy młodszego momentalnie pojawiły się łzy, które właśnie uświadomiły mu wszystko. Jest nikim, ścierwem, szmatą, którą można się pobawić i wyrzucić, zapomnieć. Wnet jego policzki stały się szybko mokre, więc szybko przetarł je ręką.

Odwrócił głowę, spoglądając na ziemię. Było mu tak wstyd. Chwycił kołdrę, którą się szybko owinął w pasie i wybiegł z pomieszczenia trzaskając za sobą drzwiami.

-I tak zostajesz zawieszony. To jest niedopuszczalne, nawet jeśli jest to nasz zakładnik. Tak właściwie, co z Grishą? Odezwał się? - dopytywał Erwin spoglądając na rozkojarzonego Levi'a.

-Ma go kompletnie w dupie. Nie odzywa się, nawet jak groziłem mu, że zgwałcę, potorturuję i zabiję tego bachora - powiedział niemal spokojnie.

-To źl... Czekaj, co?!

-No co? Gwałt, tortury i zgon! Jestem geniuszem! - rzekł uradowany ze swojej głupoty.

-Zadzwonić po psychatrę, czy od razu do psychiatryka? - zapytał zaniepokojony brwiasty. Znał Ackermanna od dawna, ale nigdy nie miał aż tak złych intencji wobec swoich jeńców.

-Nie przesadzaj, on i tak miał za dobrze, jak na syna Grishy - burknął.

-KURWA LEVI JAK HANJI ZADZWONI NA GLINY TO NIE TYLKO TY BĘDZIESZ MIAŁ PRZEJEBANE NIE ROZUMIESZ?! - wydał się blondyn tak głośno, że było go słychać nawet po drugiej stronie budynku.

-Dobra, zamknij już ten ryj, bo mnie łeb nakurwia - odparł kruczoczarnowłosy, przypominając sobie o tym, że cały czas nie ma na sobie dolnych ubrań, a kołdrę zajumał Eren. Czyli ogólnie rzecz biorąc: cały ten czas miał interes na wierzchu.

Chwycił za poduszkę i położył ją na nogach, zakrywając swoje krocze.

~~~

Eren pobiegł do pokoju Hanji, w którym były jego rzeczy. Bez pukania wbiegł do środka, chwycił pierwsze lepsze ubranie i szybko je założył. Kołdrę rzucił na łóżko i otarł część świeżych, a część zaschniętych łez. Wybiegł do szatni zabrać i ubrać buty. Włożył też kurtkę i szybko wybiegł z budynku.

Wbiegł w krzaki, nie zważając na nic, biegnąc przed siebie, przedzierając się przez gęste chaszcze.

W pewnym momencie wbiegł na coś, albo raczej na kogoś. Był to Arnim wraz z Mikasą, którzy akurat teraz musieli zbierać grzyby.

-Eren, co ci? - zapytała troskliwie dziewczyna.

-Macie może coś, jakiś nóż, cyrkiel, czy cokolwiek?! - nerwowo tuptał w miejscu.

-Ja mam nóż, a po co ci? - powiedział Armin, spoglądając niepewnie na przyjaciela.

-No to daj, później ci powiem... - rzekł chwycąc łapczywie przedmiot i odbiegając  dalej przed siebie.

-Dzięki, nara! - krzyknął oddalajac się od nich.

-O co mu chodziło? - zapytała Mikasa.

-Nie wiem, może powinniśmy to zgłosić Kapralowi? - zaproponował Armin, na co dziewczyna przytaknęła.

______________
Przepraszam za moje lenistwo ;^;
Tak jak pewna osóbka zaproponowała (zapomniałam nicku sorkii :c) dodałam trochę dramatu, bo nie może być tak kolorowo przecież

Upośledzony lenny - - - - - >   (°'ш'°)


No i zachęcam do komentowania i gwiazdkowania ❤️ (bo to miło poprawia mi humorek i motywuje UwU)

To do następnego :3

× Zakładnik × (EreRi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz