三3三

135 5 0
                                    

Wlazłem do pokoju i usiadłem na swoim łóżku. Całowałem się z chłopakiem. Z Jungkookiem. Nie nagrali tego, prawda?

Usłyszałem drzwi. Nawet nie drgnąłem, tylko spojrzałem w podłogę. Nie oblizuj ust idioto. Nie rób tego.

Nie zrobiłem. UFF.

Usiadł na łóżku. Spojrzałem na niego kątem oka.

Zasłonił sobie usta ręką, mruknął coś do siebie i walnął twarzą na kołdrę.

Matko, co Ty zrobiłeś Taehyung, co Ty zrobiłeś...

Powtórzyłem całą czynność po nim.

Co ja mam teraz robić... nie daj boże, żeby on w tym momencie myślał o tym samym.
- Jungkook, przepraszam - rzuciłem szybko.

Nie odezwał się, a ja poczułem, że tracę cały świat.

W tamtym momencie podniósł lekko głowę, a jego zwichrowane włosy przewróciły się na drugą stronę.

Wbił swój idealny wzrok w moje oczy.
- To nie twoja wina. Zapomnijmy o tym - uśmiechnął się i machnął ręką.

W mojej głowie pojawił się znak zapytania. Co do cholery? Nic? W ogóle się nie przejął? Znaczy... przejął się, ale... tylko tyle?

Chciałem przestać na niego patrzeć, ale nie potrafiłem. Te jego błyszczące migdałki zbyt silnie na mnie działały.
- Zimno tu... - powiedział po chwili.
- Chcesz moją kołdrę? - zapytałem, próbując rozwiać wszystkie poprzednie myśli.

On znowu machnął ręką.
- Co ty, pod czym ty będziesz spał? - zaśmiał się dziwnie.
Właśnie Taehyung, pod czym ty będziesz spał, idioto?
- Mnie jest ciepło - zwinąłem kołdrę w kulkę i rzuciłem mu ją.

Prześcieradło było zimne, ale pod końcem łóżka odkryłem koc. Mówić, czy nie mówić...
- Na noc zdejmuję kolczyki, a trochę brzydzę się tej pleśni... - znowu się odezwał.

Nie miałem pojęcia co mu odpowiedzieć.
- Zdejmiesz mi je? - zapytał, a ja tym bardziej nie znałem odpowiedzi.

Wstałem powolutku i stanąłem przed jego łóżkiem. Usiadł naprawdę szybko i obrócił głowę.

Westchnąłem i podniosłem ręce. Kolczyk niby był zwykłym kółeczkiem, ale... okropnie zaciśniętym.
- Co ty, wiertarką to robiłeś? - zapytałem, próbując nie zrobić mu krzywdy.
- Pewnie trafiła mi się wadliwa sztuka, trudno je założyć, a co dopiero zdjąć...

Zapaliłem światło i usiadłem na jego łóżku. 
- Dlaczego nie założyłeś innych?... - rzuciłem szybko, poważnie nad tym myśląc.
- Wszystkie zgubiłem, a szybko zarastają mi dziurki...
- Rozumiem... 

W końcu udało mi się odpiąć jeden z nich.
- Auć...

Jezus Maria. Zabolało go.
- Przepraszam - rzuciłem.
- Nie ma problemu... tak jest zawsze. Nie da się nie szarpnąć - wzruszył powoli ramionami.

Nie patrz, nie patrz, nie patrz.

Spojrzałem.

Miał dziwną minę. Patrzył w podłogę, zaciskając w rękach kołdrę.

Odłożyłem kolczyk na stolik. Położyłem rękę na jego idealnej żuchwie i obróciłem perfekcyjną twarz. IDIOTO, MOGŁEŚ POWIEDZIEĆ, ŻEBY TO ZROBIŁ!

Boże, dotknąłem jego twarzy, dotknąłem jego skóry, nie, nie, co ja uczyniłem.

Cały ten wywód dział się tylko w mojej głowie, na szczęście. Podjąłem próbę odpięcia drugiego kolczyka. Idealny pan Jeon wciąż milczał. Powiedz coś, Jungoo, proszę...

W końcu go odpiąłem, widocznie dość boleśnie, bo on znowu syknął. Odłożyłem powoli drugie kółko i wstałem, chcąc jak najszybciej się oddalić.

Chciałem się przejść, ale na przejściach zapewne stacjonowali dyżurni i inne tego typu zwierzęta. W międzyczasie zdążyłem też zgłodnieć, bo po co jeść kolację, panie Kim?

Oprócz tego było mi gorąco i czułem się znudzony. Nie potrafiłem uwierzyć, że całowałem się z chłopakiem, tym bardziej, że Jungkookiem. 

Powiedzieli wtedy, że nasza dwójka jest najprzystojniejsza... martwiło mnie to. Powiedział, że jedenaście... w skali od jeden do dziesięciu... podobało mu się.

Trzasnąłem ręką o własne czoło.
- Nie, nie, nie - rzuciłem do siebie.
Jeśli ktoś to nagrał, to będziemy udupieni. Pomijając to, w jakim homofobicznym otoczeniu żyjemy... homofobicznym?

Zatrzymałem na chwilę myślenie. To był homoseksualny pocałunek. Między jedną płcią. Między chłopakiem a chłopakiem. Nie wierzę, to się nie mogło stać.

Schowałem twarz w poduszce, zupełnie zapominając o obecności Jungkooka.

Chcę już wrócić do domu...
- Taehyung - moje imię wybrzmiało głosem Jungkooka, tak cicho, że poczułem się jak w pudełku.
- Hm? - uznałem, że "co?" zabrzmi niemiło, a "tak?" będzie dziwne.
- O czym myślisz?

O czym myślę, co mam mu powiedzieć... nie znoszę kłamać... nie potrafię, kiedy patrzą na mnie te perełki.
- A jak myślisz? - rzuciłem czymś neutralnym.
- Gramy w podchody? Pytam, żeby się dowiedzieć - stwierdził odważnie.

Zamilkłem. Nie mogę mu tego powiedzieć... 
- Co byś powiedział, gdybyś jednak miał wtedy wybór? - zapytał powoli i spokojnie.
- Mówisz o...
- Ta, o wyzwaniu... - nazwał to najdelikatniej jak mógł.

Podniosłem głowę, wciąż nie ruszając resztą ciała.
- Wydaje mi się, że bym zaprotestował... i niby wiem, że nie umarłbym, gdybym TEGO nie zrobił... to znaczy, gdybyśmy my tego nie zrobili, ale...

Odetchnęłam.
- Nie wiem, co mną kierowało - znowu wtuliłem się w poduszkę.
- Myślałem, że się uduszę - pierwszy raz się zaśmiał w moim otoczeniu.

O boże, on jeszcze z tego żartuje. Jungkook jest taki wyjątkowy...
- Nie martwisz się, że to trafi do wszystkich? Że to nagrali, czy coś?... - ledwo udało mi się odezwać.
- I tak i nie. Słyszałeś co powiedzieli... podobno nasza dwójka... Ty i ja królujemy, co do urody wśród chłopaków. Wykluczenie nas z kręgu znajomych byłoby średnim posunięciem, jeśli o dyplomację chodzi - wymienił szybko.
- Podoba mi się twój tok myślenia - oparłem się na ręce, czując zainteresowanie.

Jungkook wzruszył ramionami.
- Uważam, że mają rację. Gdzie nie pójdę, tam gadają o Tobie - powiedział cicho.
- Obracasz się w złym towarzystwie - spróbowałem się wyluzować.

Zaśmiał się cicho.
- Dlaczego powiedziałeś, że czekałem specjalnie na Ciebie? - ośmieliłem się w końcu zapytać.
- Aeeee... - wydłuży z zakłopotaniem - Nie wiem... wydałeś się być... najlepszym wyborem. Jakkolwiek to nie brzmi.

Nie potrafiłem i nie chciałem na to odpowiadać. Nie do końca do mnie dotarło.
- Powinniśmy iść spać... - spojrzałem na telefon - Jest pierwsza, a z tego co wiem, budzą już o siódmej...
- Nie znoszę obcych miejsc... zawsze jest mi zimno i czuję się obserwowany.

Opuściłem głowę na poduszkę.
- To pomyśl, że ja Cię obserwuję, żeby dopilnować, że jesteś bezpieczny - powiedziałem, żeby dodać mu otuchy.

Podniósł się, a ja nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.

Zamknął okno i wrócił do łóżka. Uff...
- To mnie przekonuje - powiedział spokojnie - Dzięki za wsparcie, Tae.

Tae... tylko rodzice tak do mnie mówią. Czasem rodzeństwo, ale zwykle jestem "brat" albo "Taehyung".

Wciąż było mi ciepło. Rozciągnęłam się i zamknąłem oczy.

Dam radę na spokojnie zasnąć.

Usłyszałem dziwne bzyczenie.
- Nosz!... Bez jaj, komary? - przyłożyłem rękę do karku.
- Przykryj się tą kołdrą, przeżyję z jedną - Jungkook obdarował mnie szybką ripostą.
- Gorąco mi... - położyłem się z powrotem.

Spokojnie. Tak gorącej krwi, to nawet wampir by nie chciał.

Rather be there | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz