Idąc z nim w jedną stronę (miał po drodze do domu) cały czas czułem w jakim dziwnym kierunku zmierza ta "relacja". Uświadamiałem sobie, że poza snem całowałem się z nim tylko raz. Jeden raz, ten "feralnej nocy" na obozie.
W śnie zdarzyło się to wiele razy i za każdym było coraz lepiej. Coraz lepiej...
- Dlaczego wtedy pocałowałeś mnie w szyję - wydusiłem, chociaż ani trochę nie zabrzmiało to jak pytanie.On obejrzał się na mnie, a jego oddech się zatrzymał. Zagapiłem się na niego z obojętnym wyrazem twarzy.
- Odpowiesz mi? - obaj się zatrzymaliśmy.Próbował coś wydusić. Chyba.
- Możesz mi za to walnąć - mruknął cicho.Złapałem za jego przedramię, a on jakby się wystraszył. Drugą ręką odsunąłem jego bluzę i delikatnie (w miarę możliwości panowania nad sobą) pocałowałem jego szyję nad prawym obojczykiem.
Mruknął lekko pod nosem.
- Jesteśmy kwita - puściłem go prędko.Miałem zamiar już ruszyć dalej, ale zatrzymał mnie szybkim chwytem za nadgarstek.
Obejrzałem się na niego, a on zrobił dziwną, nie do określenia minę.
- Przepraszam - mruknął.
- Za co? - zapytałem.Przyciągnął mnie do siebie i zsunął oba kołnieże mojej bluzy w dół, naciągając mi ją za obojczyki.
- Jesteśmy na ulicy, Jungoo - mruknąłem.Moment. To znowu sen? Boże, czy to jest możliwe? Po raz kolejny? Nie zrobiłby czegoś takiego.
Puścił moją bluzę z wciąż uniesionymi rękami.
- Masz rację... - odezwał się cicho.
- Co chciałeś zrobić?
- A jak myślisz? - odrzucił mi pytanie.
- W ogóle nie myślę, Tae. Przy tobie moje logiczne myślenie się wyłącza - postukał się pięścią w głowę.Obejrzałem jego twarz. W oczy jednak wpadły mi kolczyki.
- Wrócę już do domu - zerwał się dziwnie, ale złapałem go za plecak.
- Zostajesz ze mną - rzuciłem do niego, a on wydał się jakiś wystraszony.Zatrzymał się w czasie.
- Boję się Ciebie - powiedział lekko.Puściłem go szybko. Boże, nie potrafię nad sobą panować.
- Ta, wracaj do domu - wyprzedziłem go i wręcz odbiegłem.Tak szybko, jak było to możliwe wleciałem do domu, a następnie do swojego pokoju.
Spojrzałem na telefon. 15, czwartek. To by się nie zgadzało ze snem, bo Jungoo nie było w szkole przez trzy. Potem się zobaczyliśmy i mama nie obudziła nas w piątek. W śnie był poniedziałek.
Zadałem mu krępujące pytanie i... pocałowałem w szyję. Jestem idiotą, strasznym debilem. Mam tego powoli dość.
To się nigdy nie powinno stać. Nie dość, że zakochałem się w chłopaku, to jeszcze mam ochotę go macać, całować i mieć go blisko cały czas.
Jest ludzkim cudem. Jego twarz i ciało są bezbłędne. Tak jak we śnie zresztą, każdy ruch idealny. Jego zapach jest świetny, najpiękniejszy.
- Taehyung, obiad!
- Dziś nie zjem, mamo... niedobrze mi - rzuciłem.
- Potem nie dostaniesz - próbowała mnie przymusić, ale nie zadziałało.Nie chcę. Chcę Jungkooka.
- Kochanie, ten Jungkook do Ciebie! To chyba ten, co Ci się śnił! - usłyszałem z dołu.KURWA, NIE, MAMO! DO CIĘŻKIEJ CHOLERY.
- Puk puk - wejrzał do środka, a ja zleciałem z łóżka i schowałem się za nim - Śniłem Ci się?Do kurwy nędzy...
- Tak - mruknąłem, chociaż trochę przeciw sobie.
- Co robiłem?
- Mam kłamać czy mówić prawdę?
- Lepiej skłam - powiedział szybko.
- Byłeś grzeczny, kochany... i ubrany.Zaczął się czerwienić. Coraz mocniej.
- Widziałeś mnie nago? - wydusił cicho, żeby moja rodzinka nie usłyszała.
- Tak, chociaż tylko we śnie - odpowiedziałem bezwstydnie.
- Jak to się stało, że byłem bez ubrań w twoim śnie? - zapytał, zamieniając się w pomidorka.
- Zadajesz za dużo pytań. To tylko sen - machnąłem ręką - Zastanawia mnie czy naprawdę tak wyglądasz bez koszulki - powiedziałem bez żadnego skrępowania.On usiadł na podłodze, co nieco mnie rozproszyło.
- Co o mnie myślisz? - zapytał nagle - Kim dla Ciebie jestem, że widzisz mnie nago we własnym śnie? Z tego, co wiem, jesteś chłopakiem.
- Nie wiem, Jungoo... nie zdziwiłbym się-Usłyszałem drzwi na dole.
- My wychodzimy, Tae!
- KURWA, NIE! - złapałem się za głowę - NIE WYCHODŹCIE!Widocznie było już za późno.
- Zapomniałeś o czymś? - wydusił, widocznie zdziwiony moją relacją.
- Nie, oni nie powinni wychodzić. Pieprzony plac zabaw, to się źle skończy - mówiłem rozproszony.Jungkook spojrzał na swoje ręce.
- Jesteśmy sami, prawda? - zapytał.
- Niestety tak. Nie obraź się na mnie, ale powinieneś wyjść. I to szybko. Nie będę potrafił nad sobą panować - złapałem ręką za rękę.On powoli wstał.
- O co chodzi? Nie musisz nieczego przede mną ukrywać. Powiedziałeś o swoim śnie, już nic mnie nie zdziwi - obejrzał się na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Jeśli nie wyjdziesz rzucę się na Ciebie. Nie chcę zrobić Ci nic złego - mówiłem szybko i nerwowo.
- Chcesz mnie pobi-
- Powiedz mi, pokłóciłeś się dzisiaj z ojcem?Zatkało go dziwnie.
- Skąd o tym wiesz?
- Boże, musisz wyjść, szybko - wstałem i pociągnąłem go za nadgarstek na dół.
- O co chodzi? Powiedz mi - rzucił szybko.Nie mam nic do stracenia. Mogę mu powiedzieć.
- Jeśli nie wyjdziesz pocałuję Cię - spojrzałem w jego oczy - może nawet rozbiorę, nie wiem.Zatrzymał się i zaczął stawiać mi opór.
- Podobam Ci się? - zapytał nagle.
- Tak, Jungoo. Bardzo. Bardzo, bardzo mi się podobasz. Za bardzo, przesadnie - rzuciłem szybko - właściwie to nawet Cię kocham, co kompletnie nie ma sensu. Prawie Cię nie znam, ale każdy twój ruch jest idealny. Nie mogę na Ciebie nie patrzeć.Zatkało go. I to wyjątkowo mocno.
- Teraz wyjdziesz?
- Nie - rzucił - Tym bardziej nie.
- Jungoo... działasz na swoją niekorzyść.Mrugnął bardzo delikatnie. To mrugnięcie, tylko to... Tak mną poruszyło.
Popchnąłem go na drzwi.
- Powstrzymaj mnie, odepchnij - złapałem za jego rękę i przycisnąłem obok jego głowy.
- Nie - pokręcił głową.Co za mała cholera...
Docisnąłem jego drugą rękę do płaskiej powierzchni.
- Kochanie... - powiedziałem do niego - Wyjdź, proszę. Nie chcę zrobić Ci krzywdy...Musiałem go... dotknąć, a on od razu oddał mi pocałunek. Nie mogłem w to uwierzyć, ale w pewnym sensie przywykłem do pocałunków, przez ten chory sen. On był jeszcze lepszy, z każdą sekundą.
Chciał zabrać jedną rękę, ale ja tylko docisnąłem jego plecy do drzwi.
- Uspokój się, uspokój - przerwałem na chwilę zbliżenie, żeby gadać do siebie.Puściłem ręce Jungoo i złapałem jego twarz w dłonie. Zagapiłem się w jego oczy.
- Wyjdź stąd, Jungoo. Naprawdę nie chcę zrobić niczego głupiego - mówiłem spokojnie.
- Już mnie pocałowałeś. Za późno - powiedział - Naprawdę chcesz mnie teraz wypuścić?
- Nie. Oczywiście, że nie.Przechylił lekko głowę, a ja się zamknąłem. Lepiej nie.
CZYTASZ
Rather be there | vkook
FanfictionCzyli gdzie Taehyung kocha lśniące oczy kolegi z klasy, a kolega z klasy kocha, gdy Taehyung na niego patrzy. Na obozie szkolnym trafiają do jednego pokoju, a w nocy nie da się spać. Kiedy tylko mija trochę czasu niepewny Kim zaczyna czynnie wracać...