...
- Taehyung - czułem szturchanie.
- Niech ktoś go obudzi - usłyszałem bezradny głos wuefisty.Poczułem jak ktoś podnosi moją rękę, ale nadal nie miałem siły otworzyć oczu.
- Aua, do kurwy nędzy! - zerwałem się, czując jak zatapiają moją rękę w czymś gorącym.Podniosłem się i zobaczyłem sporo osób przed moim łóżkiem, razem z miską gorącej wody.
- W końcu - wszyscy westchnęli.Nie widziałem Jungkooka.
- To teraz ten... - obejrzeli się w drugą stronę.Zobaczyłem półmartwego Jungkooka rozrzuconego po łóżku, zupełnie jakby pływał w basenie.
- Ja go obudzę - podniosłem się szybko - A państwu mówię: DO WIDZENIA - wypchałem ich wszystkich za drzwi, czując się niezręcznie.Spojrzałem jeszcze raz na Jeona. Matko, jaki on jest uroczy, gdy śpi... ja naprawdę mam... dlaczego to powiedziałem?
Podszedłem powoli.
- Jungoo... - odezwałam się cicho.Położyłem rękę na jego ramieniu już drugi raz w karierze. Potrząsnąłem nim delikatnie.
- Jungkook...Spojrzałem na jego bezwładnie leżącą rękę. Podniosłem swoją dłoń.
- Jungoo - odezwałem się jeszcze raz.Dotknąłem jego ręki. O matko, jaka delikatna...
On jedynie odetchnął i pełen chęci do życia odwrócił się do mnie plecami.
- Aha... - wywróciłam oczami.
- Jungkook - postanowiłem przestać z tą delikatnością - Wstawaj, pensjonat się pali.
- Nie boję się ognia... - zaszeptał, co wyrwało mnie z równowagi.Wciąż trzymałem dłoń na jego ręce.
- Wstawaj, musimy iść na śniadanie.
- Już, daj mi jeszcze chwilę... - znowu się obrócił.Nie mogłem powstrzymać śmiechu, widząc jak jego włosy poleciały na górną część poduszki.
- Mama ma Ci przyszykować ubranka? - zacząłem się wygłupiać.
- Tam stoi walizka, mamo. Nie mam nic do ukrycia - stwierdził szybko.Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
Zabrałem rękę i podszedłem do jego walizki.
- Myślałem, że żartujesz... mam Cię też ubrać, synku? Chcesz, żebym Cię karmił? Poczekaj, może mają plastikową łyżeczkę z księżniczką Disney'a...
- Rzuć mi jakieś spodnie i bluzę... najlepiej też koszulkę.Rozejrzałem się po idealnie poskładanych ubrankach. Prawie wszystko było czarne.
- Widzę, że jesteś gotowy na czyjś pogrzeb...Nie odezwał się.
Rzuciłem mu spodniami w twarz. Po chwili oberwał też obiecaną koszulką i bluzą.
Nie wyglądał, jakby miał w planach wstać.
- Pospiesz się, noo - zabrałem mu obie kołdry.
- Już, już... - podniósł się do pozycji siedzącej.Stałem jak głupi, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- A Ty nie masz zamiaru się przebrać? - zapytał z ciekawością w głosie.Zdjął sobie koszulkę, a ja obróciłem się z zastygnięciem.
God bless moje oczy, on ma sześciopak.
- Dobrze się czujesz? - dopytał.
- Taaa - wyjąłem szybko ubrania ze swojej walizki.Skoro on się nie wstydzi, to czemu ja miałbym?
Usiadłem na łóżku i zdjąłem koszulkę. Nie patrz na niego, nie patrz.
Chwila, chwila. Ze stresu zapominam o własnej formie.
Usłyszałem dziwne mruczenie i Jungkooka trzaskającego swoją twarzą o łóżko.
Ubrałem się najszybciej jak potrafiłem.
- Chłopaki, już? - usłyszałem pukanie.
- Jungkook nadal w stanie wegetatywnym, ale jesteśmy na dobrej drodze.
- Zejdźcie potem na stołówkę. Szybciej - rzucił wuefista po raz ostatni, po tym najwyraźniej odchodząc.Jak już spojrzałem na Jungoo był ubrany. Szybki chłopak.
- Nie sądziłem, że w naszej klasie ktoś poza mną dba o swoje ciało - wstając szturchnął mnie - długo rzeźbiłeś brzuch? Wyglądasz, jakby rzeźbił Cię renesansowy artysta.Matko, dlaczego on mówi do mnie takie rzeczy.
- Trentuję jakoś od dwóch lat - szurnąłem szybko.
- Robi wrażenie... - powiedział, w końcu idąc za mną na dół.Kiedy weszliśmy do stołówki kilka osób zaklaskało ironicznie.
- Więc jednak żyją - rzuciła nauczycielka od fizyki.Jungkook usiadł i zaczął się zajadać. W końcu zgłodniał, już zaczynałem się mar... twić...
Usiadłem obok niego i też wziąłem się za jedzenie. Przy stole panował straszny gwar. Jak na targu.
Nie słyszałem ani słowa o dziwactwach z nocy, nikt nawet dziwnie się na nas nie patrzył.
- Zapakujcie w plecaki co tam chcecie, za pół godziny zbiórka przed wyjściem. Jedziemy nad jezioro, będzie turnieje i kilka innych rozrywek. Wiczorem ognisko, pianki i tak dalej - rzuciła podekscytowana chemiczna.Obłędnie...
Ja i Jungkook wróciliśmy do pokoju. On zaczął pakować coś do plecaka.
- Co mam ze sobą wziąć... - położyłem rękę na własnym karku z zakłopotaniem.
- Najważniejsze, żebyś wziął siebie i m...
Obejrzałem się na niego.
- ... małą torbę. Chyba nie chcesz bawić się w dragaża... - rzucił szybko.Wziąłem swój plecak, wrzuciłem do niego wodę, słuchawki na czarną godzinę i cieplejszą bluzę w razie apokalipsy.
- Turnieje... ciekawe jakie - Jungkook się przeciągnął - Chciałbym rozprostować jakoś kości.
- Ja tam chcę już ognisko - zaśmiałem się lekko.
- Szlag, nie naładowałem telefonu... - odezwał się z zmieszaniem.Podniosłem swój, który z zadowoleniem pokazywał 70%, mimo, że zapomniałem go wczoraj podłączyć.
- Mamy mój. Mam dwójkę rodzeństwa, potrafię się dzielić - uśmiechnąłem się do niego.
- Mam małe słuchawki - wyciągnął z plecaka - jakiej muzyki słuchasz?Jakiej muzyki słucham...
- Obojętnie, byle nie wiało ciszą - wzruszyłem ramionami.Jungkook uśmiechnął się naprawdę uroczo.
Po naprawdę dłuższym czasie, głównie zapełnionym szukaniu zgub, liczeniu nas 100 razy i uciszaniu nadpobudliwych wylądowaliśmy na swoich miejscach.
- Mogę przy oknie? - zapytał ponownie Jungkook.
- Jasne - odpowiedziałem to samo.Usiadł spokojnie, uśmiechając się z zadowoleniem.
Wsadził mi do ucha słuchawkę, a drugą sobie.
- Ty coś puść - podałem mu swój telefon.Włączył jakąś słodką balladę i odchylił głowę.
Zagapiłem się na niego. Ten chłopak... jest naprawdę wyjątkowy.
- Wciąż chce mi się spać... próbowałem sobie tłumaczyć to uczucie wzroku na mnie Tobą, ale czułem go na plecach - rzucił - późno zasnąłem.
- Prześpij się teraz. To też obce miejsce, ale teraz możesz być pewien, że Cię pilnuję.
- Taehyung... - obejrzał się na mnie.Czy ja znowu walnąłem coś głupiego...?
Postanowiłem się nie odzywać. Odchylił głowę, ciężko wzdychając. Zamknął oczy.
Siedziałem chwilę w zakłopotaniu, oglądając resztę ludzi. Nauczycielka stała i gapiła się na mnie dziwnie.
- Coś nie tak?... - wydusiłem.
- Zawsze tak trudno Cię obudzić? - zapytała.
- Ach, to... można powiedzieć, że to wyjątek... zwykle wstaję od razu na sam dźwięk budzika.
- A Jungkook tak na każdej wycieczce - wywróciła oczami - Zwykle musieliśmy go zrzucać z łóżka.
- Pewnie jest inny sposób... bardziej bezpieczny.Ona pokiwała głową.
- Mam nadzieję. Nie chcemy pewnego dnia złamać mu kręgosłupa - przybiła rękę do uda, śmiejąc się silnie.Nieszczególnie mnie to rozśmieszyło, o czym się przekonała. Uciekła na swoje miejsce.
Głowa widocznie śpiącego już Jungkooka powoli przechylała się na szybę.
- Chodź do mnie, Jungoo... - szepnęłem, przekierowując go na swoją stronę.Jego głowa ułożyła się na moim ramieniu jak na poduszce. Miło było go trzymać... blisko siebie.
Od razu poczułem jego zapach. Te perfumy tyle trzymają...?
Westchnęłem i wyprostowałem się.
Jungoo...
CZYTASZ
Rather be there | vkook
FanfictionCzyli gdzie Taehyung kocha lśniące oczy kolegi z klasy, a kolega z klasy kocha, gdy Taehyung na niego patrzy. Na obozie szkolnym trafiają do jednego pokoju, a w nocy nie da się spać. Kiedy tylko mija trochę czasu niepewny Kim zaczyna czynnie wracać...