~•1.5•~

426 33 5
                                    

Tydzień po mojej próbie samobójczej dostałam czegoś na wzór depresji. Nie ruszałam się z łóżka, nie jadłam i nie piłam zbyt wiele, nie odzywałam się do wuja, prawie nie spałam.

Przypomniałam sobie, że wujek zanim dowiedział się o mojej indywidualności był częstym gościem w naszym domu. Zaprzestał gdy raz, albo dwa pożyczyłam jego moc.

- Wybierzemy się na wycieczkę - usłyszałam po kilku dniach "depresji".

Spojrzałam tylko na niego z niechęcią i zakryłam się kołdrą. Nie miałam ochoty nigdzie iść.

- Danairi proszę. - Milczałam. - Bo będę zmuszony użyć siły. - Dalej milczałam. - Sama mnie do tego zmusiłaś.

Przez pierwszy moment nic się nie działo. Potem zostałam zawinięta w pościel jak naleśnik i podniesiona siłą. Początkowo próbowałam się wyrwać, ale szybko się poddałam.

Wuj postawił mnie na podłodze w łazience i pomógł się wyplątać z kołdry.

- Umyj się i przebierz - wydał polecenie wskazując na czyste ubranie leżące na pralce, po czym wyszedł.

Wykonałam je bez chęci i bez pośpiechu.

Z racji na mój nieudany wyskok przenieśliśmy się z górnego piętra na parter. W łazience była tylko kabina prysznicowa. Na wszelki wypadek z całego apartamentu zniknęły wszystkie przedmioty, którymi mogłabym sobie coś zrobić: noże, nożyczki, szklane dodatki, nawet lustro zostało zabezpieczone przed zbiciem.

Po wzięciu długiego prysznicu, przebrałam się w ubrania, które wisiały na mnie jak na wieszaku przez niewielką ilość jedzenia, dopiero wtedy wyszłam.

- Wychodzimy. - Stanęłam na środku pokoju, zakładając rękę na rękę w ramach protestu. - Chciałem po dobroci - szybko znalazł się przede mną i przerzucił sobie mnie przez ramię. Nawet się nie wyrywałam, nie miałam po co.

Zostałam wyniesiona z pokoju, z hotelu i zapakowana do samochodu.

- Jedz - podał mi papierową torbę z jeszcze ciepłym jedzeniem. Zignorowałam burczący brzuch i cudowny zapach i odłożyłam torbę między nas. - Jak nie chcesz teraz to zjesz później.

Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy i w sumie miałam to gdzieś - gorzej niż do ciotki trafić nie mogłam.

Przymknęłam oczy i spróbowałam trochę podrzemać. Koszmar oczu, z których umyka życie cały czas prześladował mnie nocami.

- Danairi, wysiadamy. - Wybudziłam się, na szczęście podczas tej krótkiej drzemki nic mi się nie śniło.

Wysiadłam z pojazdu, biorąc też torbę z jedzeniem, bo tak kazał wuj.

Budynek koło którego wysiedliśmy był jakiś taki nijaki, podobny do innych w tej okolicy.

Wujek poszedł przodem, a ja chcąc nie chcąc poczłapałam za nim.

- Dzień dobry! - zawołała jakaś blondynka od razu jak weszliśmy.

- Dzień dobry, my do doktora Raikatujiego - powiedział wuj Toshinori.













No dobra, dobra

Miałam wstawić te kilkanaście minut wcześniej, ale to nie moja wina, że tyle zajęło mi dotarcie do domu (najbardziej winny jest mój pies - dostała biegunki i załatwia się w mieszkaniu - tak więc możecie go obwiniać), dodatkowo musiałam jeszcze calutki rozdział przepisać, a nienawidzę tego robić

Macie jakieś przypuszczenia kim może być doktor Raikatuji oprócz tego, że jest lekarzem?

Do napisania

Diana

Pokój i Nadzieja (BNHA FF) Tom Pierwszy: PogodzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz