~•1.2•~

487 43 2
                                    

Jakieś dwa tygodnie po przeprowadzce Fushidy poznałam Midoriye.

- Przepraszam, wolne? - Uniosłam głowę, żeby zobaczyć kto narusza mój spokój. Znajomi z mojej klasy wiedzieli, że po wyprowadzce Keiko odsuwałam się od nich i ponownie zamykałam się w sobie. Nikt nie miał odwagi, ani chęci by to zmienić. Przede mną stał zielonowłosy chłopiec, na oko młodszy ode mnie o jakieś dwa, trzy lata.

- Tak, siadaj - odpowiedziałam. Nie byłam wredną osobą, która mimo trzech wolnych miejsc nie pozwala nikomu tam usiąść.

- Dziękuje - chłopiec zajął miejsce i zabrał się za jedzenie przyniesionego posiłku. - Jestem Midoriya Izuku - wyciągnął przed siebie dłoń.

Odruchowo spięłam się i zaczęłam skubać rękaw swetra.

- Hattori Danairi - przedstawiłam się, trzymając ręce jak najbliżej siebie.

Zielonowłosy spojrzał na mnie wzrokiem, w którym nie mogłam rozpoznawać co się kryło.

- Coś nie tak?

- Nie lubię dotyku innych. Moja indywidualność pozwala mi na pożyczanie mocy od innych.

- No to mi nic nie grozi. Nie mam żadnej indywidualności - posmutniał kiedy mówił o tym.

Niepewnie odciągnęłam rękaw i uścisnęłam jego dalej wyciągniętą dłoń. Mówił prawdę, nie poczułam niczego co mogłoby świadczyć, że pożyczam od niego moc.

- Miło mi cię poznać Midoriya - wysiliłam się na uśmiech.

- Nawzajem Hattori.

Zaczęłam więcej czasu spędzać z Izuku. Poznałam jego historię, to że mimo braku indywidualności chciał zostać bohaterem. Podziwiałam jego wytrwałość w dążeniu do celu i mu kibicowałam.

Pomagałam mu nawet z prześladującym go Bakugou Katsukim. Blondwłosy chłopak z umiejętnością polegająca na tworzeniu wybuchów na za dużo sobie pozwalał. Jego narcyzm wynikający z ciągłego chwalenia jego daru wyewoluował w znęcanie się nad słabszymi.

Pewnego dnia gdy przekroczył już moją cierpliwość, wkroczyłam i odebrałam moc młodemu Bakugou na pół dnia. Wracając ze szkoły poprosiłam Midoriye by zaprowadził mnie do domu swojego starego przyjaciela.

Tam wyjaśniłam całą sytuacje jego rodzicom i oddałam chłopakowi jego indywidualność. Od tego czasu trzymałam się z zielonowłosym. Blondyn zostawił go w spokoju.

A przynajmniej do czasu.



W dzień zakończenia ostatniej klasy moi rodzice uczestniczyli w wypadku podczas akcji ratowniczej. Zmarli kilka dni później w wyniku poniesionych obrażeń.

Zaopiekować się mną miała ciotka ze strony ojca.

Nie sądziłam wtedy, że czeka mnie takie piekło...

Pokój i Nadzieja (BNHA FF) Tom Pierwszy: PogodzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz