Księżyc wysoko świecił już na niebie a ona stała zaś przy oknie, patrząc się w niego jak w ostatnią miłość jej na tym dziwnym świecie.
Dłonie swe położyła na cieżarnym brzuchu i oczy swe zamkła, myśląc jakąś to będzie istota zmieszana z krwią Pani Księżyca i upiornego Pana. Druga dłonią przeczesała włosy i czekała, zastanawiając się czy po narodzinach hybrydy nie wynieść się na swe ziemię spowrotem. Do klasztoru Ksiezycowego, do domu.
Mąż jej, ojciec jej dziecka niewierny jej pozostał, zamiast być przy prawidłowym rozwiązaniu chodził po burdelach, bądź do kochanki swej i robił wszystko to czego Diana dać mu nie chciała.
Nie kochała go, choć może trochę na początku, dopóki nie zaczął jej zdradzać. Dopóki nie począł w jej łonie hybrydy.
Ustala ledwo i z myśli i modłów do Księżyca zerwał ja dźwięk otwierających się drzwi.
Nie śpisz? Zapytał zaskoczony.
Obejrzała się tylko i bez pomocy żadnej z osób i magii po tych słowach kochanek jej padł na ziemię martwy, z broni Diany sciekala krew.
- skoro mój być nie mogłeś i dla dziecka naszego też nie to nie będziesz już niczyj, tylko sobą.
CZYTASZ
Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci.
Fantasy- to nie miało się stać - mówiła drzacym głosem że łzami w oczach - dlaczego?! - wykrzyczala do Księżyca Taki los twój jaki Ci piszą twe gwiazdy Julie..