Warmir zaprowadził mnie do miasteczka, nad którym czatował klasztor kapłanów słońca. Czyli mojego totalnego przeciwieństwa.
Byliśmy na małym targu i nie wiem dlaczego ale ciągle się śmiałam i oglądałam wszystko co tam było. Materiały, owoce, zwierzęta.. Dosłownie wszystko. Nic dziwnego skoro takie miasto a budziło tyle emocji. Choć zazwyczaj osoby z naszego zakonu, nie ekstytuja się dniem a tutaj.. Było zupełnie inaczej, może dlatego że byłam hybryda dwóch potężnych postaci.. Nie wiem.
Warmir z uwagą mi się przyglądał i parę razy proponował zakupienie jakiegoś ładnego materiału na suknie ale ja miło odmawiałam, nie chciałam go naciągnąć na prezenty.. Skoro mój cel był inny. To było bardzo miłe popołudnie.. Zjedliśmy razem w jakieś karczmie gdzie podawali ich tradycyjne dania..
Ohyda. Nie ukrywam.
Na szczęście Warmir tego nie zauważył ani nie rozpoznał, że mi nie smakuje.. Bo tak jak nauczyła mnie matka, jeśli ktoś kupuje ci jedzenie to z grzecznosci masz jeść wszystko i tak też się stało. Następnie weszliśmy na jakiś szczyt.
- pokaże ci coś - powiedział wystawiając do mnie dłoń - chodź -
Patrzyłam na niego chwilę i myślałam..czy podać mu dłoń. Moje uczucia wobec niego przez ten dzień się zmieniły.. Zbyt szybko za szybko...
Warmir uśmiechnął się i chciał już zabrać rękę.. Ale w ostateczności go złapałam przez co uśmiechnął się szerzej i pociągnął mnie za sobą.
Szliśmy za rękę jakąś leśna sciezka, czułam że rośnie we mnie energia co oznaczało.. Że słońce już się chowa.
- zdjełas kozaki prawda? - zapytał zatrzymując się przed szlakiem
- tak a coś się stało? - zpytałam
-nic - powiedział niespodziewanie mnie podnosząc - wolałbym abyś cała wróciła
Nasze twarze znów były blisko, teraz mogłam mu się przyjrzeć z bliska.. Byl taki.. Uroczy z tej perspektywy. Położyłam mu głowę na ramieniu i na chwilę zamknęłam oczy. Poczułam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech. Przeszedł jakąś część trasy po czym nagle się zatrzymal.
- nie otwieraj jeszcze oczu - powodział- jesteśmy na miejscu - postawił mnie na ziemię.
Złapał mnie za ręce i zaprowadził parę kroków na przód.
- otwórz oczy - powiedział puszcajac mnie i stając obok
Otworzyłam oczy i ujrzała... Panoramę na całe miasto i zachodzące słońce.. Otworzyłam usta z wrażenia.. Nigdy nie widziałam takiego zachodu słońca.. Nigdy się tak tym nie zauroczyłam
Warmir spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- pięknie co- zapytał dumnie
- cudownie.. - odpowiedziałam cicho podchodzac bliżej do klifu - widziałam wiele zachodow.. Ale nigdy tego nie czułam co teraz..
- widziałem wiele kobiet - powiedział podchodząc do mnie i stając obok mnie - ale żadna nie była tak piękna jak ten zachód przed nami -
- żadna? - zapytałam patrząc na niego
- no może oprócz jednej - powiedział odwracając się do mnie
- tak? -
- tak - uśmiechnął się
- a kto to taki? - zapytałam - nie wyglądasz na kogoś samotnego, raczej masz powodzenie u wielu -
- może i mam ale wiesz - urwał dotykając mojej twarzy - żadna nie była taka jak...
I nagle stało się, coś wytrzelilo w nasza stronę a Warmir w ostatniej chwili wyciągnął tarcze napełnionią ostatnim promieniem słońca, przygarnął mnie do siebie i ukrył za tarczą....
A słońce już zachodziło...
CZYTASZ
Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci.
Fantasy- to nie miało się stać - mówiła drzacym głosem że łzami w oczach - dlaczego?! - wykrzyczala do Księżyca Taki los twój jaki Ci piszą twe gwiazdy Julie..