Rozdział III

30 3 0
                                    

Siedziałam jeszcze chwilę w komnacie i czekałam na dokumenty, których ostatecznie się doczekałam.
Wzięłam wszystkie dokumenty na biurko i zaczęłam je intensywnie czytać szukając w nich czego kolwiek co mogłoby się przydać. Sięgłam po kartkę papieru i zboku zaczęłam notować to co zdążyłam wyczytać.
Najbardziej zaniepokoił mnie fakt że tej nocy, której ona najprawdopodobniej zginęła była na górze Targon. Tam gdzie mieścił się zakon kapłanów słońca.. W którym była wychowywana i została z niego wyrzucona za to że wspięła się na górę i dowiedziała się o księżycu.. A oni jej nie wierzyli i ja próbowali wygnać ale z racji tego, że moja matka nie kontrolował wtedy mocy to prawie wszystkich zabiła.. Zostawiając Leone ranna i paru innych zarządców z góry.
Leona..
Skoro moja matka tam była tego dnia kiedy zginęła to ona musi coś wiedzieć.. Ale podróż na Targon zajmie mi z co najmniej trzy dni i dwie noce.. A nawet jeśli chciałabym wyjechać musiałabym znać te tereny musiałabym coś wiedzieć na temat zakonu.. Tak to nie jestem w stanie nic zrobić. Z dokumentów nic raczej więcej nie wyciągnę.. Nie zostaje mi nic innego jak wybranie się do biblioteki klasztornej.
Na osobnej kartce napisałam czego potrzebuje i ruszyłam w strone biblioteki.

Na osobnej kartce napisałam czego potrzebuje i ruszyłam w strone biblioteki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy weszłam do biblioteki bardzo nisko skłoniła mi się Pat. Kobieta która głównie opiekowała się wszystkimi książkami w całym klasztorze.
- oh Julie - powiedziała cicho - czego potrzebujesz księżycu?
Usmiechnęłam się słodko i podeszłam do lady, średniego wzrostu kobieta o czarnych już siwiejących włosach uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Dyskretnie położyłam przed nią kartkę z zapisanymi elementami, które są mi niezbędne w dowiedzeniu się czego kolwiek.
Pat spojrzała na mnie lekko przerażonym spojrzeniem. Zrozumiała moją dyskrecję i poszła do wielkich półek z książkami. Rozjerzałam się w tym samym czasie po sali i widziałam parę znajomych mi twarzy z uczelni, wszyscy kątem oka mnie obserwowali a kiedy zauważyli że na nich zerkam, spuszczali nisko głowę wracając do swoich ksiąg.
Nie zdążyłam dokładnie obgadać wszystkich a Pat już położyła na ladzie wszystkiego czego potrzebowałam. Mapę i księgi, które mówiły o zakonach żyjących na Targon i przede wszystkim księga o Leonie, która opisywała jej życie aż do przejęcia prawie że władzy w zakonie.
- dziękuję Pat - uśmiechnęłam się delikatnie - oddam za parę dni
-dobrze Julie ale powiedz mi moje drogie dziecko - przerwała wtapiając we mnie swoje spojrzenie - po co ci to wszystko?
- wybacz Pat ale nie mogę Ci powiedzieć, wiedz tylko że dziękuję Ci za twa pomoc -
- tylko proszę nie rob nic głupiego moja droga- powiedziała - teraz ty jesteś tu najważniejsza.. Zarzad rozmawia już o terminie twojego przejęcia wladzy
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem
- na prawdę? - zapytałam chcąc dowiedzieć się wiecej
- tak Julie - odpowiedziała - zgodnie z wolą Wielkiej Diany ty miałaś przejąć władze jeśli kiedykolwiek stanie się coś niespodziewanego - powiedziała
Spojrzałam na nią z kamienna twarzą po czym wzięłam materiały i ruszyłam w stronę wyjścia, dziękując jeszcze raz Patt za podarowanie mi tego wszystkiego.
Ruszyłam do swojej komnaty zastanawiając się, kiedy moja matka to powiedziała zarządzcom..
Weszłam do swojej komnaty i położyłam znów wszystko ba biurko. Rozlozylam mapę i zaczęłam zaznaczać i szukać ważnych dla mnie elementów i znaków, równocześnie czytając księgę o Leonie i zakonach. Nie zauważyłam nawet kiedy Dewis wpadł do pokoju w samych spodniach i potarganych włosach.
- dowiedziałaś się czegoś? - zapytał sięgając po dokumenty
-zależy co chcesz wiedzieć - odpowiedziałam mu kierując na niego wzrok
- odnośnie śmierci Wielkiej Diany - powiedział ironicznie
- nie zginęła tutaj tylko na górze Targon - powiedziałam opierając się o oparcie krzesła
- na górze Targon tam gdzie jest zakon słońca? - zapytał niedowierzając
- tak
- co ona tam robiła? -
- szczerze mówiąc nie wiem - powiedziałam wprost - musiałabym tam jechać i sprawdzić, dotknąć, zobaczyć aby mieć jakiś grunt.. Jedyne co wiem to jest to że tam była ostatni raz, później znalazła się martwa tutaj. -
Dewis spojrzał na nie i zobaczył, że na biurku leży pod stertą papierów mapa.
- chyba nie chcesz tam jechać? - zapytał
- dobrze wiesz, że pojadę - powiedziałam - to jest moja matka i jeśli w ten sposób mam się dowiedzieć co się stało to tam pojadę
- nie ryzykuj tyle - powiedział budując swój gniew i rozgorycznie - a co jeśli strace prze to równiez ciebie? Raczej nie o to chodziło matce -
Wstałam i oparłam się o biurko.
- nie ważne, mam więcej mocy niż nasza matka, mam więcej możliwości. Pojadę i dowiem się co się stało -
-nie znasz nawet tamtych terenów, nie wiesz czego się spodziewać a dobrze wiesz ze w ciągu dnia nasza moc tak nie działa jak w nocy -
- dlatego mam mapę i sobie wszystko notuje -
Dewis spojrzał na mnie i wiedział że tej dyskusji że mną nie wygra. Odpuścił spuścił głowę na chwilę po czym podniósł i znów na mnie spojrzał.
- kiedy chcesz jechać? - westchnął -
- jak dowiem się dostatecznie tyle abym mogła wyruszyć gdzir kolwiek w tamten rejon.. - powiedziałam spokojnie - obstawiam że góra za dwa trzy dni.. - powiedziałam przechodząc się po pokoju - narazie o tym nie myślę.. Chcę odpocząć - powiedzialam
Dewis spojrzał na mnie troskliwie.
- może kąpiel Julie? - powiedział wprost
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku orzecierajac oczy. Nagle Dewis patrzył na mnie inaczej niż zwykle.. Podszedł, kleknal przede mną i zaczął mi ściągać buty.
-dam radę sama - powiedziałam i zaczęłam rozbierać się sama - idę do łaźni.
Dewis spojrzał na mnie z zawiedziona mina i odprowadził mnie wzrokiem do drzwi.
Weszłam do bali, która była zapełniona ciepła woda z olejkami, leżałam tak chwilę i zastanawiałam się co robić dalej. Wyrusze to było pewne ale czy to wszystko jest tego warte? To była moja matka fakt ale samo to że również na moich barkach będzie cały klasztor.. Nie wchodziło w ogóle że sobą w współpracę.
Postanowiłam że się dowiem to się dowiem.. Wrócę i będę sprawować władze w klasztorze.
Nic lepszego chyba już i tak nie wymyślę..

Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz