Noc była dziś piękna i spokojna.. Była taka cicha, księżyc świecił wysoko i oświetlał mi drogę powrotną do domu.
Warmir nie widział, że wyjadę, nie spodziewa się tego w ogóle. Wiem, złamie mu serce ale w ramach tego zostawiłam mu list aby się nie niepokoił.. Aby mu wszystko wytłumaczyć i powiedzieć.
Zachowałam się źle ale nie mogłam czekać. Pośpieszyłam konia i założyłam kaptur na głowę, pedziłam już lasem w stronę domu.. Aby dostać się do niego jak najszybciej..Bez żadnych przerw pedziłam i sercem i myślami byłam przy Warmirze.. Dzięki niemu choć przez chwilę zapomniałam kim jestem.
Świtało a ja byłam już u bram klasztorna. Zostawiłam konia i weszłam do klasztoru. Wszyscy ludzie którzy mnie tam ujrzeli byli w szoku.. W tym Narisa, która patrzyła na mnie jak na ducha.
- Julie? - spojrzała na mnie zaskoczona - gdzie ty.. Byłaś? -
- nie mam tyle czasu - powiedziałam patrząc na nią gniewnie - powiedz zarządcą że mają pojawić się w sali obrad natychmiast.
Narisa przytaknela i pognała, ja ruszyłam w stronę sali obrad.. Teraz dopiero będzie się działo..Siedziałam na najważniejszym miejscu, zarządcy zaczęli się schodzic i patrzyli na mnie zaskoczeni, że wogole tutaj jestem i siedze. Czekałam aż wszyscy przyjdą. Kiedy w końcu się doczekałam, wstałam i wszystkich zmierzyłam wzrokiem. Na sali ucichło, Stanęłam przed nimi pewniej. Miałam na sobie swoją pozłacana zbroje, cienie i spinki..
- jeśli chodzi o śmierć mojej Matki - zaczęłam - to nie dowiedziałam się nic szczególnego - skłamałam - pojawił się inny problem, ostatnio zostało mi zgłoszone o napaści przez osoby, które atakują grupowo, są w kapturach i oczy maja fioletowe. - powiedziałam - czy wy coś o tym wiecie? - zapytałam
- tak Pani słyszeliśmy o tym i bardzo nas to zaniepokoiło - powiedział jeden z zarządców
- a coś się dowiedzieliscie na ich temat? - zapytałam
- nie - odpowiedział ten sam co wczesniej
- dlaczego mnie to nie dziwi - powiedziałam głośno - to nie są zwykli ludzie - zaczęłam - są to wysłannicy demona, którzy na mnie polują
Zarządcy spojrzeli na mnie zaskoczeni i przestraszeni.
- nie rozumiemy Pani.. - powiedział Erastones
- ktoś rzucił na mnie klątwę chcąc się mnie pozbyć po prostu - powiedziałam - zajmijcie się bezpieczeństwem tutaj ja zadbam o resztę.
Miałam już wychodzić gdy nagle Erastones złapał mnie i zatrzymał.
- jutro ta ceremonia Pani - powiedział - przygotuj się tylko.. - dodal
Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Nikt z nich jeszcze nie wie, że ja już od dawna jestem na to przygotowana
CZYTASZ
Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci.
Fantasy- to nie miało się stać - mówiła drzacym głosem że łzami w oczach - dlaczego?! - wykrzyczala do Księżyca Taki los twój jaki Ci piszą twe gwiazdy Julie..