Rozdział XIV

23 3 1
                                    

Ubrała zbroje, odpuściłam moc. Wyglądałam dziś podobnie do mojej matki.
Oh.. Warmirze.. Ile ja bym dała za ciebie obok tutaj. Ostatnia noc, która spędziliśmy razem oparliśmy głównie na rozmowie.. Rozmawialiśmy o wszystkim tylko nie o moim wyjeździe.. O tym ani ja ani on nie chcieliśmy rozmawiać. Później jakoś tak zauroczeni sobą zasnelismy.. Choć ja właściwie udawałam że śpię..
Ceremonia przejęcia miała odbyć się w Głównej Świątyni. Byłam na nią gotowa.. Wiedziałam co się na niej wydarzy. Tylko ja wiedziałam.
Wyszedł po mnie Dewis, ubrany w zbroje wyjściowa, elegancka i w odcieniu podobna do mojej. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
- dobrze cię widzieć Julie - powiedział.
- ciebie też mój bracie - odpowiedziałam - mam do ciebie prośbę..
Opowiedziałam mu o całym planie.. Dewis uśmiechnął się i powiedział że o resztę nie muszę się martwić. Wziął mnie pod ramię.. I ruszyliśmy w stronę Głównej Świątyni.

W Świątyni zebrali się wszyscy, kapłani, matki z dziećmi, ojcowie, urzędnicy i wiele innych postaci z okolicznych miast i wiosek wyznajacych nasza religie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W Świątyni zebrali się wszyscy, kapłani, matki z dziećmi, ojcowie, urzędnicy i wiele innych postaci z okolicznych miast i wiosek wyznajacych nasza religie. Kiedy przechodziłam przez środek do ołtarza, wszyscy stawali i klaniali mi się nisko jakby nadchodziła Królowa...
Kiedy podchodziłam do ołtarza Wielkiej Diany, rozejrzałam się po pierwszych ławkach. Dewis stał z jednej strony świątyni a Darkes z drugiej. Darkes.. Kolejna moja pomocna dłoń w całym moim planie.
Stanęłam przed ołtarzem i oddałam ukłon, wraz ze mną cała ludność która była tam ze mną. Minuta ciszy dla mojej zmarłej matki.
Do ołtarza podszedł Kares, podał mi złoty miecz i na głowę założył koronę, Odwróciłam się przodem do ludu.
- ja Julie jedyna córka wielkiej Diany, powiadam wam, że moja krew będzie wasza krwią, mój dom waszym domem i moje serce waszym sercem. Dziś tu przed wami składam wam przysięgę, że będę nad wami czuwać i was chronic w imię Księżyca. Ja jak i wy zostaliśmy wybrani przez Księżyc aby stać dziś po jego stronie.
Chwała i część wszystkiemu co dobre i piękne! Chwała księżycowi! - wykrzyczałam na co lud odpowiedział mi tym samym
- teraz z tego miejsca jako wladczyni wasza proszę o wyjscie zarządców przede mnie. - dodalam
Ludność była zaskoczona, tak samo jak i zarządcy. Mimo wszystko wyszli, stanęli i złożyli przede mną pokłon.
- z racji tego, że mam prawowita i pełna władze.. Skazuje was dziś na śmierć - powiedziałam - za celowe usmiercenie mojej Matki, za rzucenie klątwy i odebranie jej zdolności i za zdradę! Mysleliscie że się nie dowiem? - wykrzyczałam - dlatego nie chcieliście robić nic w tej sprawie, bo sami przyczyniliscie się do tego..
Zarzadcy próbowali się jakoś tłumaczyć ale dałam sygnał.. Dewis i Darkes wraz z paroma innymi wojownikami zabili zarządców. Przy życiu zostali tylko Erastones i Kares, którzy jako jedyni mi pomogli.
Stanęłam na trupami i podniosłam ręce do ludu
- taka zaś kara za zdradę, każdy kto ma krew zatruta taka karę poniesie - powiedziałam wychodząc ze Swiatyni
Pomimo zajścia ludzie nadal na mój widok wiwatowali i się cieszyli..
Mimo tego co się stało ja i tak wiedziałam..
Że to dopiero początek..

Koniec.

Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz