Rozdział VIII

23 3 0
                                    

Umyłam się, zdjęłam zbroje i założyłam luźną w odcieniu delikatnego różu suknie, która sięgała aż do ziemi. Z włosów zdjęłam zabezpieczenia i zostawiłam je rozpuszczone, za pomocą magii pozbyłam się ciemnych elementów z oczu. Wyglądałam teraz jak normalna dziewczyna. Wyszłam z łaźni i zastałam Leone w kuchni, która stała z Warmirem. Warmir uśmiechnął się do mnie i zmierzył mnie od góry do dołu wzrokiem. Leona wydawała się zaskoczona.
- wyglądasz teraz.. Normalnie Julie - uśmiechnęła się - to mój syn Warmir -
- miło mi - wystawiłam rękę -
Warmir uśmiechnął się i również uscisnał mi dłoń.
- mi również - powiedział zaczepnie, flirciarsko się uśmiechając.
Stanęłam na przeciw nim i chwilę rozmawialiśmy. Następnie Leona pokazała mi miejsce gdzie mogę iść spać. Zauważyłam że podczas rozmowy, Warmir ciągle mnie uważnie obserwował, zresztą jego matka wcale nie robiła inaczej choć wydawała się bardziej ufna niż on sam.
Nie zastanawiałam ani nie dziwiłam się czemu tak jest, byłam zbyt zmęczona i przytloczona aby o tym myśleć, więc zwyczajnie położyłam się tam gdzie miałam i zasnęłam.. Jak gdyby nigdy nic.

Ledwo co otworzyłam oczy a na stole obok mnie leżało już rozłożone śniadanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ledwo co otworzyłam oczy a na stole obok mnie leżało już rozłożone śniadanie. Wstałam zaskoczona, przeczesałam włosy i rozejrzałam się dyskretnie po pokoju i kuchni. Przy blatach w kuchni ktoś intensywnie pracował.. Znajoma postura.
Zerknelam ukradkiem na stolik i poczułam jak głód zaczyna mnie już namiętnie dotykać a na nim stały takie pyszne rzeczy..
Nagle do pokoju w którym stałam wszedł Warmir z dzbankiem w dłoni, uśmiechnął się do mnie i nalal mi trochę ciepłego mleka do kubka
- dzień dobry - powiedział promienie się uśmiechając -
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tym samym, Warmir usiadł na fotelu naprzeciw mnie i na mnie spoglądał. Spojrzałam na niego zaspanym i zaskoczonym wzrokiem, usiadłam na kanapie i dotknęłam delikatnie stopami ziemi, Warmir dokładnie obserwował każdy mój ruch jakby chciał go dokładnie zapamiętać. Spojrzałam znów na stolik.
- ty to zrobiłeś? - zapytałam przerywając niezreczna ciszę
- tak - odpowiedzial odrazu opierając się jedna Reka o oparcie krzesła - smacznego
- dziękuję.. - powiedziałam - nie zjesz że mną? Tyle tego zrobiłeś.. - dodałam nieśmiało
-jadłem już - powiedział chłodno choc na jego twarzy malował się uśmiech - najwyżej dojem po tobie - dodał
Zaczęłam powoli i delikatnie jeść, dobrze gotował po śniadanie było wyborne. Kiedy zjadłam oparłam się o oparcie, zgarnelam nogi i powoli pilam ciepłe słodkie mleko z kubka.
- gdzie Twoja matka? - zapytalam
-pojechała na rynek z ojcem, kazali mi się tobą zająć - powiedział siadając w innej pozycji na fotelu - to może.. - powiedział nieśmiało - powiesz mi coś o sobie?
Uśmiechnęłam się blado i odstawilam kubek spowrotem na stół.
- a co chciałbyś wiedzieć? - zapytałam poprawiając włosy i siadając pewniej
- wszystko - powiedział w końcu po krótkim namyśle - skąd jesteś co tu robisz i takie tam, sama rozumiesz? -
- jestem Julie.. - zaczełam
- no to już akurat wiem - odpowiedział zaczepnie - może coś więcej
- mam 20 lat - powiedziałam krótko
Warmir zmierzył mnie wzrokiem
-nie wyglądasz - uśmiechnął się
Spojrzałam na niego krzywo i się uśmiechnęłam jakbym miała go zaraz czymś walnąć, aż zalowalam że nie ma już nocy..
- zdarza się i tak - powiedziałam obrażonym tonem
Warmir wstał i przesiadł się aby usiąsc koło mnie. Uśmiechnął się słodko do mnie jakby czegos oczekiwał.
- powiesz mi chociaż skąd przybyłaś? - zapytał przepraszajacym tonem
- Khorto pod Zaun - powiedziałam obojetnie
Warmir otworzył szerzej oczy.
- daleko stąd.. - powiedział smutno
Przytkanełam po czym wstałam i zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę łaźni
- słyszałem, że Twoja matka to była  Diana.. - powiedział w końcu - po co tutaj przyjechałaś? Aby się na nas zemścić? - zaatakował mnie wstając.
Taki jesteś.. A za tem zgrywasz się nieźle i gra aktorska ci wychodzi Warmirze.. Odwróciłam się do niego i spojrzałam że łzami w oczach. Warmirowi nagle zeszla złość w twarzy.. Z jaką na mnie wybuchnął.
- moja matka nie żyje. - powiedziałam sztucznie powsyrzymujac łzy - przyjechałam tu aby wiedzieć aby poznać prawdę.. - rozpłakałam się i weszłam do łaźni.. W której automatycznie wybuchłam cicho płaczem..

Mimo tego że minął już praktycznie tydzień od śmierci matki mnie wciąż bolało serce.. Raz ze straciłam ostatnia osobę w moim życiu a dwa.. Wszyscy mnie z nią rownaja nie znając mnie nawet trochę..

Nie wiem ile siedziałam w łaźni ale dostatecznie długo.. Siedziałam przy bali i odpuściłam sobie już utrzymanie kamuflażu, cienie pojawiły się znow na oczach a włosy spielam w jednego długiego złotego klosa. Patrzyłam w lustro na siebie sama. Stałam w obcislych spodniach i jasnej białej, luźnej koszuli. Do tego ubrałam moje kozaki.. Patrzyłam ślepo w lustro i patrzyłam na siebie. Dużo mnie łączyło z wyglądu z matką, więc wcale się nie dziwie ze mnie z nią porównują.. Albo mówią że nią po prostu jestem. Nie jest to dla mnie łatwe.. Kiedy prawie wszystko mi o niej przypomina. Splynela mi delikatnie łza po policzku..
Nagle rozkleglo się pukanie do drzwi. Szybko wierzchem dłoni pozbyłam się łzy i spojrzałam w stronę drzwi.
- Julie - usłyszałam Warmira - mogę wejść?
Wstałam odkluczylam drzwi i bez słowa Stanęłam na przeciw lustra. Warmir wsunal się delikatnie do łaźni i się rozejrzał. Spojrzał na mnie i chwilę mnie obserwował.
- już ci zwalniam łaznie - powiedziałam zbierając swoje rzeczy -
- Julie.. - zaczął smutno - chciałbym z tobą porozmawiać - dodał wchodząc do łazienki
Spojrzałam na niego bez wyrazu i zignorowalam jego słowa. Przepchałam się przez drzwi do łaźni i podeszłam do swojej torby, włożyła do niej rzeczy i zarzuciłam ja na ramię.
- co ty robisz.. - zapytał za mną - dokąd idziesz?
- skoro mi nie ufacie - powiedziałam patrząc mu w oczy - to się wynosze abyś nie musiał się bać że coś wam zrobię -
Warmir podszedl do mnie i złapał mnie za ramię, nasze twarze były blisko. Był wysoki i dobrze zbudowany, jego ciemne włosy opadły mu delikatnie na twarz.
- zwariowalas? - powiedział zdenerwowany - zabija cię jak tylko się pokażesz
- trudno to nie Twoje zmartwienie tylko moje - powiedzialam próbując mu się wyrwać - nawet jeśli zgine nie mam już nikogo - powiedziałam że łzami w oczach - nie mam do kogo wrócić...
Warmir patrzył na mnie i nic nie mówił, oparł swoje czoło o moje i zamknął oczy.
- zostań.. - powiedział cicho - zostań proszę.. - wyszeptał - przepraszam..
Stanelam zaskoczona i patrzyłam na niego, widziałam jak z pod powiek spływa mu łza. Chyba poczuł moja samotność i poczucie pustki.. Skoro tak się wobec mnie zachował. Odstawiłam delikatnie torbę na ziemię. Warmir otworzył oczy uśmiechnął się i niespodziewanie mnie mocno przytulił.
- strasznie cię przepraszam Julie - powiedział i puścił mnie z objec - nie chciałem cię urazić naprawdę.. Wynagrodze ci to jakoś..
Spojrzałam na niego bez słowa, byłam ciekawa w jaki sposób może mi cokolwiek wynagrodzić..
- w jaki sposób? - zapytałam ciekawa
- jeśli wrócisz do tej formy z rana.. - powiedział tajemniczo poprawiając włosy - zabiorę cię w fajne miejsce..
Spojrzałam na niego, po czym Spojrzałam na siebie i stwierdziłam, że czemu by nie.. I tak nie znam tych terenów, więc może zobaczę coś ciekawego dla zabicia czasu.. Wzięłam torbę do ręki i zaczęłam w niej czegoś szukać, po czym znalazłam to co chciałam i zaczęłam się przy Warmirze przebierać, patrzył na mnie i odrazu z miejsca oslupiał.
Rozpuscilam włosy, wypowiedziałam zaklęcie aby cienie pod oczami znikły, sukienka z satynu delikatnie opadła mi na ramiona i dotknęła zgrabnie podłogi.
Warmir patrzył na mnie i niedowierzal co się właśnie stało.
- to dokąd idziemy? - zapytałam stając opierając dłonie na biodrach
- dokad tylko będziesz chciała - powiedział oszołomiony...

Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz