Obudziłam się znów w chacie Leony.. na tej samej kanapie co spałam zeszłej nocy. Wszystko mnie bolało i mało co pamiętałam z ostatnich wydarzeń. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na siebie, na jednej nodze miałam opatrunek tak samo jak na przedramieniu prawej ręki.. Co się wczoraj stało. Chciałam się podnieść aby wstać chociażby do łazienki.. Nagle usłyszałam kroki.
- nie wstawaj - powiedziała Leona podchodząc do mnie - jesteś ranna powinnaś leżeć - dodała glaszczac mnie po głowie
- gdzie Warmir? - zapytałam odrazu - wrócił do domu? Nic mu nie jest? - zaczęłam dopytywac.
Leona uśmiechnęła się do mnie i nadal głaskała mnie po włosach, bawiąc się co jakiś czas moimi kosmykami włosów.
- wrócił i nic mu nie jest - zaczęła przestając mnie głaskać - powiedział o tym co się stało i ruszyliśmy na pomoc.. Jak dotarliśmy na miejsce, leżałaś na ziemi pół martwa. - urwała i upiła łyk czegoś z kubka - Warmir nie czekając podbiegl wziął cię na ręce i przyniosl tutaj. - dokończyła uśmiechając się.
Ostatecznie pomimo jej nalegań, podniosłam się i spuściłam delikatnie nogi na ziemię, podpierajac się o kanapę. Ukryłam ból w sumie, nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.
Leona patrzyla na mnie przez chwilę, ja tylko spuściłam głowę w dół i chwilę nad wszystkim myślałam co stało się wczoraj..
- gdzie jest Warmir? - zapytałam słabym głosem podnosząc wzrok na Leone
- poszedł po materiały dla Ciebie bo go o to prosiłam - powiedziała wstając - za niedługo powinien wrócić - mówiła idąc do kuchni.
Patrzyłam ślepo przed siebie. Znowu oni znowu Ci ludzie i znają moje imię... Wcześniej ich nie widziałam ani przy okazji nie wspominała mi o nich matka, Dewis czy sami zarządcy.. Kim oni byli do jasnej cholery? Oparła się o oparcie i na chwilę zamknęłam oczy, chcąc zapomnieć o tym co wydarzyło się tamtej nocy..
Ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
Dlaczego zasłabłam, skoro księżyc wisiał na niebie? Zmarszczyłam brwi na te myśl. Z myśli wybił mnie na chwilę dźwięk stawianego obok jakiegoś naczynia, otworzyłam oczy i spojrzałam na stolik, Leona przyniosła mi jedzenie.
- zjedz coś musisz odzyskać siły - powiedziała - będę na górze jakbyś mnie szukała - powiedziała i zniknęła gdzieś na schodach.
Niechętnie spojrzałam na talerz który mi przyniosła, nie miałam ochoty za bardzo jeść.. Mimo wszystko załapałam za drobny kawałek chleba i włożyłam go sobie do ust.. Ledwo przegrzyłam i połknęłam ale mimo wszystko, czułam się po tym trochę lepiej, więc zaczęłam jeść patrząc ślepo w okno..Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.. Obudził mnie dopiero Warmir, który uklękł przed moim łóżkiem i pogłaskał mnie po włosach delikatnie.
- jak się czujesz? - zapytał patrząc na mnie z troska
Uśmiechnęłam się słabo i zamknęłam na chwilę oczy. Próbując zapamiętać jego dotyk na swojej twarzy..
- nie wiem - powiedziałam cicho - nie ważne.. Muszę się brac do pracy.. - powiedziałam chcąc się podnieść.
Warmir ruchem ręki mnie zatrzymał i popatrzył na mnie gniewnym, karajacym spojrzeniem.
- jutro się za to weźmiesz - powiedział
- nie mam tyle czasu - odpowiedziałam sztywno..
Warmir spojrzał na mnie i puścił mnie, kładąc przede mną materiały po które poszedł.
I odszedł, tak po prostu.
Nie rozumiałam go.. Z jednej strony próbował mnie uwieść, z drugiej jakby mnie nienawidził a z trzeciej jakby mnie kochał.. Ja czułam co do niego mieszane uczucia, nie wiedziałam jak to odbierać. Wiedziałam tylko tyle, że zasiał w moim sercu, ziarnko.. Czegoś czego nie potrafiłam wcześniej nazwać.
Podniosłam się i usiadłam do papierów. Wiele książek map i osobnych latających osobno kartek z jakimiś danymi. Przejrzałam wszystko uważnie i nie mogłam uwierzyć..
Tu są informacje o moim ojcu..
Nie nie wierzę.. Nie wierzę w to..
Mój ojciec jest demonem...
Przywołanym przez moją matkę celowo w ludzkiej formie abym mogła urodzić się ja, aby stworzyć idealna hybryde..
Nie wierzę. Rzuciłam kronika z tymi zapisami i się rozpłakałam..
Wybuchłam płaczem pełnym bólu i złości..
Ja myślałam, że moja matka mnie kocha..
Że jest dla mnie,
Że żyje dla mnie...
A ona zrobiła sobie ze mnie hybryde.. Która ma zabijać i służyć tylko dla Księżyca..
Nagle na dół zbiegł Warmir z Leona.. Podeszli do mnie oboje i patrzyli na mnie z przerażeniem..
- co się stało? - zapytała Leona
Warmir patrzył na mnie uważnie, Odwróciłam się i spojrzałam na Leone, oczy miałam pełne łez.
Powiedziałam wszystko co się dowiedziałam.
Że moim ojcem jest Aatrox...
CZYTASZ
Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci.
Fantasy- to nie miało się stać - mówiła drzacym głosem że łzami w oczach - dlaczego?! - wykrzyczala do Księżyca Taki los twój jaki Ci piszą twe gwiazdy Julie..