Rozdział V

24 3 0
                                    

Dewis stanął i krzyknął odpychając od siebie jednego z napastników.
Ja stałam bez ruchu i patrzyłam. Spojrzałam w niebo, jeden z napastników zaczął biec wprost na mnie. Dewis wciąż krzyczał ale..
On chyba zapomniał kim jestem.
Oczy zrobiły się białe, na czole pojawił się symbol a na dłoniach runy. Uniosłam dłonie przed siebie i na ziemi pojawił się ogromny krąg na którym stali napastnicy w kształcie mojego symbolu. Napastnicy spojrzeli na mnie swoimi fioletowym oczami. Ja tylko bez pozoru się uśmiechnęłam sztucznie.
Jesteście wybrani przez księżyc.. Dziś wasza ostatnia noc...
Jednym ruchem rozpyliłam światło z ziemi i wszyscy napastnicy odlecieli na dwa metry za siebie. Podbiegłam do Dewisa i wyciągnęłam broń mojej matki. Rzuciłam urok aby wszyscy byli naświetleni. Runy zaczęły świecić coraz mocniej, moje włosy zaczęły się delikatnie unosić pod kwestią magii i natężenia siły. Uśmiechnęłam się przywołałam tarcze i cięłam z góry i odpychałam przeciwników od rannego Dewisa. Co mnie ktoś próbował zaatakować ja nagle.. Rozpływałam się w powietrzu.
- co jest do kurwy nędzy! - wrzasnął jeden
Pojawiłam się nagle za jego plecami i wbiłam ostrze przez plecy aż wystawało z klatki piersiowej. Wyciągnęłam gwałtownym ruchem. Padł na kolana a następnie twarzą na ziemię. Kiedy on padł nagle wszyscy zaczęli uciekać, oczywiście ci co przeżyli. Uspokoiłam się, włosy opadły, runy zniknęły, oczy również wróciły do normy. Podbiegłam do Dewisa który trzymał się brzucha.
-jesteś ranny - Podbiegłam i załapałam go aby się na mnie oparł
- kto to kurwa był - ledwo powiedział
- nie wiem ale nie ma ich już - zaczęłam go prowadzić do karczmy - nie myśl o tym proszę -
Dewis stekal z bólu.. Był mocno poturbowany. Ktoś wybiegł z karczmy i pomógł mi go w nieść do środka.
- uratowaliście nas jak możemy pomóc? - powiedział najprawdopodobniej właściciel karczmy
- potrzebujemy miejsca do spania i ja dodatkowo miski z wodą i gaze.. Oraz stajni dla koni.. - powiedziałam odgarniajac włosy z twarzy brata.
- tak tak robi się - powiedział nerwowo - proszę o to klucze, pomogę Ci go wnieść na górę i zaraz przyniosę wodę -
Wziął mojego brata pod ramię i wniósł go do pokoju otworzyłam pokój i wpuscilam ich przodem.

Córka kapłanki Księżyca. Zagubiona tajemnica śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz