I. Spotkanie

640 58 16
                                    

Leżał nieprzytomnie na swoim łóżku. Cztery nieprzespane noce to trochę dla niego za dużo. Jednak ani myślał spać, choć jego oczy same się zamykały. Patrzył się na swoje ręce, w których znajdowała się ramka ze zdumieniem jego najlpeszego przyjaciela, który teraz spełnia swoje marzenie. Z jednej strony cieszył się jego szczęściem, ale z drugiej strony go opuścił. Co prawda z pożegnaniem, lecz on na nie nie przyszedł. Nie chciał widzieć jak samolot z nim w środku odlatuje i być może nigdy się nie zobaczą. Westchnął tylko myśląc o tym wszystkim, ale nadal patrząc na zdjęcie Suzuno. Usłyszał pukanie. Odłożył szybko zdięcie na komodę i usiadł na fotelu.

- Czego?- warknął.

- To ja. Midorikawa. Mogę wejść?

- Nie.- odparł szybko i stanowczo, ale to nie przekonało zielonowłosego. Zaraz drzwi się otworzyły, a do środka weszedł jego kolega.- Mówiłem, żebyś nie wchodził.

- Wszystko w porządku?- zapytał nie zważając na Nagumo.

- Jest git.

- No chyba nie aż tak git. - rzekł przyglądając się czerwonowłosemu - Popatrz na siebie. Wyglądasz jakbyś nie przespał przynajmniej trzech dni.

- Blisko. Nie przespałem czterech.

- To teraz masz się przespać.

- Bo?

- Bo będę ci nawijać pół godziny.

- Dobra, dobra.

- No ja myślę.- podszedł do drzwi i chwycił za klamkę. - A i zapomniałem ci powiedzieć, że masz być o szesnastej w parku. Chłopaki też przyjdą.- po tym wyszedł.

Chłopak wziął telefon i zobaczył, która godzina. Czternasta dwadzieścia trzy. Miał ponad półtora godziny, więc postanowił pierwszy raz jak sięga pamięć posłuchać Midorikawy i położyć się spać.

Szedł przez las. Było bardzo ciemno, ale kiedy popatrzył w górę ujrzał księżyc w pełni. To jednak nie dodało mu otuchy, a zdenerwowało. Było tu...zbyt cicho? Do czasu, bo tą ciszę przerwał głos. Bardzo dobrze znany mu głos.

- Nagumo...- szybko się odwrócił.

- Suzuno?

- Nagumo...- teraz był pewny.

- Suzuno! Czego ode mnie chcesz?

- Dlaczego? Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś?

- Nie! To nie prawda!

- A jednak...

- Nie! - obudził się. Rozejrzał się po pokoju i pierwsze co natrafiło jego oko to zdjęcie Fuusuke. Wziął je do ręki, ale zaraz odstawił przypominając sobie o spotkaniu. Wstał z łóżka biorąc telefon do ręki, który zwinnie odblokował. Była godzina piętnasta pięćdziesiąt dwa. Nie miał zbyt dużo czasu. Nie chciał go tracić, więc szybko wyszedł z pokoju przed tym zakładając sportowe buty. Przeszedł korytarzem dobrze znanego mu sierocińca. Znał go tak dobrze, że mógłby wyjść z niego z zamkniętymi oczami. Jednak jemu aż tak się nie nudziło, żeby to zrobić. Za bardzo się się śpieszył.

Nie minęła minuta, a już był na powietrzu. Teraz wystarczyło przebiegnąć się, a już będzie w miejscu spotkania. Nie miał zielonego pojęcia, po co ma tam iść. Będą chłopaki i co z tego. Jednak wolał tam pójść niż słuchać trajkotania zielonowłosego.

Był już niedaleko. Zobaczył dwójkę kolegów, przyśpieszył.

- Siema Nagumo! Jak się spało?- przywitał się wesoło Ryuuji.

- O tak o.- machnął ręką - Po co mi kazałeś tu przyjść?

- Ostatnio mało spędzasz z nami czasu. Ciągle siedzisz u siebie. Wszystko w porządku?- zapytał Hiroto, który jeszcze chwilę temu czytał jakąś książkę.

- A ty to co? Psycholog, że takie pytanie zadajesz?

- Em...nie? Tylko się o ciebie martwimy.

- To nie macie po co. Wszystko gra i buczy.

- Na pewno?

- Denerwujesz mnie. To gdzie idziemy, bo zaraz se pójdę.

- Jeszcze nie jesteśmy wszyscy.- oznajmił Midorikawa opierając się o pobliskie drzewo.

- A no tak. Gdzie ta blondynka?

- Zapewne zaraz przyjdzie.- mruknął Kiyama ponownie wlepiając wzrok w książkę.

- Musi jeszcze zająć się włosami, więc trochę zejdzie.

- Nie. Już leci.- po słowach czarnookiego można było usłyszeć ciężki oddech chłopka o blond włosach.

- Sorry, za spóźnienie.- wydyszał. - Suszarka mi się zepsuła.

- A nie mówiłem? Nikt się bardziej nie interesuje swoimi włosami niż on.

- Ej!- zaprotestował Afuro. - Przynajmniej jestem od ciebie ładniejszy.

- Chyba ładniejsza Roszpunko.- prychnął czerwonooki.

- Dobra!- przerwał im zielonowłosy. - Zaraz się ściemnia i nigdzie nie pójdziemy.

- Racja.- Hiroto popatrł przyjaciela chowając książkę do torby. - Chodźcie. - mówić to poszedł w znanym sobie kierunku, a cała procesja za nim.

Szli w kompletnej ciszy. Każdy zajął się czymś innym. Terumi wspominał suszarkę, Haruya gapił się w telefon, Midorikawa patrzył na zielonookiego chłopaka, a ten przed siebie.

- To tu.- powiedział przyciągając uwagę pozostałej trójki.

Była to restauracja, w której spotkali się jeszcze jako piątka. Tyle wspomnień wywoływało to miejsce w każdym z chłopców. Stali chwilę na zewnątrz, ale w końcu postanowili wejść do środka. Usiedli na pierwszym, lepszym miejscu. Zamówili pizzę rozmawiając i śmiejąc się.

Niech się śmieją, bo jeszcze nie wiedzą co ich czeka.

Understand the Heart | Inazuma Eleven ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz