Tak ogólnie to w naszej rodzinie tylko dwie osoby nie boją się zabijać/wynosić owadów i innych tyci żyjątek. Me i mój tata, którego kojarzycie pewnie z innych rozdziałów. Ja nie mam po prostu serca do zabijania takich mikro pajączków/mróweczek/żuczków itp. więc je po prostu wynoszę na zewnątrz. Zabijam tylko co większe pająki.
Raz jestem sobie w pokoju i wbija moja siostra.
Siostra: Masz tam pająka! Duży! *pokazuje na ścianę pod sufitem*
Ja: Ooo, Zbysław! Nie, jednak Marcin!
Ja: *idzie po kapcia do zabicia bezbronnego Marcina*
Ja: *wraca*
Siostra: Czemu ty nazywasz każdego pająka i żuka?
Ja: Żeby było co napisać na nagrobku.
[ oklaski w tle za inteligencję ]
A ostatnio prawie się popłakałam, bo mi żal było biednego ślimaczka, którego wyniosłam na zewnątrz z klatki schodowej i bałam się, że go niechcący zabiłam...
Albo ta myszka...! Narinka009 wie, o co chodzi...
😭😭😭
[*] dla rozdeptanej myszki na ulicy
YOU ARE READING
Śmieszne sytuacje; moje i moich znajomych
ComédieTytuł mówi sam za siebie: będą tu opisy różnych durnych rzeczy i tekstów moich i znajomych. Niestety nie będzie tu zdarzeń z całego mojego życia z trzech powodów: 1. Wattpad nie ogarnąłby takiej ilości rozdziałów w książce. 2. Nie pamiętam tych wszy...