29.

54 8 11
                                    

Tak ogólnie to w naszej rodzinie tylko dwie osoby nie boją się zabijać/wynosić owadów i innych tyci żyjątek. Me i mój tata, którego kojarzycie pewnie z innych rozdziałów. Ja nie mam po prostu serca do zabijania takich mikro pajączków/mróweczek/żuczków itp. więc je po prostu wynoszę na zewnątrz. Zabijam tylko co większe pająki.

Raz jestem sobie w pokoju i wbija moja siostra.

Siostra: Masz tam pająka! Duży! *pokazuje na ścianę pod sufitem*

Ja: Ooo, Zbysław! Nie, jednak Marcin!

Ja: *idzie po kapcia do zabicia bezbronnego Marcina*

Ja: *wraca*

Siostra: Czemu ty nazywasz każdego pająka i żuka?

Ja: Żeby było co napisać na nagrobku.

[ oklaski w tle za inteligencję ]

A ostatnio prawie się popłakałam, bo mi żal było biednego ślimaczka, którego wyniosłam na zewnątrz z klatki schodowej i bałam się, że go niechcący zabiłam...

Albo ta myszka...! Narinka009 wie, o co chodzi...

😭😭😭

[*] dla rozdeptanej myszki na ulicy

Śmieszne sytuacje; moje i moich znajomychWhere stories live. Discover now