"Geek Girl"

33 5 2
                                    

Witam Was, Gołąbki moje, dzisiaj mam dla Was recenzję książki, przed którą bardzo, ale to bardzo chciałam Was przestrzec. Otóż ostatnio robiłam sobie porządki na półce z książkami i znalazłam pewne cudeńko. A mianowicie „Geek Girl" Holly Smale. Sprawdziłam, czy powstała kolejna część i moim oczom ukazało się osiem kolejnych książek. Postanowiłam spełnić swój obywatelski obowiązek i zrobić recenzję na tyle obszerną, by wypunktować wszystkie absurdy tej historii. Zapraszam na rzeź!

Jeżeli spojrzymy na okładkę tej książki, to pierwsze wrażenie jest... odrzucające. Chyba nie muszę nic dodawać, jeżeli powiem, że na okładce pojawiają się aż trzy różne czcionki. Oraz wzory matematyczne. Beat that. Musicie to po prostu zobaczyć.
Kolejny punkt to fabuła, a raczej jej brak. Autorka próbuje wprowadzić trochę dramatyzmu, dodając „tajemnicę", kłamstwa, „tą złą", ale bądźmy szczerzy, mniej więcej od strony 45 (sprawdziłam) wiadomo, co się stanie po drodze, jak się skończy ta cała historia i jakie będą dokładne posunięcia wszystkich postaci po kolei.

Jak już jesteśmy przy postaciach, to powinnam była wspomnieć, że to już nie są nawet papierowe charaktery. To jest po prostu jeden wielki slime, który daje się ugniatać według woli autorki, ale spuszczony na chwilę z oczu zaczyna się rozpływać i zupełnie traci kształt. Mam nadzieję, że wystarczająco obrazowo to przedstawiłam.

Przez to, co się stało z postaciami, ich relacje są tak naciągane... A ten „romans", który ma się dziać jako jeden z głównych wątków, to jakiś żart. Zupełnie się to nie klei, wszystko jest oparte na autorce, która wmawia czytelnikowi, że „tak, bo tak". Zero schematu skutek-przyczyna.

Nie wspomniałam Wam jeszcze, o czym ta książka opowiada, bo to osobny punkt. Schematy, wykorzystane w jeden z bardziej podłych sposobów. Można się bawić schematami (jak na przykład w naszym konkursie „Schematy"), ale wciskanie ich na siłę nie buduje renomy ani książce, ani autorce. Harriet Manners jest kujonką, zostaje modelką, poznaje przystojnego chłopaka, zazdrosna dziewczyna ma w planach zniszczyć jej życie, drama z przyjaciółką, na koniec dowiadujemy się, by zawsze być sobą, wszyscy żyli długo i szczęśliwie. KONIEC.


Wymyślcie mi coś bardziej schematycznego.


To by było na tyle. Nie mam siły już do tej książki, zostawiam Was jednak z ważną informacją — nie traćcie czasu na czytanie tego.


Miłego wieczorku i do napisania,

kontrowersjax



Gruchaczowe Recenzje |PRZYJMOWANIE ZGŁOSZEŃ WSTRZYMANE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz