"Hazel Rot"

26 4 1
                                    

Dzisiaj przyjrzymy się opowiadaniu pt.: „HazelRot" autorstwa HazelRot. W momencie, gdy to piszę całość ma 16 rozdziałów.

Zaczynając od tego, co na początku najbardziej przykuwa uwagę, czyli okładka. Ta bardzo dobrze oddaje klimat opowiadania. Kolor czcionki jest dopasowany do detali stroju postaci, nie dzieje się za dużo. Za to oczywiście duży plus. Co do opisu — jest poprawny, dobry, spełnia wszystkie wymagania, jest w stanie zaciekawić czytelnika.

Skoro już jesteśmy przy szczegółach technicznych, to porozmawiajmy jeszcze trochę o tym. Przez pierwsze rozdziały bardzo często natykałam się na drobne błędy interpunkcyjne lub „niezręczności" językowe. Przykładem może być: „Żołądek skręcał się, przypominając o niespożytym pożywieniu". Rozumiemy przekaz, lecz można było napisać to w inny sposób. Podobnie jest z „Próbowałam nie skupiać się na bólu, który towarzyszył mi dosłownie wszędzie". Z kontekstu domyślamy się, że bohaterkę bolało całe ciało, lecz w ten sposób zbudowane zdanie sugeruje, że Hazel się przemieszczała. Brzmi to trochę, jakbym się czepiała, przecież to szczegóły. Niestety takie szczegóły wybijały mnie z rytmu czytania.

Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę, były dziury w logice. Zapisałam sobie nawet kilka pytań, które pojawiały się w mojej głowie podczas lektury. Nie chcę jednak nikomu psuć zabawy z czytania, więc tutaj rozpoczyna się segment SPOILEROWY.

Skoro bohaterka straciła pamięć, to jak patrząc w lustro mogła porównać swój obecny wygląd i ocenić co się zmieniło?

Czemu przy pierwszej rozmowie zostaje jej od razu wyjawione, że została porwana przez tajną organizację? Dla czytelnika nie jest to tajemnica, wiemy to już z opisu, lecz raczej skoro jest ona tajna, to nie powinna odkrywać wszystkich kart od razu.

W pewnym momencie Hazel otwiera okno, by się przewietrzyć. Czemu porwanej osobie przydzielono celę z oknem, które może sama obsługiwać? Potem nabiera to sensu, dowiadujemy się, że i tak nie da się uciec z powodu gór, lecz skoro Hazel dopiero po czasie to zauważa, to powinna spróbować uciec...

Czemu nikt nie zauważył, że Olivia śpi w innym pokoju? Równie dobrze mogła uciec i nikt się nie zainteresował.

Skoro nie mają żadnych perfum, jak zapach innego człowieka utrzymał się aż przez trzy tygodnie na materacu?

Czemu przemieszczają na koniach, skoro mają technologię na poziomie tak realistycznych projekcji, że można z nimi walczyć?

Koniec SPOILERÓW.

Są to kwestie, które w większości przypadków nie mają ogromnego wpływu na fabułę, lecz jednak podczas czytania mogą przeszkadzać.

Co jednak ciekawe i zdecydowanie działające na plus dla całego opowiadania, to od rozdziału ósmego rzeczywiście się wciągnęłam. Widać progres, zdecydowanie zmniejszyła się ilość jakikolwiek błędów. Nawet jeżeli jakieś się pojawiały, to nie rzucały się one w oczy. Naprawdę zaczęłam się interesować losem bohaterki, która na początku była mi trochę obojętna, a nawet momentami mnie denerwowała. Fabuła zaczęła nabierać tempa, autorka ukazywała nam coraz więcej szczegółów.

Koniec końców muszę naprawdę całość pochwalić. Pomimo słabego startu potem wszystko czyta się przyjemnie i wcale nie żałuję, że przebrnęłam przez początkowe rozdziały. Mam nadzieję, że autorka będzie kontynuować rozwijanie swoich pisarskich umiejętności i życzę powodzenia przy dalszych rozdziałach.

kontrowersjax



Gruchaczowe Recenzje |PRZYJMOWANIE ZGŁOSZEŃ WSTRZYMANE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz