"Big Mouth"

30 5 2
                                    

Przychodzę do Was z recenzją serialu „Big Mouth", a konkretnie najnowszego sezonu. Jeżeli pamiętacie, to w październikowych „nowinkach" wspominałam o premierze trzeciego sezonu, więc obejrzałam, ochłonęłam i stworzyłam recenzję.
Na sam początek muszę zaznaczyć, że jest to kreskówka, ale raczej dla tych starszych, pełna specyficznego, wulgarnego wręcz humoru. Taki disclaimer.
Fabuła skupia się wokół grupy nastolatków i pojedynczych postaci osób dorosłych. Motywem przewodnim jest dojrzewanie i wszystko, co z tym związane. Oprócz nastolatków, ich rodziców, trenera Steve'a i postaci epizodycznych (między innymi Fab 5 z również Netflixowego serialu „Queer Eye"!) występują również Potwory Hormony. Uosabiają one, jak sama nazwa wskazuje hormony szalejące w organizmach nastolatków.
Po krótkim opisie fabuły, tak, by dać Wam ogólny zarys tego, o czym będę mówić, przejdźmy do mojej oceny. Na sam początek weźmy sobie budowę bohaterów. Bardzo lubię się pastwić lub zachwycać nad tą częścią budowania każdej historii, bo według mnie odgrywa ona niezwykle ważną rolę. Bardzo często biorę pod uwagę, czy ktoś (w tym ja) jest w stanie się z nimi utożsamić, czy ich zapamiętuję, ponieważ nie zlewają się z innymi postaciami w jedną szarą masę, czy mają swoje charaktery, historie itd. Tutaj muszę przyznać, że z niektórymi postaciami miałam trochę problem, ponieważ dostawały 0 punktów w kategorii „utożsamiania", ale świetnie nadganiały w kwestiach charakterystyczności, oryginalności. Jeżeli ktoś oglądał, na pewno zapamiętał postać biedronki. Charakterystyczna, rzuca dziwnymi uwagami, czasami nawet bezsensownymi, nie ma żadnej konkretnej historii, celu, ciężko się z nią utożsamić. Jednak ma coś w sobie, co wzbudza emocje. Czasami pozytywne, czasami negatywne, ale o to właśnie chodzi w branży rozrywki. O emocje.
Następny punkt. Nieważny, biorąc pod uwagę fabułę, lecz bardzo istotnie wpływający na nasz komfort oglądania. Kreska. Wspominałam już, że jest to serial animowany, więc nad tym też warto się pochylić. Tutaj wszystko jest praktycznie karykaturalne, przerysowane. Każda cecha przedmiotu, czy bohatera zostaje uwydatniona, przez co łatwiej nam się zapamiętuje fakty, lecz gorzej ogląda. Chociaż można przywyknąć, już po tych trzech sezonach zupełnie mi to nie przeszkadza.
Przechodząc dalej. Dialogi. Wspominałam już o tym na początku, ale muszę o tym wspomnieć jeszcze raz. Nie są one „grzeczne", zdecydowanie nie. Czasami są inteligentne, lecz przez większość czasu na pierwszy plan i tak wybijają się niewybredne żarty o dojrzewaniu, seksualności, czy nawet zahaczające o czarny humor. Tutaj po równo dostaje się każdemu, na nikim twórcy nie pozostawiają suchej nitki. Nieważne jak kontrowersyjny jest temat, możecie być pewni, że coś o nim się pojawi.
Jeszcze przed podsumowaniem zaznaczę coś, za co twórcy otrzymują ode mnie wielkiego plusa. Nawiązania do popkultury to takie cudeńko w tym serialu... Jest ogromna ilość uśmieszków od twórców w naszą stronę, czasami możemy ich nawet nie wychwytywać, lub podejrzewamy, że czegoś powinniśmy się tutaj doszukiwać, lecz musimy pogrzebać głębiej w historii Ameryki, by do tego dojść, lub znać świetnie kulturę anglosaską. Czasami byłam zaskoczona, że ktoś w ogóle coś takiego wymyślił i tak zgrabnie to wplótł w fabułę. Nie ma się poczucia, że ktoś przeczytał książkę „1001 ciekawostek" i chciał się nimi wszystkimi podzielić.

Podsumowując, serial dostaje ode mnie 4.5/10. Trochę mu brakuje do połowy stawki, ale tylko trochę, stąd taka ocena. Jeżeli oglądaliście, to piszcie, co sądzicie w komentarzach!

kontrowersjax


Gruchaczowe Recenzje |PRZYJMOWANIE ZGŁOSZEŃ WSTRZYMANE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz