Wczesnym rankiem Shen osiodłał konie i razem z Kaynem ruszyli do miasta w dolinie. Chłopak oglądał otaczający go świat z takim zachwytem, jakby widział go pierwszy raz.
– Wiesz, nie rozumiem po co ludziom samochody. Owszem, społeczność się rozwija, naukowcy z Piltover chcą zarobić, ale nie widzę żadnej przyjemności w podróżowaniu czymś takim. Jazda konno to jednak najlepsze, czego Zed mnie nauczył. Jedziesz gdzie chcesz, kiedy chcesz, a przy tym masz towarzysza. Z samochodem nie porozmawiasz.
– Bo rozmowy z koniem są niezmiernie interesujące. - Mężczyzna uśmiechnął się, widząc radość Kayna, galopującego wzdłuż ubitej, leśnej drogi. Pogonił swojego konia, chcąc mu dorównać.
– Hej, to miał być rekreacyjny wyjazd, a nie wyścigi! - Chłopak oburzył się, kiedy Shen wysunął się na prowadzenie.
– A co, wymiękasz?
Kayn uniósł jedną brew zerkając na bruneta z lekką pogardą.
– Nigdy!
Oboje poczuli się jak za starych czasów. Znów razem spędzali czas, śmiali się. Kaynowi brakowało tego uczucia, wiatru we włosach, śpiewu ptaków, widoku zielonej Ionii. Na nowo zaczynał czuć się szczęśliwy.
– Shieda znów wysuwa się na prowadzenie, zostawiając przeciwnika daleko za sobą, nikt nie może się z nim równać, tłumy szaleją, wszyscy już wiedzą kto jest najlepszy!
– Kayn, uważaj, tam jest główna droga!
Shen nie zdołał go zatrzymać. Patrzył jak chłopak z impetem wjeżdża na kamienistą drogę, omal nie wpadając pod powóz kupiecki.
– Jak jeździsz, kretynie! - Woźnica z jednym okiem w ostatniej chwili zdołał zatrzymać konie. Wyminął chłopaka, obrzucając go pogardliwym spojrzeniem. Jeden z dwóch mężczyzn siedzących na przyczepie splunął na ulicę i uśmiechnął się, przyglądając się chłopakowi.
– Kayn, któregoś dnia zginiesz przez swoją głupotę. - Shen zatrzymał swojego wierzchowca obok, patrząc na wóz wjeżdżający za bramę miasta.
– Powinni być choć trochę milsi.
– To Noxianie. Taką mają naturę.
– Czy Noxianie przypadkiem nie są niemile widziani na terenach Ionii?
– To tylko kupcy. Zrobią wszystko, aby sprzedać towar. Ludzie przestali już traktować ich jak wrogów.
– Nie sądzisz, że przykrywka "kupca" jest najlepsza, aby wysyłać tutaj szpiegów?
– Noxus wie, że ten gest będzie jednoznaczny z wypowiedzeniem wojny. A sami wystąpili z propozycją zawieszenia broni.
– Mimo wszystko, wciąż mam złe przeczucia.
– To dlatego, że masz z nimi złe wspomnienia. Uwierz mi, że zdarzają się Noxianie, którym nie zależy tylko na zabiciu wszystkich dookoła.
– Nie uwierzę, dopóki sam się nie przekonam. - Kayn pociągnął delikatnie za lejce i wjechał za bramę. Zeskoczył z konia i przywiązał go do słupka, wcześniej rzucając złotą monetę długowłosej kobiecie z puchatym ogonem, w zamian za opiekę nad zwierzęciem do jego powrotu.
Zaczął iść wzdłuż zatłoczonej ulicy, oglądając z fascynacją kramy rozłożone po obu jej stronach. Zatrzymał się przy stoisku z akcesoriami do włosów. Shen dołączył do niego chwilę później.
– Znalazłeś coś ciekawego?
– Patrz! To grzebień z najprawdziwszych kości brzytwodziobów! Nic nie czesze tak dobrze jak on... - Oczy chłopaka błyszczały, kiedy oglądał biały grzebyk, z rączką ozdobioną cekinami.
CZYTASZ
Left me in the afterglow - Kayn x Talon || League of Legends ||
FanfictionKayn po traumatycznych przeżyciach w Ionii, postanawia rozpocząć naukę w Akademii Techmaturgii. Wyjeżdża do Piltover, w szkole znajduje nowych przyjaciół i poznaje chłopaka, który zaczyna mieszać w jego życiu. Świat stanie na głowie i oboje będą mus...