Rozdział 4

365 32 65
                                    

Chłopak zarzucił kaptur ciemnofioletowej bluzy na głowę i wyszedł po cichu z domu. Deszcz padał nieustannie od kilku dni a on zaczął się już nudzić sam w swoim pokoju. Podczas deszczu ulice Noxusu wyglądały jeszcze mroczniej niż zwykle. Przebiegł szybko główną ulicą i skręcił w boczną, mijając gmach Twierdzy Wojskowej. Zwinnie przeskoczył kamienny mur i niezauważony znalazł się z tylnej strony budynku. Uśmiechnął się do siebie, widząc otwarte okno na parterze. Wdrapał się na parapet, uchylił je szerzej i wskoczył do środka. Zdjął mokry kaptur i poprawił brązowe włosy, które opadały mu na twarz. Stanął w ciemnej sali, rozglądając się dookoła. Na murowanych ścianach wisiały wszelkiego rodzaju bronie, którymi jako dzieciak lubił się bawić. Teraz nie cieszyło go już bezsensowne machanie toporem. Jego celem było zakradnięcie się do sali ćwiczebnej i pozostanie niezauważonym. Czerpał niesamowitą przyjemność z faktu, że nikt nawet nie wiedział o jego obecności. Był zawodowym szpiegiem, tak wyszkolił go ojciec i kochał to, co robił. Uchylił powoli drzwi i bezszelestnie przemknął korytarzem na wyższe piętro. Stanęło przed nim pierwsze wyzwanie, oświetlona sala z otwartymi na oścież drzwiami, w której kilku żołnierzy dyskutowało o ostatnich treningach. Przystanął w cieniu, obserwując ich zachowanie. Wyczekał na odpowiedni moment i przeskoczył na drugą stronę. Został jeszcze jeden korytarz i schody. Za nimi znajdowała się górna platforma, z której mógł obserwować szkolenie odbywające się na sali ćwiczebnej. Najgorsze było dopiero przed nim. W sali głównej generał właśnie prowadził rozmowę z grupką szpiegów, którzy niedawno wrócili z misji w Ionii. Podszedł bliżej drzwi, nasłuchując rozmów, zahaczył stopą o wystającą z podłogi płytkę i zaklął cicho pod nosem.

– Talon. - Wywrócił oczami, słysząc swoje imię. Misja nie udana. – Mógłbyś przypomnieć, co mówiłem o zakradaniu się do Twierdzy bez mojej wiedzy?

– Że jest to bardzo irytujące i dziecinne zachowanie, tak, wiem tato... - Spuścił głowę i wszedł na salę, stając naprzeciw generała Du'Couteau.

– A ty i tak wciąż to robisz. - Wysoki mężczyzna ubrany w wojskowy, noxiański mundur, popatrzył na niego, kręcąc głową. – Znów przeszkadzasz mi w pracy.

– Ale kiedy ja się nudzę! - Talon zmarszczył brwi, patrząc na ojca szarymi tęczówkami pełnymi gniewu i smutku jednocześnie. – Chciałbym coś zrobić, pojechać gdzieś, daj mi się wreszcie wykazać.

– Przypomnę ci chłopcze, że ostatnie dwie misje totalnie zawaliłeś tylko i wyłącznie przez swój egoizm i niechlujstwo. Powinieneś teraz siedzieć z matką, pomagać jej i pracować nad sobą i swoim charakterem.

Talon warknął coś pod nosem odwracając głowę i skrzyżował ręce na piersi.

– Ale skoro już tu przyszedłeś, dostaniesz kolejną szansę.

W oczach chłopaka pojawiły się iskierki radości.

– Tym razem nie zawiodę, obiecuję.

– To się jeszcze okaże, ostatnio mówiłeś dokładnie to samo. - Do pomieszczenia weszła wysoka, smukła dziewczyna o krwistoczerwonych, długich włosach. Bawiła się swoim nożem i usiadła przy długim stole, na jednym ze zdobionych krzeseł. – Tato, jeśli to ważne, pozwól że się tym zajmę.

– Wybacz Katarina, ale jesteś za dojrzała, aby wysyłać cię do szkoły. Poza tym przydasz mi się tutaj.

– Co takiego?! - Talon oburzył się, słysząc słowo "szkoła".  – Nie ma mowy, nie wyślesz mnie tam.

– To będzie twoja ostatnia szansa. Pojedziesz do Piltover, załatwię ci mieszkanie. Masz zdobyć pewną informację od jednego z uczniów.

– I tylko po to zapiszesz mnie do szkoły? Żałosne. Mógłbym tam pojechać, skopać mu tyłek i...

Left me in the afterglow - Kayn x Talon  || League of Legends ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz