Rozdział 3

372 33 41
                                    

W końcu nadszedł wyczekiwany przez nich dzień. Shen jeszcze przed świtem przygotował powóz i konie. Kayn czekał z dwoma torbami przed wejściem do domu. Woźnica pomógł im zapakować rzeczy i ruszyli na południe. Słońce zaczęło wynurzać się zza horyzontu dopiero gdy minęli Navoriańskie wzgórza. Krajobraz Ionii zmieniał się drastycznie, im bardziej zbliżali się do morza. Górzysty teren ustąpił równinom, porośniętym trawami i kwiatami we wszystkich kolorach. Kayn ponad połowę drogi spędził oparty o ramię Shena. Mężczyzna w ciszy obserwował jak śpi, pragnął nacieszyć się jeszcze jego obecnością, bo wiedział że póki co są to ich ostatnie wspólne chwile. Dotarli do Fae'lor przed południem. W ciszy szli przez zatłoczony port, obserwując krzątających się ludzi. Kayn krzywił się za każdym razem, kiedy do jego nosa docierał żrący zapach ryb, przenoszonych ze statków do schowków i straganów na brzegu. Stanęli na jednym z pomostów wśród tłumu ludzi, czekających na pozwolenie na wejście na pokład. Kayn westchnął patrząc na olbrzymi statek stojący przed nim. Kremowe żagle z herbami Ionii falowały wysoko pod wpływem silnego wiatru. Kilku mężczyzn rozebranych od pasa w górę przepychało się między pasażerami, chcąc wnieść na pokład drewniane skrzynie i beczki z zapasami na czas podróży.

– To twoje ostatnie chwile w Ionii, jak się z tym czujesz? - Shen uśmiechnął się do chłopaka, opierając się o wysoki murek.

– Przestań, mówiłem przecież że będę tu przyjeżdżał. To tutaj zawsze będzie mój dom, Ionia nie znika póki co z mapy.

– No tak, racja... Ale pamiętaj, żeby dzwonić raz dziennie. Albo chociaż co dwa dni. Aha i pamiętaj, że masz na siebie uważać. Jeśli ktoś obcy będzie cię zaczepiać to takiemu przyłóż. Ubieraj się ciepło, nie wychodź wieczorem, zwłaszcza sam i zawsze zamykaj mieszkanie na klucz. W torbie podręcznej masz przekąski. A jeśli złapie cię choroba morska, pamiętasz co masz robić? Pij dużo wody i odpoczywaj. A jeśli poznasz tam jakąś fajną dziewczynę i będziesz chciał z nią...

– Dobra, wystarczy! Zrozumiałem. - Kayn przerwał mu w końcu, wywracając oczami.

– Ja rozumiem, że możesz mieć swoje nastoletnie fochy, ale ja tylko staram się pomóc.

– Już i tak zbyt dużo dla mnie zrobiłeś.

– Kayn?

– Tak?

– Bardzo cię kocham. Jesteś moją jedyną rodziną. O, zaczęli już wpuszczać na statek. No dalej, leć!

Kayn zerwał się jak oparzony, przytulił Shena najmocniej jak potrafił nim podniósł torby i pobiegł w stronę wejścia, razem z tłumem ludzi.

– Też cię kocham Shen! - Krzyknął, machając ostatni raz mężczyźnie i wszedł na pokład.

Rejs minął wyjątkowo spokojnie. Kayna szybko znudził monotonny widok za burtą, więc większość czasu spędził pod pokładem w jednej z kajut. Dzielił ją z trzema młodymi Vastajami. Całą drogę zbierał się, aby przyłączyć się do ich rozmowy, ale nawet nie wiedział od czego zacząć. Życie spędzone w zakonie sprawiło, że był zupełnie inny, niż reszta nastolatków. Nie interesowała go moda czy imprezowanie, nigdy nie miał z nimi styczności. Jego treningi czy polowania, większość rówieśników nazwałaby "staromodnymi rozrywkami". Za parę godzin miał wejść w ich świat, poznać ich zwyczaje i nawyki. Bał się, ale był to dla niego duży krok w przód.


Statek przycumował do portu późnym wieczorem. Gwar i ruch na pokładzie obudziły Kayna. Przeciągnął się i ziewnął głośno.

– Nareszcie. Piltover, nadchodzę! - Powiedział do siebie z uśmiechem, zabrał bagaże i opuścił statek. Miasto Postępu wydało mu się dziwne już w pierwszej chwili. Słońce zaszło już jakiś czas temu, a na ulicach wciąż było mnóstwo ludzi. Lampy oświetlały chodniki, ludzie tańczyli na ulicach i śpiewali coś w niezrozumiałym języku. Chłopak szedł chodnikiem, obserwując kobiety w krótkich, kolorowych sukienkach z falbankami, mężczyzn, którzy różne części ciała zastąpione mieli mechanicznymi implantami, młodzież palącą papierosy pod drzwiami klubów. Każdy z nich miał zupełnie inną urodę. Widać było, kto przybył tu z Demacii, kto z Freljordu a kto z Noxusu. Akademia Techmaturgii na prawdę była sławna w całej Runeterze. Mijał kolejne przecznice patrząc na małą mapkę miasta przygotowaną przez Shena. Wciąż fascynowała go muzyka rozbrzmiewająca w każdym możliwym miejscu i kolorowe, świecące szyldy obecne nad drzwiami wszystkich sklepów i barów. Wkroczył na Aleję Zegarmistrzowską i przystanął na chwilę, widząc kilka metrów przed sobą ogromną szczelinę w ziemi, mieniącą się wszystkimi kolorami.

Left me in the afterglow - Kayn x Talon  || League of Legends ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz