Rozdział 23

269 27 62
                                    

Shen dorzucił drewna do kominka i patrzył przez chwilę, jak płomień magicznie rośnie, dając coraz więcej światła i ciepła. Zerknął z nadzieją na telefon leżący na stole i westchnął głęboko. Nie miał kontaktu z Kaynem już kilka dni. Zaczynał się niepokoić i poważnie rozmyślać nad wycieczką do Piltover. Usiadł przy stole i sięgnął po filiżankę z gorącą herbatą. Szare chmury przyniosły tego dnia pierwszy śnieg, a w domu Shena zapanował chłód, dodatkowo potęgowany samotnością. Ciszę przerywał jedynie trzask płonących desek i spokojny oddech mężczyzny. Zerwał się nagle, omal nie upuszczając filiżanki, kiedy ktoś zaczął natarczywie pukać do drzwi. Zmarszczył lekko brwi ale wstał od stołu i otworzył je powoli. Jego serce zamarło, kiedy po drugiej stronie dostrzegł postać Kayna. Chłopak od razu przytulił się do niego, przymykając oczy.

– Kayn, co ty tutaj robisz? Co się stało?

– Shen...

– Skąd się tu wziąłeś? Dlaczego nie odbierałeś? O co chodzi?

– Shen, uspokój się, proszę... Nic mi nie jest, zaraz ci wszystko opowiemy.

– Opowiemy?

– Tak, my.

Kayn odwrócił głowę, odsuwając się. Stanął z boku, kiedy w progu pojawił się Zed.

– To... Niemożliwe. - Shen pokręcił głową, patrząc z niedowierzaniem w stronę czarnowłosego. Ten uśmiechał się tylko do niego. – To musi być tylko jakiś głupi sen albo urojenie, ty przecież... - Mężczyzna złapał się za głowę, starając się hamować łzy, mimowolnie cisnące się do oczu.

– A jednak, to prawda. - Zed zrobił krok w przód, unosząc delikatnie kąciki ust i położył powoli chłodną dłoń na policzku Shena. – Na prawdę tutaj jestem.

Shen pociągnął tylko nosem i objął ciasno ramionami białowłosego. Nie powstrzymywał już łez. Teraz spływały po jego policzkach, lądując częściowo na ubraniu mężczyzny, częściowo na drewnianej podłodze. Zed wtulił twarz w jego ramię i zamknął oczy. Jeśli raj istnieje, wygląda właśnie tak. Długo stali wtuleni w siebie, jakby chcieli nadrobić jak najwięcej straconego czasu. Zed w końcu uniósł głowę i chwytając w dłonie twarz Shena, złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Kayn patrzył na nich z uśmiechem. Czuł niepohamowane szczęście, a jednocześnie tęsknotę. Zazdrościł im tego, co czuli. Zdążył poznać smak miłości i bliskości drugiej osoby i zaczynało mu tego brakować. Pustki, jaką Talon pozostawił w jego sercu, nic nie było w stanie wypełnić.


Chłopak nie mógł uwierzyć, że wszystko zaczęło być jak dawniej. Pierwszy raz od upadku Zakonu Cienia, siedzieli wszyscy we trójkę, popijając herbatę. Ciepło z kominka otulało jego ciało, płatki śniegu tańczyły za oknem, a Zed i Shen znów siedzieli obok, ciesząc się swoim towarzystwem. Nawet ogień nie wywoływał już niepokoju. Był w domu, bezpieczny, z rodziną.

Shen wysłuchał ich historii w spokoju. Nie była przyjemna, miał ogromny żal do siebie, że nie był w stanie obronić Kayna.

Noc spędził przy kominku. Siedział w miękkim fotelu, wpatrując się w kolorowe płomyki. Długo słyszał rozmowy z pokoju obok. Za każdym razem czuł ciepło na sercu, kiedy do jego uszu docierał stłumiony śmiech Zeda. Tylko Shen był w stanie przywrócić w nim dawną radość. Byli jednością, jeden bez drugiego nie był w stanie normalnie funkcjonować. Shen, który zwykle tłumił w sobie wszelkie emocje, przy nim robił się niesamowicie wylewny, a Zed, który zwykle spoglądał na wszystkich z wyższością, w jego towarzystwie stawał się potulny. Właśnie tak wyglądała miłość.

Im dłużej Kayn rozmyślał nad przyszłością, tym bardziej się jej bał. Powrót do „normalności" sprzed wyjazdu do Piltover, stał się nieco przerażający. Po tym wszystkim, nie będzie w stanie już żyć jak kiedyś. Obawiał się, że po raz kolejny będzie musiał na nowo szukać swojego miejsca w tym pokręconym świecie.

Left me in the afterglow - Kayn x Talon  || League of Legends ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz