d w u n a s t y

291 16 19
                                    

C z e r w i e c  1 5 ,  n i e d z i e l a  .  

Nie miałam pojęcia co robić. Stres pożerał mnie od środka, a na dodatek ten debil wyglądał jakby się świetnie bawił. Błękit jego oczu był wręcz hipnotyzujący i potrafił ostudzić moje wybuchy złości w kilka chwil. Chłopak dotychczas był zamyślony, ale teraz na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech.

O nie, nie, nie, błagam przestań.

Zacisnęłam powieki i czułam jego oddech coraz bliżej moich ust. Nasze wargi stykały się ze sobą już od chwili i czekałam na najgorsze. Wiedziałam, że ta chwila JUŻ teraz wszystko zmieni, a co dopiero jeśli on to faktycznie zrobi.

-Nie gub się więcej błagam- Wyszeptał w moje usta, a ja odetchnęłam z ulgą, ale i z dziwnym zawodem. Chłopak odsunął się lekko, jednak nie spuszczał ze mnie wzroku. Czułam się z tym dziwnie, bo pomimo tego, że nie chciałam go całować było mi nieco przykro. Odwróciłam wzrok i przyglądałam się tym zajebiście ciekawym drzewom.

Reszta naszej "podróży" minęła w ciszy, a raz po raz, pojawiały się jedynie jakieś zdania. Miałam go dość. Jego osoby, zachowania i tego jak cholernie bipolarny jest. Jak mam go unikać skoro on nie potrafi trzymać się ode mnie z daleka. Wysiadłam z samochodu bez słowa i udałam się prosto do domu. Nie miałam ochoty na rozmowę z Lucasem, czy kimkolwiek innym. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju i przebrałam się w za dużą koszulkę oraz krótkie spodenki. Przemyłam twarz, rozczesałam włosy i zaszyłam się pod ciepłym kocem. Byłam okropnie zmęczona, a pomimo tego nie mogłam spać. 

Sen nie nadchodził już kolejną godzinę i zaczęłam odchodzić od zmysłów. Byłam niesamowicie zła, ale i zmęczona. 

No kurwa mać, co jest?!

Liczyłam owce już po raz trzeci. 342.. 343.. 344.. Skrzypienie drzwi? To jakiś włamywacz. Na pewno. Pozabija nas wszystkich, japierdziulkam. Powieki miałam zaciśnięte i próbowałam odwrócić się na bok, tak żeby wyglądać na kogoś kto śpi. Od kiedy byłam mała wmawiałam sobie, że kiedy w moim pokoju będzie potwór to nie dotknie mnie, dopóki będę miała zamknięte oczy i będę udawać, że śpię. Odwróciłam się i starałam się oddychać miarowo. Skrzypnięcia podłogi ustały tuż przy moim łóżku. Japierdziulkam chyba mam zawał. Mój oprawca westchnął głośno i przysiadł na krawędzi łóżka. Nie wiedziałam czy mam nadal udawać, że śpię, czy może lepiej uciekać i krzyczeć? Poczułam jak jego ręka wylądowała na moim udzie i sparaliżował mnie strach. Przestałam myśleć racjonalnie, nie patrząc nawet na przestępce wybiegłam do pokoju i z krzykiem otworzyłam drzwi do pomieszczenia w którym był obecnie Lucas. Ku mojemu zdziwieniu łóżko Alana było puste, ale zapewne gdzieś wyszedł. Rzuciłam się do Lucasa i zaczęłam go budzić.

-Luke wstań, wstawaj, błagam!- Wykrzyknęłam trzęsąc chłopakiem

-Japierdole co jest?- Wymamrotał i próbował otworzyć oczy

-Ktoś był u mnie w pokoju!- Krzyknęłam histerycznie 

-To twój cień- Burknął i podniósł się do pozycji siedzącej

-Masz na myśli mój własny cień położył rękę na moim udzie?- Powiedziałam trochę ciszej

-Co?- Wypowiedział brunet i przy okazji mnie opluł. Usłyszałam kroki na schodach i moje serce znacznie przyśpieszyło. Spoglądałam to na brata, to na drzwi, aż w końcu Lucas podniósł się powoli z łóżka i sięgnął po jakiś przedmiot, który był w szufladzie Alana. W pokoju było ciemno i nie byłam w stanie dostrzec co trzyma w rękach, może to jakaś książka? Stanął przy drzwiach i oboje przysłuchiwaliśmy się krokom, które stawały się coraz głośniejsze. Nagle klamka opadła na dół, a drzwi otworzyły się. Lucas szybkim ruchem przyłożył owy przedmiot do głowy napas.. Do głowy Alana? Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Alan szybkim ruchem odrzucił, coś czarnego i obezwładnił mojego brata.

-Lucas? Kurwa stary chciałeś mnie zabić własną bronią?- Prawie krzyknął Al

-Cz-czym?- Zająknęłam się,a chłopcy skierowali swoje spojrzenia w moją stronę. Lucas wyglądał na zestresowanego, natomiast Alan? Nigdy nie potrafiłam wskazać w jakim humorze był, niby wyglądał na wściekłego, ale w oczach była nutka strachu albo stresu? 

-Książką- Warknął nie odrywając ode mnie wzroku

-Wcale tak nie pow..

-Właśnie tak powiedział- Wtrącił Luke, a nim zdążyłam spojrzeć na podłogę, Alan kopnął "książkę" pod łóżko

-Co ty tu robisz?- Syknął czarnowłosy i podszedł do szafy

-Ktoś był w moim pokoju- Powiedziałam łamiącym się głosem

-Przed chwilą tu wchodziłem, drzwi był zamknięte, pewnie coś ci się przyśniło- Burknął i z ręcznikiem pod pachą wyszedł z pokoju, a ja wybiegłam za nim

-Nic mi się nie przyśniło! Ktoś mnie dotykał!- Wrzasnęłam podążając za chłopakiem

-Nie panikuj- Powiedział i zamknął się w łazience. To wszystko było strasznie dziwne. Z Lucasem u boku weszłam do pokoju, chociaż nie ukrywam iż niechętnie. Brunet rozejrzał się po pokoju, jednak tu faktycznie nikogo nie było. Życzliśmy sobie dobranoc i chłopak wyszedł, zostawiając mnie z masą pytań bez odpowiedzi.


C z e r w i e c  1 6  ,  p o n i e d z i a ł e k  .

Poranek był jeszcze gorszy niż noc. Nie rozmawiałam z Alanem, nie wychodziłam z pokoju, czasem zamieniłam jakieś zdanie z Lucasem i tak do południa. Zbliżała się godzina 14 i w końcu zebrałam siły, aby wyjść. Pozostaje tylko kwestia gdzie i z kim? Nie wiedziałam z kim chcę spędzić swój wolny czas. Nie rozmawiałam z Philem od jego zwierzenia i może to dobra chwila na rozmowę? Wybrałam jego numer i nie musiałam czekać długo aż odebrał.

-Cześć, może chciałbyś się gdzieś wybrać?- Zaczęłam nieśmiało, w końcu nie wiedziałam czego mam się spodziewać -To super!- Nie ekscytuj się tak idiotko -To znaczy fajnie, możesz po mnie przyjechać za godzinę?- Spytałam -Do zobaczenia- Odpowiedział i przesunęłam palcem po czerwonej słuchawce. Teraz pozostaje nadzieja, że Philip nie odebrał tego jako randkę. Chociaż może nie byłoby tak źle?

***

Było coraz bliżej do godziny naszego spotkania,a ja, jak to mam w zwyczaju byłam w rozsypce. Włosy były lekko wilgotne, makijaż w połowie nałożony i na dodatek nie miałam pojęcia co ubrać. Skończyłam nakładać turkusowy cień na powieki i szybko nałożyłam przezroczysty, błyszczyk. Podbiegłam do szafy i zaczęłam przewracać wieszaki szukając czegoś odpowiedniego. W końcu, gdzieś w czeluściach mojej szafy natknęłam się na turkusową, obcisłą sukienkę z długim rękawem, która idealnie pasowałaby do moich powiek. Stylizacja idealnie podkreślała moje atuty, spory dekolt i sam fakt, że jest obcisła. Włosy? No cóż zostaną wilgotne, ale jest ciepło co oznacza, że raczej się nie rozchoruję. Zakładałam właśnie czarne buty na koturnie i usłyszałam dzwonek. Szybko nałożyłam na siebie czarną skórę i wyszłam przed dom. W drzwiach o dziwo nie spotkałam Phila, a Alana. Kruczowłosy obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem, a już chwilę potem lustrował mnie bezwstydnie wzrokiem przy czym przygryzł wargę. Miałam ochotę mu przywalić. Ale tak mocno. Tak żeby mu zęby nosem wypadły. Odpędziłam te myśli i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. Ten natomiast nie zniknął w drzwiach, a przyglądał mi się z obojętnym wyrazem twarzy.

-Dla kogo się tak odstawiłaś?- Zabrał głos nadal bez emocji

-Dla Philipa- Odpowiedziałam szybko unikając jego wzroku

-Jeszcze się na nim przejedziesz- Mruknął ledwo słyszalnie i zginął w głębi domu. Co on sobie wyobraża? Ja przysięgam, że nigdy go nie zrozumiem. Mój grymas zniknął jednak w momencie, w którym na podjeździe pojawił się brązowy i na pewno drogi samochód. Szatyn wysiadł i aż mnie zamurowało, bo wyglądał obłędnie. Czarna koszula w połowie tkwiła w czarnych rurkach. Niby klasyka, ale jednak coś. Tak cholernie przypominał teraz.. Przygryzłam wargę bo nawet w myślach nie chciałam tego przyznać. Tak samo ubrany był Alan kilka tygodni temu. Obaj mają bladą cerę i obaj mają niesamowite kolory oczu.  Philip ma czarne odrosty co jeszcze bardziej przypomina mi o Alanie. Trzymajcie mnie bo zwariuje przez niego. (A: Chyba raczej bez niego hehehe 8) )



M i s t a k e || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz