d w u d z i e s t y t r z e c i

258 19 50
                                    

C z e r w i e c  2 5  ,  w t o r e k  .

Czekało mnie najgorsze. W głowie miałam tak totalny, mętlik. Nie miałam pojęcia jak zareaguje. Stałam teraz przed jego drzwiami i zastanawiałam się, nawet nie wiem nad czym. W końcu zapukałam.

-O hejka!- Powiedział entuzjastycznie i nachylił się żeby mnie przytulić. Wiedziałam, że Alan to wszystko widzi, więc nie czekając dłużej, wyminęłam bruneta i usiadłam na jego łóżku.

-Musimy pogadać- Powiedziałam szybko, a chłopak posłał mi pytające spojrzenie -Nie możemy być razem- Dokończyłam i poczułam ścisk w brzuchu.

-To przez niego tak?- Warknął wściekle Josh -Odpowiedz!- Wrzasnął rozżalony.

-To moja decyzja- Odpowiedziałam spokojnie.

-Zabiję go- Wyszeptał po czym odwrócił się i wyszedł. Chyba powinnam za nim wybiec? Wybiegłam, kilka chwil za późno. Łzy lały się same. Nie wiem już co krzyczałam. Patrzyłam tylko na krew, spływającą po białej koszulce czarnowłosego. Moje serce pękało na milion kawałków. 

***

#Philip

Przeraźliwy krzyk spowodował, że nie byłem pewny czy uciekać, czy sprawdzić co się dzieje. Był to krzyk Noe, więc odpowiedź była prosta. Wbiegłem po schodach najszybciej jak potrafiłem, a biegam szybko. Stanąłem na piętrze i wpatrywałem się w Alana. Ja wiedziałem, że nic mu nie będzie, ale brunetka już nie. Podbiegłem do niej i odciągnąłem ją do innego pomieszczenia. Była przerażona. 

-Będzie dobrze, nic mu się nie stało- Wyszeptałem głaszcząc ją po głowie. Noelle zanosiła się płaczem. Nie wiedziałem już co mam zrobić, więc pozostało mi czekać.


Po dwóch godzinach płaczu, usnęła. Była cała czerwona, a oczy były opuchnięte od płaczu. To chyba najgorszy widok jaki mógł ją spotkać. Nie wyobrażam sobie patrzeć jak moja ukochana umiera. A umiera każdego dnia od środka.


#Noelle

Nie potrafiłam wymazać tego obrazu z pamięci. Gdyby nie Phil, pewnie rzuciłabym się okna. Nie wiem jak będę żyć dalej. Nie mam siły już płakać, a każdy oddech jest coraz trudniejszy. Pociągnęłam nosem, na co szatyn wzdrygnął.

-On żyje- Powiedział szybko i ujął moją twarz w dłonie. W jego spojrzeniu było tyle troski i zmartwienia.

-C-co?- Wydusiłam z siebie.

-Żyje, nic mu nie będzie- Powiedział już bardziej opanowany. Zaczęłam znowu płakać, jednak ze szczęścia. Przysięgam, że to mnie wykończy.

-Gdzie on jest?- Zapytałam poważniejszym tonem. Philip wstał i gestem ręki, nakazał iść za nim. Chłopak zatrzymał się i kiwnął głową w kierunku sporych drzwi. Weszłam do środka bez wahania, cokolwiek miało mnie czekać za nimi. Było dosyć ciemno, ale bez problemu dostrzegłam Alana na łóżku.

-Elle- Powiedział słabo i próbował się podnieść.

-Ty skończony idioto! Myślałam, że nie żyjesz! Chciałam się zabić! NIENAWIDZĘ CIĘ!- Wrzeszczałam bez opanowania, a kruczowłosy jedynie wpatrywał się we mnie.

-Kocham cię i nigdy cię nie zostawię- Wyszeptał, ponieważ poraniona krtań nie pozwalała mu na więcej. Z łzami w oczach, stałam i próbowałam złapać oddech. Oszaleję


Wychodząc z pokoju, posłałam ostatnie spojrzenie w kierunku Alana i widziałam jak się uśmiecha. Wytłumaczył mi, że oni nie umierają tak szybko i raczej jestem skazana na jego obecność do końca życia, no cóż. Weszłam do swojego pokoju, i chwała Bogu nie zaczęłam się rozbierać. Siedział na łóżku jak gdyby nigdy, nic.

M i s t a k e || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz