Zdecydowałam, że chcę usłyszeć to wszystko od Philipa. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak chłopak właśnie wychodził do ogrodu. Szklane drzwi pozostawił lekko uchylone i zniknął gdzieś poza werandą. Szybkim krokiem ruszyłam za szatynem. Moje bose stopy dotknęły wilgotnej od rosy trawy, a po ciele przeszły lekkie dreszcze. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i zaczęłam doglądać za chłopakiem. Philip leżał na trawie obok mini plantacji truskawek i wpatrywał się w niebo. Powoli podeszłam do niego i również się położyłam.
-Ta chmurka wygląda jak pączek- Odezwał się nagle Phil.
-No trochę- Przyznałam mu rację.
-Po co tu przyszłaś?- Spytał nie odrywając wzroku od "pączka".
-Powiedz mi co tu jest grane- Powiedziałam prosto z mostu. Chłopak jedynie westchnął.
-To nie takie proste- Odpowiedział, a tym razem spojrzał na mnie.
-Oczywiście że jest proste- Usłyszałam głos Paytona, który nie ukrywam, nieco mnie wystraszył.
-Nie tak głośno ninjo- Powiedziałam i oparłam się na łokciach.
-Sam wiesz jakie to pogmatwane- Burknął nieco wzburzony Philip.
-Przesadzasz- Odpowiedział blondyn i zasiadł na ławce nieopodal nas.
-Sam jej to wytłumacz w takim razie- Wyburczał szatyn i wrócił do oglądania obłoków na niebie.
-Ciebie poprosiła- Obronił się i wziął gryza jabłka, które dotychczas trzymał w kieszeni spodenek.
-Ja tu jestem- Wtrąciłam.
-Ah no racja- Westchnął Phil -Kojarzysz te wszystkie ciekawostki o wampirach? Że nieśmiertelne, szybkie, silne, inteligentne i idealne no nie?- Spojrzał na mnie, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową na tak i słuchałam dalej -No to teraz sobie wyobraź taką postać tylko że bez krwi a z przezroczystym płynem i taką która nie żywi się ludzką krwią- Powiedział to jakby opowiadał o słodkich króliczkach.
-No wyobraziłam sobie i co?- Spytałam niecierpliwie.
-No to twój pradziadek nazwał takich ludzi rasą Bladą i tak oto sobie żyjemy- Odpowiedział z nutą stresu w głosie.
-Że co proszę? Jaja sobie robisz?- Spytałam i wytrzeszczyłam oczy na chłopaka.
-Jasne beka jak rzeka, dlatego też czemu się nie przyjrzysz w moim ciele jest bledsze od normalnej osoby- Prychnął i podniósł się z trawnika.
Miał idealny kształt ust.
Roztrzepane, nieco falowane, dziwnego koloru włosy.
Jego wyblakło zielone tęczówki patrzyły na mnie z góry.
Cholera.
-Ale dlaczego Lucas i Alan mają ciemne włosy?- Spytałam i również podniosłam się z wilgotnej trawy.
-To kwestia pochodzenia, Alan ma ciemniejsze bo to taki "królewicz"- Powiedział wykonując nawias w powietrzu i wywracając oczami.
-A co ze mną?- Zadałam kolejne pytanie.
-Nie wiemy, najprawdopodobniej trzeba będzie z tobą pojechać do starego Hallow'eya- Odpowiedział i przeniósł wzrok na moje włosy.
-To daleko?
-W Kanadzie- Wzruszył ramionami.
-Przepraszam gdzie?!- Wrzasnęłam i wymachnęłam rękami w dziwny sposób.
-To w Amer..
-Wiem gdzie to jest kretynie!- Po raz kolejny podniosłam głos i usiadłam na trawie.
-To po co pytasz- Zakpił i uśmiechnął się łobuzersko.
-Diabli by cię nie chcieli- Zaśmiałam się lekko i spojrzałam na szatyna.
-To już wiemy- Odpowiedział i zaczął skubać źdźbła trawy.
-Ej a co z Paytonem?- Zapytałam.
-Wyszedł gdzieś- Powiedział, a ja powstrzymywałam się od strzelenia sobie w czoło.
-Chodzi mi o to że on nie jest jakiś "Blady"- Powiedziałam robiąc nawias w powietrzu.
-Aaa! No bo to człowiek
-To co tutaj robi?
-No tak wyszło Alan się upierał żeby mu powiedzieć
-Ej teraz zadam ci głupie pytanie okej?
-Błagam Noe nie- Niestety nie było mu dane skończyć, ponieważ mu przerwałam.
-Was też da się zabić tylko kołkiem?- Zapytałam z głupim uśmieszkiem na twarzy.
-Nie głupiutka- Powiedział i zaśmiał się na tyle głośno, że reszta domowników również przyszła do ogrodu.
CZYTASZ
M i s t a k e || ✔
Teen FictionNikt nie mówił, że bycie nastolatką wciągniętą w zupełnie inny świat, będzie łatwe. A z góry można założyć, że nie będzie. Idealizm panujący dookoła podkreślał każdą wadę, którą posiadała Noelle, a przecież była dokładnie taka sama. Blada jak wszysc...