P h i l i p 1 7

223 15 4
                                    

Zdecydowałam, że chcę usłyszeć to wszystko od Philipa. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak chłopak właśnie wychodził do ogrodu. Szklane drzwi pozostawił lekko uchylone i zniknął gdzieś poza werandą. Szybkim krokiem ruszyłam za szatynem. Moje bose stopy dotknęły wilgotnej od rosy trawy, a po ciele przeszły lekkie dreszcze. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i zaczęłam doglądać za chłopakiem. Philip leżał na trawie obok mini plantacji truskawek i wpatrywał się w niebo. Powoli podeszłam do niego i również się położyłam.

-Ta chmurka wygląda jak pączek- Odezwał się nagle Phil.

-No trochę- Przyznałam mu rację.

-Po co tu przyszłaś?- Spytał nie odrywając wzroku od "pączka".

-Powiedz mi co tu jest grane- Powiedziałam prosto z mostu. Chłopak jedynie westchnął.

-To nie takie proste- Odpowiedział, a tym razem spojrzał na mnie.

-Oczywiście że jest proste- Usłyszałam głos Paytona, który nie ukrywam, nieco mnie wystraszył.

-Nie tak głośno ninjo- Powiedziałam i oparłam się na łokciach.

-Sam wiesz jakie to pogmatwane- Burknął nieco wzburzony Philip.

-Przesadzasz- Odpowiedział blondyn i zasiadł na ławce nieopodal nas.

-Sam jej to wytłumacz w takim razie- Wyburczał szatyn i wrócił do oglądania obłoków na niebie.

-Ciebie poprosiła- Obronił się i wziął gryza jabłka, które dotychczas trzymał w kieszeni spodenek.

-Ja tu jestem- Wtrąciłam.

-Ah no racja- Westchnął Phil -Kojarzysz te wszystkie ciekawostki o wampirach? Że nieśmiertelne, szybkie, silne, inteligentne i idealne no nie?- Spojrzał na mnie, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową na tak i słuchałam dalej -No to teraz sobie wyobraź taką postać tylko że bez krwi a z przezroczystym płynem i taką która nie żywi się ludzką krwią- Powiedział to jakby opowiadał o słodkich króliczkach.

-No wyobraziłam sobie i co?- Spytałam niecierpliwie.

-No to twój pradziadek nazwał takich ludzi rasą Bladą i tak oto sobie żyjemy- Odpowiedział z nutą stresu w głosie.

-Że co proszę? Jaja sobie robisz?- Spytałam i wytrzeszczyłam oczy na chłopaka.

-Jasne beka jak rzeka, dlatego też czemu się nie przyjrzysz w moim ciele jest bledsze od normalnej osoby- Prychnął i podniósł się z trawnika.

Miał idealny kształt ust.

Roztrzepane, nieco falowane, dziwnego koloru włosy.

Jego wyblakło zielone tęczówki patrzyły na mnie z góry.

Cholera.

-Ale dlaczego Lucas i Alan mają ciemne włosy?- Spytałam i również podniosłam się z wilgotnej trawy.

-To kwestia pochodzenia, Alan ma ciemniejsze bo to taki "królewicz"- Powiedział wykonując nawias w powietrzu i wywracając oczami.

-A co ze mną?- Zadałam kolejne pytanie.

-Nie wiemy, najprawdopodobniej trzeba będzie z tobą pojechać do starego Hallow'eya- Odpowiedział i przeniósł wzrok na moje włosy.

-To daleko?

-W Kanadzie- Wzruszył ramionami.

-Przepraszam gdzie?!- Wrzasnęłam i wymachnęłam rękami w dziwny sposób.

-To w Amer..

-Wiem gdzie to jest kretynie!- Po raz kolejny podniosłam głos i usiadłam na trawie.

-To po co pytasz- Zakpił i uśmiechnął się łobuzersko.

-Diabli by cię nie chcieli- Zaśmiałam się lekko i spojrzałam na szatyna.

-To już wiemy- Odpowiedział i zaczął skubać źdźbła trawy.

-Ej a co z Paytonem?- Zapytałam.

-Wyszedł gdzieś- Powiedział, a ja powstrzymywałam się od strzelenia sobie w czoło.

-Chodzi mi o to że on nie jest jakiś "Blady"- Powiedziałam robiąc nawias w powietrzu.

-Aaa! No bo to człowiek

-To co tutaj robi?

-No tak wyszło Alan się upierał żeby mu powiedzieć

-Ej teraz zadam ci głupie pytanie okej?

-Błagam Noe nie- Niestety nie było mu dane skończyć, ponieważ mu przerwałam.

-Was też da się zabić tylko kołkiem?- Zapytałam z głupim uśmieszkiem na twarzy.

-Nie głupiutka- Powiedział i zaśmiał się na tyle głośno, że reszta domowników również przyszła do ogrodu.

M i s t a k e || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz