d w u d z i e s t y p i e r w s z y

273 24 32
                                    


C z e r w i e c  2 1  ,  s o b o t a  .

Powoli dobiegał umówiony czas wyjazdu i w całym domu robiło się niemałe zamieszanie.

-Gdzie do cholery jest ta torba?!- Wydarł się Alan.

-Popierdoliło cię? Nie drzyj się tak- Warknął zirytowany Josh.

-Dawno ci nikt nosa nie połamał?- Wyburczał kruczowłosy.

-Słuchaj kurwa, żeby tobie ktoś zaraz czegoś nie połamał- Syknął tym razem już wkurwiony Jo.

-Ale panowie po co te nerwy! Jedziemy do Ameryki!- Powiedział entuzjastycznie Lucas.

-Do tej zimnej części kretynie- Burknął wyraźnie niezadowolony Philip.

-Nie można tak całe życie w cieple bo ci się mózg przegrzeje- Odpowiedział szybko Luke.

-To ty możesz zostać i tak nic do stracenia już nie masz- Prychnęłam na co chłopacy oprócz, rzecz jasna Lucasa, wybuchnęli śmiechem.

-A może zamiast dyskutować zaczęlibyście się, no nie wiem pakować na przykład?- Do pokoju wkroczył Nathan i sugestywnie stuknął w swój zegarek.

-Nudziarz- Wymamrotał mój brat i poszedł do swojego pokoju. Wyszłam do ogrodu, aby poczekać na świeżym powietrzu i pozachwycać się tą jakże niespotykaną, ciszą. No tak kurwa, nie za długo z tą ciszą przypadkiem.

-Nie pakujesz się?- Zapytał brunet.

-Jestem już spakowana- Odpowiedziałam z irytacją w głosie.

-Nie tak groźnie- Prychnął i również usiadł na schodkach.

-Przerywasz moje napawanie się ciszą, czego oczekujesz?- Warknęłam i otworzyłam oczy, aby na niego spojrzeć.

-Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć czego oczekuję?- Spytał, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.

-Nie bardzo- Odpowiedziałam lekko zniesmaczona. Nie trzeba być wybitnie inteligentym by to wiedzieć. Niestety. Josh najwyraźniej uszanował moją potrzebę przebywania w ciszy i zamknął swoją piekną buźkę. Po jakimś czasie oprócz ciepła, na plecach poczułam również czyiś parzący wzrok. Odwróciłam się przez ramię i chyba nigdy nie miałam tak wielkiej ochoty, wykrzyczeć komuś w twarz, jak wielkim idiotą jest. Alan wpatrywał się we mnie z nienawiścią, co przyprawiało mnie o dreszcze. Jednak nie zamierzałam się kulić pod jego zimnym spojrzeniem, więc najzwyczajniej obróciłam się z powrotem i oparłam głowę o ramię Josha. 

-Jesteśmy razem?- Zapytał nagle Jo.

-Chyba nie- Odpowiedziałam zdezorientowana.

-To bądźmy- Wręcz oznajmił poprawiając włosy.

-Mam teraz powiedzieć że się zgadzam?- Spytałam.

-Chyba tak- Odpowiedział z charakterystyczną dla niego chrypką.

-Więc jesteśmy- Powiedziałam i mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzałam w zielone tęczówki i widziałam w nich coś na rodzaj szczęścia. Co ja właśnie narobiłam?

***

Szliśmy właśnie przez lotnisko trzymając się za ręce, a ja przez całą drogę czułam wrogie spojrzenie Alana na sobie. Nawet Nathan co jakiś czas zerkał w naszą stronę. Natomiast Joshua zdawał się tym jakby nie przejmować. Na jego twarzy cały czas widniał rozbrajający uśmiech i czułam się jakby był zarezerwowany tylko dla mnie. Sama nie do końca wierzyłam w to co się działo. Usiedliśmy i oczekiwaliśmy na otwarcie bramek. 

M i s t a k e || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz