c z t e r n a s t y

260 19 3
                                    

C z e r w i e c  1 7  ,   w t o r e k  .

Obudziły mnie jakieś huki i wrzaski. Nie byłam szczególnie zadowolona i z grymasem przetarłam oczy, próbując wyłapać cokolwiek z chyba kłótni. Krzyki były stłumione, ale głosy były znajome. Japierdziulkam pozabijają się zaraz. Wstałam z łóżka i udałam się do salonu. Jakie zdziwienie mnie dopadło kiedy nikogo tam nie zastałam. Drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem... Kurwa one wypadły. Przez drzwi wpadł Phil, a zaraz po nim zobaczyłam Alana. Nie ważne o co poszło, powybijam mu zęby, czy zrobię cokolwiek co będzie go bolało. Obaj byli jak w transie i wydawać by się mogło, że nie są świadomi mojej obecności, gdyby nie fakt, że Al pusto wpatrywał się we mnie przez moment. Zaraz po tym powolnym krokiem podszedł do Philipa, a ja nadal stałam zszokowana, przerażona i wściekła.

-Czy w tym życiu żaden dzień nie będzie już spokojny?- Na te słowa ich wzrok padł na mnie -Czy tak będzie już zawsze? Ciągle mnie oszukujecie- Mówiłam cały czas spokojnie, ale w środku miałam ochotę w coś uderzyć -Oszczędźcie mi tej szopki, błagam, to co odstawiacie cały czas mnie przygniata!- Wrzasnęłam pełna emocji i ciężko dysząc wyszłam z domu. Z jednej strony żądam wyjaśnień, ale z drugiej? Po co mi to wszystko?

***

Sytuacja z rana mocno mnie przytłoczyła i nie wiele myśląc moje nogi przyczłapały właśnie tu. Siedzę którąś godzinę z kolei wpatrując się w tafle wody. Nie zastanawiałam się nad tą kłótnią, fakt przez chwilę pomyślałam o tych biednych drzwiach, ale tak poza chciałam odgonić te myśli od siebie. Potrzebowałam tej pieprzonej ciszy. Kocham ich i wiem, że zapłacę dużą cenę za to wszystko. Prawdę mówiąc z Alanem nigdy nie było nudno. Zawsze pakował się w bójki. Raz przespał się z córką sierżanta i dosyć mocno oberwał kiedy nie doinformowany o pozycji jej ojca, oznajmił, że była tylko przygodą na jedną noc. Na tą myśl uśmiechnęłam się. Moje myśli przerwał czyjś cień padający na trawę. Podniosłam głowę i widziałam przed sobą postać o kruczych włosach, zimnych przypominających nieco lód tęczówkach, bladej i tak idealnej cerze, wystających obojczykach i kościach policzkowych, pięknym uśmiechu i dołeczkach. Nigdy nie zastanawiałam się jakim cudem może być tak idealny. Jednocześnie nie zwracałam też uwagi na wręcz trupią cerę, która tak cudownie połyskiwała właśnie w słońcu. I ten kolor oczu, był taki inny. Chłopak przykucnął i patrzył prosto w moje oczy.

-Nie możesz poznać całej prawdy- Oznajmił ze spokojem.

-Dlaczego?- Spytałam wręcz odruchowo.

-Im mniej człowiek mniej wie tym lepiej śpi- Powiedział siadając obok mnie na trawie.

-Albo nie śpi wcale- Dodałam i ponownie wbiłam swój wzrok w staw.

-Śpisz jak zabita skarbie- Powiedział i chociaż nie mogłam tego wiedzieć, to jednak wiedziałam, że się właśnie uśmiecha.

-Ciekawe skąd ty to wiesz- Prychnęłam odwracając głowę w jego stronę.

-Wiem wiele rzeczy- Uśmiechnął się i pokręcił głową na boki.

-Alan ty nawet nie wiesz jak dobrze ugotować jajko- Zaśmiałam się, a jego usta wygięły się w dziwny grymas, chociaż powstrzymywał się od uśmiechu.

-Żebyś ty wiedziała- Burknął i powoli wstał.

-Co ty robisz?- Zapytałam, ale ja dobrze wiedziałam co on planuje. Uciekaj Noe. Jednak na ucieczkę było za późno. Trzymał mnie w sowich rękach i pewnie kroczył w kierunku wody. Na marne szły próby wydostania się. Oh shit, here we go again. Tylko tym razem nie opadnę w moje miękkie łóżko.

-Ja? Idę ci pokazać jak topi się jajko- Odpowiedział bardzo rozbawiony. Zobaczymy jak będziesz się dupku śmiał kiedy ogolę cię na łyso. Alan zaczął odliczać i kiedy nadeszło zero, a ja byłam przygotowana na zimne spotkanie z wodą.. Nie wydarzyło się nic. N i c. Otworzyłam, zaciśnięte wcześniej powieki i wpatrywałam się z niedowierzaniem w chłopaka. Wcale nie wrzucił mnie do wody. Właśnie wychodził z jeziorka i nie byłam w stanie powiedzieć czegokolwiek. To było kinda niepokojące. W każdym bądź razie, nie ma co rozkopywać starych dziejów, skoro mnie nie wrzucił to nie wrzucił. Byliśmy ponownie na trawie i wszystko zaczynało być niepokojące- Alan wcale mnie nie postawił na ziemi. W mojej głowie przewijały się już miliony myśli o tym co on zamierza ze mną zrobić, a on? Stał z uśmieszkiem i nie robił nic. Nie pamiętam żebym kiedyś widziała go w roli psychopaty, ale jeśli nie to teraz mam okazję. Lodowatym wzrokiem wywiercał we mnie dziurę i japierdziulkam, nie wiedziałam co robić. W końcu poczułam grunt pod stopami i dopiero wtedy mogłam wiedzieć, że to wcale nie koniec. Uciekaj Noe. Odwróciłam się napięcie i biegłam ile tylko miałam sił w nogach. Gdybym nie była typem sportowca Alan dogonił by mnie zapewne na najbliższych zakręcie, a tak dogonił mnie dopiero na tym drugim. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął mocno na siebie. Podczas gdy ja dyszałam ciężko, on nie miał ani grama zadyszki. Chryste, jak? Od jeziora byliśmy za daleko, w okół nas widniały drzewa i trawa. Co więc królewicz zamierza zrobić? Podczas gdy ja rozmyślałam, Al stał z poważnym wyrazem twarzy i wpatrywał się w zieleń na ziemi. Trzask. I następny. Nie wiem kiedy i jak, ale byłam na jego plecach i właśnie biegliśmy w stronę domu. Zawsze zastanawiałam się jak to jest być tak szybkim jak on, a teraz wiem. To tyle z pozytywów. Z daleka widać już było ulicę, więc kruczowłosy zwolnił i odstawił mnie na ziemię. Maszerowaliśmy równolegle do siebie i żadne nie omieszkało się odezwać. Ktoś musi, nie prawda?

-Co to było?- Spytałam przyglądając się rysom jego twarzy.

-Skąd mam wiedzieć- Burknął poprawiając włosy, które opadły mu trochę za bardzo na twarz.

-To po co uciekaliśmy?- Zapytałam czując jak zaczynam wrzeć złością.

-Bo nie wiedzieliśmy co lub kto to był?- Tym razem zaszczycił mnie swoim szyderczym uśmieszkiem. Jak ja mu kiedyś czegoś nie zrobię to chcę jakiś puchar.

-Ale mogliśmy się dowiedzieć?- Warknęłam i posłałam mu ten sam uśmiech.

-Chyba nigdy nie poznam drugiej tak lekkomyślnej osoby jak ty- Powiedział z powrotem patrząc w stronę ulicy.

-No debil jakich mało- Burknęłam i przyśpieszyłam kroku zostawiając go z tyłu -Jesteś totalnym idiotą Hallow!- Wrzasnęłam nawet się nie odwracając.  W odpowiedzi otrzymałam głośne prychnięcie i w tej oto atmosferze szliśmy wspólnie, ale osobno.


Drzwi wróciły w swoje pierwotne miejsce, ale były otwarte. Wolałabym nie wiedzieć kto czeka na mnie w środku. Przekręciłam głowę aby sprawdzić czy Alan nadal idzie i niestety wciąż szedł, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Szybko więc weszłam do domu i nie słyszałam nic. Tylko mój oddech i tykanie zegara na ścianie przede mną. To trochę przerażające, nie ukrywam. Zamknęłam za sobą drzwi i przez chwilę biłam się z myślą, czy przypadkiem ich nie zakluczyć, ale jeśli w domu jest jakiś włamywacz to kruczowłosy będzie moją ostatnią deską ratunku.  Wbiegłam po schodach i weszłam do swojego pokoju. Na biurku była jakaś kartka, więc od razu zabrałam się za czytanie treści.

Noe, wyszłaś bez słuchania tłumaczeń i w zasadzie to Ci się nie dziwię. Nie mogę opowiedzieć o tym jak jest i uwierz, lub nie moja relacja z Alanem i Nathanem jest super dziwna. Bardzo chciałbym Ci to wyjaśnić, liczę na to, że domyślisz się sama. Nic mi nie jest i żadna nasza bójka nie robi na nas wrażenia.

Phil

Co do chuja? Mają jakąś gejowską sektę? Ja serio zrozumiem.. Odnoszę wrażenie, że jeśli sama się nie dowiem, to faktycznie nie powie mi nikt.

M i s t a k e || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz