Na pewno.
---------
Rano wstałam ok. 6:30, między innymi dlatego, że pół nocy nie mogłam spać.
Cała ta sprawa z czarnym kotem mnie po prostu dobija.
Nie umiem wyobrazić sobie, że parę następnych misji będę musiała znosić bez niego.A co, jeśli on nigdy nie weźmie z powrotem swojego miraculum?
Nie, nie. To niemożliwe. Po prostu musi je przyjąć... Prawda?
Zeszłam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam moje zwyczajowe ciuchy.
Gdy wyszłam, moje kwami jeszcze spało. Była 7:25. Nic mi się chyba nie stanie, jak choć raz pójdę wcześniej do szkoły, nie?
-Tikki! Wstawaj, idziemy do szkoły!- zawołałam, a mała istotka przeciągnęła się, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Mari? Ty tak wcześnie gotowa? To do Ciebie nie podobne...-powiedziała, po czym podleciała i schowała się do mojej torebki.Gdy zeszłam na dół, nikogo nie zastałam. Rodzice najprawdopodobniej są w piekarni.
Wzięłam z kuchni przygotowane przez mamę dla mnie śniadanie i wyszłam z domu.
-----
W szkole już na wejściu spotkałam Aly'e.
-Mari?! Ty tak wcześnie? Co jak co, ale po tobie się tego nie spodziewałam...- Dziewczyna oczywiście nie szczędziła sobie komentarza. W odpowiedzi spojrzałam się na nią tylko z przymrużonymi od niewyspania oczami. Jestem pewna, że gdyby wzrok mógłby zabijać, mulatka już dawno leżała na ziemi w kałuży krwi. Alya popatrzyła się na mnie i powiedziała:
-Dziewczyno, wyglądasz jakbyś pół nocy nie spała...- Zastanówmy się... Może nie spałam, tylko pół nocy zastanawiałam się jak posklejać brutalnie rozdarte przeze mnie serce mojego wieloletniego partnera, co?Nic nie odpowiedziałam, tylko przewróciłam oczami i poszłam w kierunku naszej klasy. Weszłam do środka, rzuciłam torbę tak, by znalazła się obok mojej ławki i wyszłam z sali.
Gdy usiadłam i już dobre pięć minut siedziałam w ciszy przed klasą, obok mnie pojawiła się Alya.
-Kobieto, co ty dziś taka nieobecna?- Bardzo lubię tą dziewczynę, ale dziś, gdy nie mam humoru, zachowuje się jak upierdliwa mucha.
Rzuciłam tylko w jej stronę parę niezrozumiałych słów mających znaczyć, że idę do toalety, wstałam i poszłam w wyznaczonym przed chwilą przeze mnie kierunku.
Gdy byłam już w środku, zobaczyłam, czy przypadkiem nikogo nie ma w pomieszczeniu.
Tak jak się spodziewałam, nie znalazłam nikogo. Co jak co, ale toaleta na drugim piętrze nie była najczęściej odwiedzaną przez uczniów miejscówką.
Weszłam do jednej z kabin, tak dla pewności zamykając drzwiczki na zasuwkę (Chyba dobrze napisałam? ~Autorka) i wypuściłam z mojej torebki czerwone kwami.
-Mari! Nie możesz tego wszystkiego tak przeżywać! Twoi przyjaciele się o Ciebie martwią. W dodatku wyglądasz jak żywy trup. Rozumiem, że jest Ci teraz trudno, ale spróbuj chociaż trochę zachowywać się normalnie!- Gdy stworzonko skończyło swój monolog, przytuliło się do mojego policzka.
CZYTASZ
|| Słowa bolą najbardziej || Miraculum ♥ Wolno pisane ♥
FanfictionKilka słów. Tyle wystarczy, by roztrzaskać czyjeś serce na kawałki i zniszczyć poczucie własnej wartości. Kto by pomyślał, że zwykłe słowa potrafią zaburzyć całą harmonie? Lecz to prawda. Nieświadomie, po wypowiedzeniu tych słów, już nic nie było t...