10. Rozmowy pełne niepokoju

142 11 4
                                    

Zarzuciłam yo-yo na jakiś słup i ruszyłam w stronę mojego domu.

-----

Już od jakiegoś czasu siedziałam przy biurku i myślałam o tym, jak mogłabym rozpocząć rozmowę z czarnym kotem.

-Tikki!- Krzyknęłam w stronę kwami siedzącej na szafce zajadającej ciastka. Gdy usłyszała, że ją wołam, podleciała do mnie i usiadła na przeciwko mnie na biurku, opierając się plecami o mój pojemnik na kredki.

-Co ja dzisiaj zrobię?- jęknęłam i odchyliłam lekko głowę do tyłu.

Istotka westchnęła ciężko, po czym powiedziała:
-Czego ty się tak boisz? Czarnego kota?- uniosła brwi do góry w geście niedowierzania.
-No nie. Ale nie wiem za bardzo, o czym mam z nim rozmawiać... Dawno się nie widzieliśmy...- Kwami wstała i zamknęła oczy po to, by za chwile je otworzyć (Nie, nie chodzi tu o mruganie X'D Bardziej o przymknięcie na chwile oczu... ~AUTOrka).

-Po pierwsze... Dziewczyno, czy ty straciłaś orientację czasu?! Nie było go na misjach co najwyżej półtora tygodnia! (Rany, jak ten czas szybko mija... ~Autorka) - zrobiła krótką przewę między zdaniami.

-Po drugie, zaprosiłaś go na rozmowę, a nie wiesz, o czym chcesz rozmawiać?! Trochę głupie, nie sądzisz?- A no racja.

-Znaczy... Wiem, o czym chce z nim rozmawiać, ale nie mam pojęcia, jak poruszyć te tematy... Wiesz, o co mi chodzi?- zapytałam.

-Chyba tak.- Uśmiechnęła się do mnie lekko.

-Wiesz co? Mów po prostu to, co Ci leży na sercu. Jestem pewna, że on zrozumie wszystko. Pytaj o to, co Cię zastanawia i poruszaj tematy, które według Ciebie są ważne. Mów po prostu od serca, inaczej nic nie osiągniesz.- Powiedziała i z powrotem usiadła na swoim wcześniejszym miejscu, najwyraźniej czekając na moją reakcje.

Tikki z pewnością się nie myli. Zrobie tak, jak mi powiedziała. Nawet jeśli to brzmiało trochę jak z jakiegoś taniego romansu, to i tak czułam, że kwami ma racje.

-Zgadzam się, zrobię tak. Dzięki, Tikki!- Uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili stworzonko przytuliło się do mnie.

Jakie ja mam szczęście, że mam Tikki...

----------

Była już 19:45.

Przez większość czasu siedziałam i rysowałan jakieś szkice projektów, by choć trochę się odstresować, co swoją drogą nie było zbyt łatwe.

W zasadzie, chyba nic się nie stanie jak będę wcześniej.

Lubie sobie tak czasami popatrzeć na panoramę Paryża z wysokości, szczególnie pod wieczór.

-Tikki, kropkuj!- przemieniłam się i nieśpiesznie wyszłam na balkon, wstawiając wcześniej dużą poduszkę pod kołdre, imitującą fakt, że śpię.

Gdy już znalazłam się na zewnątrz, zaczepiłam yo-yo o jakiś budynek zmierzając w kierunku wieży Eiffla.

-----

Właśnie wylądowałam na zimnej konstrukcji wieży, kiedy zobaczyłam mojego partnera siedzącego po turecku w dosyć bliskiej odległości od krawędzi.

Ciekawe, czemu jest tu wcześniej... Pewnie tak jak ja po prostu stwierdził, że Paryż wieczorem wygląda pięknie.

-Hej...?- niepewnie przywitałam się.
-Oh, cześć. Chciałaś porozmawiać, więc jestem...- powiedział odwracjąc się w moją stronę. Usiadłam obok niego w pewnej odległości. Z takiej perspektywy widzieliśmy nie tylko panoramę miasta, ale też i siebie.

|| Słowa bolą najbardziej || Miraculum ♥ Wolno pisane ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz