Zdziwiona dzisiejszą akcją poszłam w kierunku swojego domu, twierdząc, że i tak nie ma sensu już wracać do szkoły.
----------
–Tikki, mogę jutro nie iść do szkoły?– Na to pytanie kwami się oburzyła.–Jak to, ale dlaczego Mari?– Zapytała z nutką dezaprobaty w głosie.
–Mam jutro sprawdzian z chemii, a ta stara jędza Mendeleiev pewnie tylko czeka na możliwości wpisania mi kolejnej jedynki!– Głośno jęknęłam i wtuliłam twarz mocniej w poduszkę. Nic nie umiem na ten sprawdzian, dostane pałę jak nic.–Nie, Mari. Musisz iść do szkoły, bo i tak wiesz, że masz okropnie nadszarpaną frekwencje.– Z tym akurat miała racje. W mojej frekwencji są większe dziury niż w starym kocu pozostawionym przez kilka lat na pożarcie molom.
–Ahh... Tikki, przez te ratowanie Paryża nigdy się nie dostanę na żadne studia, a moje marzenia o zostaniu projektantką mogę pogrzebać obok tych o pójściu na studia...–Stworzenie popatrzyło się na mnie jak na idiotkę wracając do pisania czegoś na kartce papieru.
–MAM PLAN!–krzyknęłam tak głośno, że cudem byłoby gdyby moi rodzice mnie nie usłyszeli. Mała biedronka aż podskoczyła i popatrzała się na mnie po raz setny dzisiaj jak na osobę z niedojebaniem mózgowym.
–No, jaki?-zapytała w końcu.
–Pójdziesz do mojej szkoły i wytłumaczysz wszystkim nauczycielom, żeby mi nie wstawiali złych ocen, bo mam na karku oczyszczanie ciem wysłanych przez kibla!– Stworzonko przybiło sobie piątkę z czołem.–Mari, wiesz, że to byłoby równoznaczne z wyjawieniem twojej tożsamości.– Biedronka dalej bazgrała coś na kartce.
–Oj wiem. Tak tylko żartuje.– Odpowiedziałam zerkając na kawałek papieru, by zobaczyć co cały czas tworzyła moja kwami.~~~~~~~~~~
Stwierdziłam, że mimo obietnic Monika (tak ma na (2) imię autorka tego ff) i tak tego nie napisze, więc ja to zrobię. [*]Narracja trzecioosobowa (Adrien)
Chłopak przerażony skulił się na łóżku, by uniknąć wzroku ojca stojącego w futrynie drzwi jego pokoju.
Nie za bardzo wiedział, co jest powodem jego przyjścia do jego pokoju- nigdy wcześniej tego nie robił. Ciszę przerwał nie kto inny jak sam Gabriel, od którego można było z kilometra wyczuć woń alkoholu.–Ty niewdzięczny śmieciu. Nie wiesz, że wychodzenie poza dom bez mojej zgody jest zabronione?– Powiedział niebezpiecznie przybliżając się do wystraszonego Adriena. Chłopak mocniej przysunął się do ściany, byle by znaleźć się jak najdalej od ojca. Ten jednak coraz bardziej się przybliżał, a Blondyn nie miał jak odsunąć się bardziej.
Gabriel złapał za koszulkę Adriena, podnosząc go do góry. Chłopak z trudem powstrzymywał łzy licznie gromadzące się w jego oczach. Został brutalnie rzucony na ziemię, tak, że cudem nie połamał sobie kości. Gabriel uśmiechnął się na widok łez wydostających się z oczu chłopaka.A teraz łaskawie proszę, by osoby, które są psychofankami Adriena przewinęły trochę na dół, do zmiany czasu. No a najlepiej do notki końcowej.
Uklęknął przy nim łapiąc za jego podbródek. Popatrzył na jego wystraszoną twarz z triumfem w oczach. Uwielbiał, gdy ktoś się go bał. Puścił twarz chłopaka, a ten momentalnie podniósł się na kolana i oddalił się pod najbliższą ścianę.
Gabriel westchnął i wstał z podłogi podchodząc do swojego syna.
–Wiesz co, nigdy nie dawałem Ci takich kar na jakie zasługujesz. Traktowałem Cię ulgowo.– Stwierdził jeszcze bardziej przybliżając się w stronę Adriena skulonego przy grzejniku.
–Ale zawsze mogę to zmienić...– w tym momencie wyjął zza paska kawałek liny szyderczo się uśmiechając.–Zabawimy się?-----
Czuł się bezwartościowy.
Czuł się wykorzystany.
Czuł się okropnie.Mieliście kiedyś tak, że łzy wypływają dopiero po jakimś czasie?
Często jest tak, że z powodu emocji nie da się z siebie wydusić ani słowa, czy nawet łzy, ale od razu potem wszystko niekontrolowanie wylewa się z ciebie, niezależnie od tego, czy chcesz to zakończyć czy nie.
-----
Czarne kwami właśnie wracało z siedziby strażnika miraculów. Musiał udać się tam, by przedyskutować z nim niektóre sprawy. Właśnie leciał przy wieży Eiffl'a i zbliżał się do posiadłości Agreste'ów. Przeniknął przez bramę i skierował się do okien pokoju Adriena. Gdy przez nie przeniknął, zauważył, że chłopaka nie ma w środku.
–Adrien...?– Odpowiedziała mu cisza. Rozejrzał się jeszcze raz po wnętrzu pokoju, ale i tym razem nie mógł dociec, gdzie znajdował się blondyn. W końcu kwami pomyślało, że może po prostu jest w łazience. Podleciał do drzwi i zatrzymał się tuż przed nimi.
–Adrien?– stworzonko ponownie usłyszało tylko ciszę. Zauważył, że drzwi od łazienki są zakluczone, czyli chłopak musiał znajdować się w środku. –Adrien, nie zmuszaj mnie do tego, nie chcę później tego żałować.– Plagg westchnął i przeszedł przez drzwi z zamkniętymi oczami. Dopiero gdy znalazł się w środku to je otworzył, ale od razu tego pożałował.
–ADRIEN!– Plagg w błyskawicznym tempie znalazł się przy nieprzytomnym właścicielu leżącym w kałuży krwi. Sprawdził jego oddech- okazał się być, ale bardzo płytki i nierównomierny. Kwami nie wiedziało, co ma w tej sytuacji zrobić- pójście do szpitala nie miałoby sensu, ponieważ raczej by go tam sam nie zaniósł, a jeśli nawet, to w szpitalu wszyscy by coś o nim mówili i plotkowali- w końcu jest modelem.
Jedynym wyjściem byłoby... Pójście po pomoc w postaci Mistrza Fu.----------
–Jak to się mogło wydarzyć...?– Mruknęło kwami. Trzeba przyznać, że w tamtym momencie Plagg był na maxa przestraszony. Gdyby nie Mistrz, nie wiedziałby zapewne co zrobić. Na szczęście Wang zabrał chłopaka do siebie i zatamował krew z jego nadgarstków i przedramion (czym jedno się różni od drugiego? -dop.aut.), o ile szczęściem można nazwać odratowanie po próbie samobójczej.
Zarówno strażnik jak i kwami Adriena byli roztrzęsieni po tej całej akcji, jednak największy cios w tym momencie dostał Wayzz. Przyjaźnili się z Adrien'em, mówili sobie wszystko. Zielone kwami nie rozumiało motywów blondyna- w końcu jeszcze niedawno wszystko było w porządku.
Co musiało się stać, żeby zmusić go do takiego posunięcia?
--------------------
920 słów
Hejka! Co tam u was?
Ja wreszcie się spięłam żeby wstawić rozdział, mój pierwszy B) (Musiałam, bo Monia już chciała go zobaczyć w całości 😊).
Może i nie był idealny, ale jak dla mnie jest jak najbardziej ok. 😊
Co sądzicie?
O, i w ogóle, to nie spodziewałam się, że jest tu taka głośna publiczność ;-;.
Jak już jesteście, to zostawcie jakiś znak życia w postaci komentarza... Pliska! 😩😢
Dzisiaj premiera finału w Polsce, oglądacie/ oglądaliście?
Ja mam zamiar, dlatego wstawiam na szybo, że tak to ujmę.
No więc dziękuję za przeczytanie tego rozdziału i mam nadzieję, że wam się on spodobał (sama autorka przyznała, że gdyby nie wstawiła informacji o chwilowej zmianie autorki, to byście się nie skapnęli, że coś się zmieniło).
Dobra, zaczyna się, więc do zobaczenia kochani!
PS: Napiszcie komentarz... Plis!
~Autorka :)
CZYTASZ
|| Słowa bolą najbardziej || Miraculum ♥ Wolno pisane ♥
FanfictionKilka słów. Tyle wystarczy, by roztrzaskać czyjeś serce na kawałki i zniszczyć poczucie własnej wartości. Kto by pomyślał, że zwykłe słowa potrafią zaburzyć całą harmonie? Lecz to prawda. Nieświadomie, po wypowiedzeniu tych słów, już nic nie było t...