12. Świat 1 Mari 0

154 9 43
                                    

Gdy zamknął drzwi, po prostu już nie umiał się powstrzymywać i wybuchł niekontrolowanym płaczem.

-Młody...- czarne kwami próbowało ospokoić swojego właściciela, co nie za bardzo mu wychodziło.

Po dłuższej chwili chłopak podniósł się z ziemi i usiadł na łóżku.

Plagg okropnie martwił się o swojego właściciela.
W zasadzie to od niedawna wie o jego relacjach z ojcem, bo chłopak starał się ukrywać to przed wszystkimi. Nie powiedział o swoich problemach nikomu.

Mimo wszystko, kwami zawsze starało się wesprzeć chłopaka w trudnych chwilach. Jego nastawienie do blondyna gwałtownie się zmieniło, bo wiedział, że chłopak ma bardzo trudno w życiu.

Ale dziś dowiedział się czegoś jeszcze.

'[...] jesteś naprawdę, aż takim nieudacznikiem, że nie potrafisz tego zrobić sam?!'

Ze słów jego ojca wynikało, że chłopak miał nie tylko problemy z ojcem, ale i z samym sobą. Do tej pory kwami nawet nie przypuszczało, że jego właściciel jest aż tak bardzo skrzywdzony, żeby próbować odebrać sobie życie.

Plagg już wiedział, że teraz stawka jest większa niż kiedykolwiek, bo teraz była nią życie Adrien'a.

-Czy to prawda, co mówił twój ojciec?- zapytało się niepewnie stworzenie.

Chłopak nic nie odpowiedział, ale wiedząc, że jego przyjaciel musi znać prawdę, nieśpiesznie zdjął swój swetr, pogrążając się w jeszcze większej fali płaczu.

To, co kwami zobaczyło, na chwile odebrało mu mowę.

Oprócz wielkiej ilości siniaków, na jego rękach znajdowało się bardzo dużo ciętych ran.

Prerażone stworzenie, nie wiedząc, co ma powiedzieć, po prostu usiadło przy swoim właścicielu dodając mu otuchy samą swoją obecnością.

~~~~~~~~~~
Marinette

-Tikki!- zawołałam moją kwami.
-Tak, Marinette?- stworzonko w w kilka chwil znalazło się przy mnie.

-O co mogło chodzić z tym siniakiem?- zapytałam.
-Czy czarny kot może mieć problemy w domu?- dodałam po chwili. Mała biedronka najpierw się zastanowiła, a potem usiadła i powiedziała:

-Nie wiem.- przybrała smutny wyraz twarzy.

Trochę bzdurne, bo przecież jak to, czarny kot ma mieć rodzinę, która się nad nim znęca?

-Tikki, ale czy to możliwe? W końcu, kot zawsze był uśmiechnięty, nigdy na nic nie narzeka, w dodatku jest chyba najbardziej optymistyczną osobą, jaką znam! Nic nigdy nie wskazywało na to, że ma jakieś problemy rodzinne...- stwierdziłam.
Trochę absurdalne.

-Śmiej się przy innych, płacz w samotności...- cicho mruknęła biedronka, gryząc ciastko.
O co mogło jej chodzić?

-O co chodzi, Tikki?- zapytałam, bo nie do końca zrozumiałam przekaz tych słów.
-Nic takiego, nie ważne..- mruknęła i zajęła się swoim ciastkiem.
O co mogło jej chodzić?

Dokończyłam projekt, który robiłam i położyłam się na łóżku, dalej rozmyślając nad moim dzisiejszym spotkaniem z czarnym kotem.

Może on serio mówił, że się uderzył, a ja niepotrzebnie panikuje?

Możliwe, ale teraz najlepiej by było, gdybym poszła spać.

>>>♥<<<
Następnego dnia...(dalej perspektywa Marinette)

|| Słowa bolą najbardziej || Miraculum ♥ Wolno pisane ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz