19. Może po prostu wyolbrzymiasz?

81 6 0
                                    


-A-adrien poczekaj!

Krzyknęłam i zaczęłam biec w kierunku chłopaka. Adrien trochę przyśpieszył krok.

Odwrócił na chwilę wzrok w moją stronę, po czym nie zwracając na mnie uwagi szybko poszedł w stronę limuzyny.
Gdy byłam już bardzo blisko, chłopak zaczął biec.

Dogoniłam go, po czym złapałam za jego nadgarstek.
Bardzo zależało mi na tej rozmowie.

Blondyn odruchowo chciał się wyrwać, a ja widząc to złapałam go za drugi nadgarstek i przyparłam do muru.
Nie wiem skąd we mnie tyle pewności siebie...
Z boku z pewnością musiało to wyglądać ciekawie, ale póki co mnie to nie martwiło- priorytetem jest rozwiązanie sprawy.

Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach, po czym zaczął się bardzo mocno szarpać, a w jego oczach zaczęło być widać łzy. Chwilę tak trwaliśmy, aż nieco zdezorientowana zdesperowaniem Adriena poluźniłam nieco uścisk, przez co chłopak w końcu się wyszarpał.
Chciał uciec, ale w końcu się otrząsnęłam i zagrodziłam mu drogę opierając dłonie o mur- w ten sposób znalazł się w sytuacji bez żadnego racjonalnego wyjścia- no, chyba, że by mnie powalił na ziemię, ale tak chyba trochę nie wypada.

Widząc swoje położenie osunął się po ścianie muru na bruk zasłaniając głowę rękoma.

Zatkało mnie widząc go tak przerażonego. Kompletnie nie wiedziałam, co zrobić.
W końcu kucnęłam przy sylwetce chłopaka przez chwilę się mu przyglądając.
Cały się trząsł i dodatkowo płakał. Poczułam mocny ścisk w żołądku na ten widok- jeszcze nigdy nie widziałam nikogo w takim stanie.

-Co się stało...?- zapytałam. Nie usłyszałam jednak odpowiedzi.
Cała sytuacja do złudzenia przypominała mi momenty, w których dokładnie o to samo pytałam Kota pod inną postacią.

-Adrien... Co się stało?- powtórzyłam pytanie klękając i głaszcząc blondyna po włosach, co chyba trochę go uspokoiło.
Odsłonił swoją twarz wilgotną na skutek łez i położył ręce na kolanach wciąż mając spuszczoną głowę.
Nie no, teraz to naprawdę zachowaniem coraz bardziej przypominał tego kocura.

Ignorując to, że pewnie teraz z pół szkoły gapi się na nas jak na parę idiotów zapytałam:
-Odpowiesz mi na pytanie?- spojrzałam mu prosto w oczy, na co szybko odwrócił wzrok.

-A c-co miało się stać...?- usłyszałam ciche pytanie ze strony blondyna.
-Nie wiem, sam mi powiedz- odpowiedziałam trochę niemiłym tonem, ale chyba chłopak nie zwrócił na to szczególnej uwagi.

-Nic się nie stało...-odparł, a ja poddałam się po kolejnej nieudanej próbie złapania kontaktu wzrokowego.
Widziałam, że po prostu nie chce powiedzieć mi o co chodzi.

Normalnie czarny kot 2.0

Chyba nic z niego nie wyciągnę.

----------

-I tak po prostu dałam mu odejść! Rozumiesz to Tikki?! Ale byłam durna... Powinnam coś z niego wyciągnąć! Ugh...- żaliłam się swojej kwami.

-Och Mari, z pewnością i tak by Ci nic nie powiedział, więc dociskanie go nie miało żadnego sensu.-usiadłam na obrotowym krześle przy biurku. Ugh... Nie powinnam go wtedy puszczać, może bym się czegoś dowiedziała, a nie teraz siedzę jak idiotka i myślę o tym.

-Z resztą, może po prostu wyolbrzymiasz? Każdy chyba może mieć gorszy dzień...- Odwróciłam się w stronę biedronki. Rzeczywiście może mieć co do tego racje.
-No nie wiem... Dobranoc Tikki.- położyłam się na łóżku i obserwowałam poczynania małej istotki panoszącej się po całym pokoju i próbującej znaleźć wygodne dla siebie miejsce do spania.
Uśmiechnęłam się lekko na ten widok i odpłynęłam w krainę jednorożców.

>>>♥<<<
Następnego dnia... (Coś koło 15:00)

-Marinette!!!- usłyszałam krzyk przyjaciółki, która stała nade mną podpierając się rękami o brzeg stołu, przez co wybudziłam się z chwilowej nieświadomości. Mulatka wyglądała na wściekłą.

-Co się dziś z tobą dzieje dziewczyno? Słuchasz ty mnie w ogóle?- podniosłam wzrok na brązowowłosą. Rzeczywiście, może trochę jej nie słuchałam, ale bez przesady...

-Przecież Cię słucham. Właśnie mówiłaś o tym...- zawiesiłam się. Fakt, nie wiem o czym przed chwilą nawijała.

-O balu na zakończenie roku. Mam nadzieje, że w tym roku nie przypadnie nam znowu robienie dekoracji, tylko jakieś bardziej przyziemne zajęcie. Zapewne jutro pani Bustier będzie nam przydzielać obowiązki, w końcu to już najwyższy czas, bo bal już za niecały miesiąc... O raju! Ale jestem podekscytowana! Zaczniemy ostatni rok nauki, a później studia... Nie mogę się doczekać!

Nie do końca podzielałam entuzjazm mulatki. Niestety, moim marzeniem jest pójście na ten bal z Adrienem, ale sądząc po ostatnich wydarzeniach jest to raczej niemożliwe.
Przez chwilę między mną a przyjaciółką trwała niezręczna cisza, którą przerwała brązowowłosa.
-Nawet nie próbuj mówić, że nie idziesz! Nawet jeśli Adrien nie zgodzi się z tobą pójść, to jeszcze nie znaczy, że nie masz się dobrze bawić! To jest niepowtarzalna okazja, świętujemy przecież zaczęcie ostatniego roku przed studiami...

Miała racje. Jak niepójde z Adrienem, to nie jest jeszcze koniec świata...
-Spokojnie, idę. Tylko nie za bardzo wiem, w czym...- to akurat była prawda. W swojej szafie nie miałam raczej żadnych wyjściowych sukienek.
Widziałam jak mulatce dosłownie zaświeciły się oczy i przybrała jeden z tych uśmiechów znaczących mniej więcej 'mam wszystko pod kontrolą' albo ewentualnie 'nie wywiniesz mi się'. Po chwili odezwała się do mnie pewnie:

-Sobota. 13:00. Pod galerią. I nie ma żadnego 'ale'! Idziemy sobie kupić sukienki.- zaśmiałam się z podekscytowania przyjaciółki i pokiwałam głową na znak zgody.

Zapowiadał się ciekawy weekend...

--------------------

837 słów

Bardzo dziękuję wam za 900 wyświetleń i ponad 100 gwiazdek!!! To naprawdę wielę dla mnie znaczy!~
Jak pierwszy raz zobaczyłam ile tu jest wyświetleń to spadłam z łóżka z wrażenia.

Pod pierwszym rozdziqłem jest już prawie 100 wyświetleń!!! Nigdy bym się nie spodziewała takiej ilości naprawdę.

Jeszcze raz dziękuję, jesteście wspaniali.

Amen.

Ps: Ja nie gryzę, a pisanie komentarzy nie jest zabronione. Możecie pisać COKOLWIEK, krytykę, pomysły... Błagam po prostu napisz komentarz... ♥

|| Słowa bolą najbardziej || Miraculum ♥ Wolno pisane ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz