" ...Ryk..."

456 4 0
                                    

One shot dedykowany dla przyjaciółki Lunydarkstar1 


Przewróciłaś oczami słysząc słowa swojej najlepszej przyjaciółki. Oczywiście że Sorey i Mikleo byli na zwiedzaniu ruin. Obaj nie mogli bez tego żyć. 
Jednak miałaś nadzieję że obaj przypomną sobie że po za ruinami mają jeszcze was.
- Wiem co czujesz, Mikleo także wyszedł dziś z domu przed wschodem słońca. - powiedziałaś wzdychając ciężko. Po krótkiej rozmowie i narzekaniach na waszych ukochanych rozstałyście się. 
Ruszyłaś przez las na poszukiwanie roślin, potrzebnych do stworzenia leczniczych mikstur. 
Jednak nie mogłaś znaleźć jednej z roślin, wiecznie miałaś problem ze znalezieniem owej rośliny ponieważ nie mogłaś zapamiętać jej nazwy, pamiętałaś jedynie że miała niebieskie kwiaty i kolce. 
Szłaś leśną ścieżką podśpiewując sobie pod nosem melodię znaną tylko tobie.  Jako nieliczna w plemieniu miałaś talent wokalny. 
Gdy tak szłaś przez las nie zwróciłaś uwagi że zboczyłaś z utartych ścieżek, które pamiętałaś na pamięć. Zatrzymałaś się i rozejrzałaś się nie wiedziałaś gdzie jesteś ale twoim oczom ukazała się roślina, której tak bardzo potrzebowałaś, podbiegłaś do krzaku i nazrywałaś kwiatów. 
Krew w twoich żyłaś nagle zastygła gdy do uszu dotarł rozrywający ryk ogromnej bestii, powoli odwróciłaś się i twoim oczom ukazał się długi na prawie trzy metry niedźwiedź. Twoje oczy rozszerzyły się ze strachu, ponieważ dziś jak złość nie wzięłaś ze sobą swojej broni. 
Czarne zwierzę skierowało swój pysk w twoją stronę, otworzył ją ukazują rzędy zdolnych do przegryzienia cię na pół zębów. 
Niedźwiedź ryknął ponownie stając na tylnych łapach, cofnęłaś się. Nie miałaś dokąd uciekać, nawet jeśli wejdziesz na drzewo to zwierzę może zrobić to samo. 
Cofnęłaś się kilka kroków, zobaczyłaś jak z pod łap niedźwiedzia wyskakują dwa niedźwiedziątka. Odwróciłaś się i biegiem zaczęłaś uciekać jak najdalej, wolałaś nie czekać aż mama tej dwójki zaatakuję cię w obronie swoich dzieci. 
Niedźwiedzica ruszyła za tobą, wydawało ci się że to już koniec, że zginiesz w tym lesie. 
Jednak w ostatniej chwili między tobą a bestią pojawił się twój ukochany, utworzył tarczę od której odbiło się zwierzę i po chwili namysłu wróciło do swoich dzieci. 
Mikleo podbiegł do ciebie i przytulił z całej siły. - Nic Ci nie jest? - zapytał uważnie ci się przyglądając. 
Uniosłaś dłonie do jego twarzy, pogładziłaś kciukiem policzek po czym z całej siły się przytuliłaś. Drżałaś ze strachu w ramionach ukochanego. 
- ( T.I )... - szepnął cicho gładzą twoje włosy aby uspokoić cię, tuliłaś się do niego, musiałaś czuć że jest przy tobie. 
Przestało się liczyć otoczenie, byliście tylko wy po za wami nie było nic ani nikt.  Nie wiedziałaś ile czasu minęło ale raczej sporo ponieważ słońce już dawno schowało się za drzewami. 
- Wracajmy lepiej do wioski, pewnie się martwią o nas - powiedziałaś wyplątując się z objęć ukochanego. Mikleo wstał wraz z tobą, złapał cię za dłoń i pociągnął za sobą. 
Po drodze opowiadał Ci różne śmieszne historie. 
Po krótkiej chwili zatrzymałaś się urzeczona widokiem jaki mieliście nad głowami. Tysiące świetlików latało nad wami, tworząc piękne i różne obrazy. Jedno z tych stworzone usiadło na twojej dłoni aby chwilę odpocząć po szybko odleciał, przeniosłaś wzrok na swojego chłopaka, po czym zaśmiałaś się, ponieważ Mikleo był cały w świetlikach, za wyjątkiem oczu i nosa. Chłopak również się zaśmiał i otrzepał się przez setki migotliwych owadów wzbiły się w niebo falą. Objęłaś ukochanego w pasie tuląc do siebie, ucałował twoją głowę. 
- Wracajmy kochanie już do domu - powiedział odwracając wzrok od pięknego przedstawienia świetlików. Skinęłaś głową wracając na główną ścieżkę, która zaprowadziła was prosto do waszej rodzinnej wioski. 
- To był szalony dzień - powiedziałaś odkładając torbę z ziołami na stół. Mimo to byłaś szczęśliwa że miałaś przy sobie swojego ukochanego, który zawsze ruszy ci na pomoc, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. 
Podeszłaś do białowłosego i pocałowałaś go w usta, zamruczał zadowolony obejmując cię w talii. 
- Kocham cię (T.I ) - zamruczał odwzajemniając pocałunek, wasz wieczór minął w zaciszu twojego domu. Oddawaliście się prostym przyjemnością takim jak przytulanie i pocałunki. 
Ogień przyjemnie strzelał w kominku, dając odrobinę światła i przyjemne światło. Leżeliście w swoich objęciach, wokół panowała cisza jednak była to bardzo przyjemna cisza, która dawała wam obojgu ukojenie po emocjach jakie dziś przeżyłaś stając twarzą w twarz z niedźwiedziem. Zamknęłaś oczy wtulona w tors ukochanego po czym odpłynęłaś do krainy snów. Tej nocy miałaś piękne sny.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pisane przy:


Przepraszam że dziś nieco krócej, jak i wybaczcie że tak długo musieliście czekać ale ostatnio miałam trochę problemów osobistych i dopiero teraz dodaje. Mam nadzieje że będzie się wam podobać

One Shot ( Zamówienia zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz