"Blask księżyca..."

404 6 0
                                    

Dedykacja dla: sukispam


" Poznałem cię gdy mieliśmy  raptem po cztery lata, twoja mama przyjechała razem z tobą w odwiedziny do swojej przyjaciółki Christy, mamy Subaru. Nudziłaś się, ponieważ Subaru spał, wyszłaś z pokoju i wtedy wpadliśmy na siebie..." 


- Cześć, kim jesteś? - zapytałem patrząc na [kolor włosów] dziewczynkę, która trzymała w rękach misia. 
- Nazywam [Imię] - odpowiedziała mocniej ściskając swojego misia. Na buzi wykwitł mi duży uśmiech. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę ogrodu, w którym byli moi młodsi bracia. 
 - Będziemy bawić się w berka, jak chcesz możesz do nas dołączyć - oznajmiłem, zgodziłaś się.  Zabawa była świetna, dużo biegania i śmiania...


Od tamtego dnia o wiele częściej przyjeżdżałaś ze swoją mamą do naszego domu aby się z nami bawić, mimo że moja matka przerażała Cię. Z czasem odwiedzała nas też twoja starsza siostra, która wolała spędzać czas z Shuu. 
Wtedy jeszcze nie wiedziałaś że twoi rodzice dobili targu z królem, ty i [imię siostry] miałyście zamieszkać pod naszym dachem, zostałyście oddane pod opiekę Beatrix, matki Shuu i Reiji'ego, aby wychowała was według woli KarlHainze'a, byłaś  wściekła na własnych rodziców. Na początku dziwiłem Ci się ale dopiero potem zrozumiałem że masz mocną więź z rodziną. Nie taką jaką miałem ja oraz inni moi bracia.
Nigdy nie zapomniałem jak bardzo kochałaś zimę i śnieg...


- Popatrz Laito! Sypie śnieg! - krzyczałaś szczęśliwa skacząc po łóżku. Złapałaś swojego przyjaciela za rękę ciągnąc w stronę ogrodu, który powoli zmieniał się w zimową krainę. Wybiegliście na zewnątrz, biegałaś dookoła próbując łapać płatki śniegu. 
- [Imię] chodź ulepimy bałwana! - zawołał Laito tworząc niewielką kulkę ze śniegu. Szybko znalazłaś się obok niego i razem stworzyliście wielkiego bałwana. 
- [ Imię], Laito! chodźcie już - zawołała twoja starsza siostra, pobiegliście czym prędzej do domu. Byliście przemarznięci aż do szpiku kości, oboje trzęśliście się z zimna. 
Więc bez zastanowienia zakopaliście się w pościel w pokoju, który był twój i twojej siostry, było wam bardzo ciepło. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. 
W pewnej chwili do pokoju weszła mama twoje najlepszego przyjaciela, Cordelia obrzuciła wzrokiem cały pokój i zatrzymał się na nim. 
- Laito chodź ze mną - powiedziała bardzo poważnie, mały wampirek przełknął ślinę, po czym wstał z łóżka i udał się za swoją mamą...


Tamtego dnia zaczął się mój koszmar, chociaż wtedy nie było to dla mnie jakieś mocno koszmarne. Zaczęliśmy się od siebie oddalać coraz bardziej, aż w końcu nasza przyjaźń rozpadła się całkowicie. Dorastaliśmy  daleko od siebie, zupełnie jakbyśmy się nie znali. Wyrosłaś na bardzo pyskatą wampirzyce, w odróżnieniu do swojej siostry, która była taka, jakiej oczekiwał Karlhainze, idealna żona dla jednego ze swoich synów. 
Mój "romans" z matką trwał do chwili w której ojciec dowiedział się prawdy. Byłem zamknięty w lochach pod posiadłością, w której wszyscy mieszkali...


Po całej posiadłości szukałaś swojego rudego kota, którego przygarnęłaś wbrew woli Beatrix.  Miałaś jakąś namiastkę towarzystwa, ponieważ twój jedyny przyjaciel umarł mimo że fizycznie żył. Chodziłaś po pomieszczeniu szukając rude kota. 
Laito widząc cię schował się do cienia, nie pamiętał już od kiedy siedzi w tej celi ale jego wygląd znacząco się zmienił.
Zauważyłaś ruch w cieniu, podeszłaś do krat. - Laito? - zapytałaś próbując go dojrzeć, jednak po zapachu wiedziałaś że to on. 
- Idź sobie...- rzucił chłodno, przeszły cię ciarki. - Podejdź do światła...- odpowiedziałaś. Odmówił ci. Spojrzałaś na niego z góry. 
- Mi się nie odmawia, podejdź do światła - rozkazałaś bardziej stanowczo. Wampir westchnął ciężko i wstał podchodząc do światła. Zamarłaś widząc w jakim stanie się teraz znajduję. Jego włosy były wypłowiałe, skóra blada, sucha i popękana miejscami a oczy straciły blask, który tak dobrze znałaś. Szybko podwinęłaś rękaw swojej bluzki, przełożyłaś rękę przez kraty. 
- pij - rzuciłaś krótko, wampir ujął twoją rękę. Wgryzł się w twoją rękę, zmarszczyłaś brwi czując ukłucia. Mimo trawiącego go głodu obchodził się z tobą delikatnie, twoją krew spijał z najwyższą czcią. Poniekąd nie musiałaś mu dawać swojej krwi jako szlachetnie urodzona wampirzyca. 
Odsunął się po kilku łykach - wystarczy...- powiedział, zabrałaś rękę i spojrzałaś na niego zmartwiona. 
- Czemu tu jesteś? Kto ci to zrobił? - pytałaś patrząc w oczy rudowłosego wampira, mimo że już od bardzo dawna nie rozmawialiście ze sobą, byłaś świadoma tego co czułaś do niego. 
- Król dowiedział się o tym co robię z matką...- odrzekł krótko, po chwili w twoje ręce wskoczył twoj kochany kot [Imię kota]. W kącie klatki dostrzegłaś ciała martwych mysz i szczurów, Laito musiał się na nich pożywiać aby nie umrzeć z głodu lub nie stracić zdrowego rozsądku. 
Usiadłaś na jakiś starych skrzynkach i rozmawiałaś z nim zupełnie jakbyście nigdy nie odwrócili się od siebie. 
Usłyszałaś kroki, zerwałaś się z miejsca, waszym oczom ukazała się Cordelia i jej obecny kochanek Richter. 
Nie zdążyłaś nawet zareagować, Richter pojawił się za twoimi plecami i nacisnął pewne miejsce na twoich plecach, poczułaś jak bezwładnie upadasz na ziemię, nie straciłaś przytomności ale nie miałaś czucia w ciele, zupełnie jakby ktoś odłączył zasilanie. 
- [Imię]!!! Zostawcię ją w spokoju!! - krzyczał siłując się z kratami ale był tak słaby, że kraty nawet nie drgnęły.
Richter podniósł cię z ziemi i razem z Cordelią wyszli. Kierując się w stronę jeziora. Od samego początku byłaś solą w oku córki króla demonów. Przez ciebie nie mogła mieć w pełni Laita, Ayato buntował się bardziej niż zwykle a Kanato spędzał czas tylko z tobą i twoją siostrą. 
Nie mogłaś nic powiedzieć a tym bardziej się ruszyć, ze łzami w oczach patrzyłaś jak wampir przywiązuję do twojej szyi worek, który po brzegi był wypełniony kamieniami. 
- Byle nikt jej znalazł - powiedziała Cordelia, patrząc na ciebie z góry z wszechogarniającym obrzydzeniem do twojej osoby. 
Ostatnie co widziałaś to woda, i odbijający się w niej księżyc.

Kanato przypadkiem przechadzał się po lesie i zobaczył całą scenę, ścisnął mocniej misia i pobiegł do rezydencji. Krzycząc że topisz się, twoja siostra od pobiegła w stronę jeziora razem z Ayato oboje w biegu zrzucili ubrania wskakując do lodowatej wody. 

Wszyscy stali na brzegu, nawet Laito, który klęczał na piasku, Reiji wypuścił go z lochu zdobywając się tym samym na akt braterskiego miłosierdzia tylko w jego wykonaniu. 
Ayato wynurzył się po chwili z wody. - Cholera! Ciemno tam jak w grobie - krzyknął łapiąc drugi wdech i zanurkował ponownie. 
Dopiero po chwili zorientował się w głębinie widać parę czerwonych oczu, które należały do Subaru. Po chwili obaj dostrzegli ciało [ Imię] w odmętach jeziora. Gdy podpłynęli, Subaru przeciął sznurek przy twojej szyi jak i rozciął suknie, która nasiąknięta wodą ważyła więcej od ciebie. Białowłosy kazał Ayato zabrać cię na powierzchnię, a sam pomógł twojej siostrze.
Czerwonowłosy Ayato wyniósł cię na brzeg, twoja była biała jak śnieg, usta przybrały odcień ciemnego fioletu, na szyi pojawiła się sina pręga po zaciśniętym sznurku. 
Laito niemal od razu zaczął wykonywać sztuczne oddychanie, bez żadnego rezultatu. 
Reiji w końcu odciągnął go siłą - Dość! Odeszła...- powiedział przytrzymując go siłą. Laito zaczął mu się wyrywać. Wykrzykiwać jakieś słowa bez większego sensu. Subaru uderzył z pięści w drzewo, które złamało się na pół. 
Twoja siostra przytuliła się do twojego zimnego i mokrego ciała. Wpadając w histerię...


To już ostatni rozdział naszej opowieści, odeszłaś a ja zostałem sam. Kilka tygodni po tym razem z Kanato i Ayato zabiliśmy Cordelię. 
Kiedyś powiedziałaś Kanato, że jak umrzesz to może zrobić z ciebie pannę młodą. Uszył ci najpiękniejszą suknię ślubną. Nie zasłonił śladu na szyi, który z daleka wygląda jak naszyjnik. 
Nigdy w życiu nie zobaczyłem piękniejszej kobiety, już raczej nie zobaczę. 


Do zobaczenia w Pieklę...Twój na wieki.

Laito


Laito zawinął list w kopertę, którą położył u twoich stóp. Spojrzał na srebrny nóż, tak ten sam nóż, który Christy dała Subaru. Uniósł go na wysokość serca i przyłożył do ciała. Wziął wdech i wbił srebrny sztylet w serce. W jednej chwili jego oczy straciły swój blask. Upadł na kolana, u stóp postumentu na którym stała [imię] zamieniona w piękną woskową figurę. 
Zamknął oczy, czując ulgę że spotka się z ukochaną wampirzycą. 





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pisane przy lyrics swojego autorstwa. 

One Shot ( Zamówienia zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz