Rozdział 6 (76)

208 8 3
                                    


"Bonum est, quod omnes appetunt*"


"Drivin' a nightmare I can't escape fromHelplessly praying, the light isn't fadin'Hiding the shock and the chill in my bones"Chord Overstreet – Hold On



Arawn przechadzał się nerwowo po swoim gabinecie, a Gwyn wpatrywał się w niego, oczekując, że ten wreszcie zacznie mówić. Zirytowany westchnął, a Arawn zatrzymał się nagle i spojrzał na niego.


— Mamy problem. — oznajmił poważniej. Gwyn przewrócił oczami.


— To już wiem, ale nadal nie powiedziałeś mi, na czym polega ten problem. — zauważył.


Arawn podrapał się po głowie i usiadł na swoim fotelu przy biurku.


— Nie wiem, od czego zacząć. Potter ma niesamowity dar przyciągania wszystkiego, co złe. A teraz... Teraz ma na głowie jeszcze Czarny Nil. — załamany popatrzył na brata. — Pamiętasz Czarny Nil?


— Jakbym mógł zapomnieć...


— Teraz wyobraź sobie, że mają na zawołanie własnego niewolnika. Niewolnika o niebywałym poziomie magii. Niezwykłego. Władającego magią żywiołów.


— Ale Potter nie jest głupi... Obaj wiemy, że zgładził Voldemorta i raczej nie należał do grupy czarodziejów o zapędach do mrocznej magii.


— A właśnie to widziałem w jego umyśle. Jakimś cudem Czarny Nil ma nad nim kontrolę.


— A mroczna magia? — zapytał.


— Jeśli dalej będzie pod wpływem Czarnego Nilu to i mroczna magia może zebrać żniwa. Na obecną chwilę jego umysł nie został skalany większą ilością tej magii.


— Czyli jest dla niego szansa?


— Oczywiście, że jest. Teraz tylko pozostaje nam odciąć go od wpływu Czarnego Nilu, co nie będzie prostym zadaniem... o ile w ogóle możliwym.


* * *


Eliksir na ból głowy nie zadziałał, dlatego siedziałem niezadowolony w jadalni hotelu. O ile można powiedzieć, że to jadalnia. Gorszego hotelu to chyba nie widziałem, a bywałem już w lokalach o nieciekawych opiniach. Wstałem jako pierwszy. Chyba głównie dlatego, że po mojej nocnej podróży nie chciałem już ponownie zasypiać. Oczywiście, że się nie bałem. Ja po prostu... wolałem uniknąć ponownego spotkania z tymi dziwnymi istotami. Co za dużo to niezdrowo.
Kelnerka postawiła na stole angielskie śniadanie i herbatę. Nawet na nią nie spojrzałem, a ona odeszła szybko. Głowa chyba zaraz pęknie mi na pół. I gdzie do diabła jest reszta, pożal się Merlinie, Trójcy Świętej.


Zabrałem się za śniadanie, postanawiając nie przejmować się nieobecnością moich przyjaciół. Długo w spokojnej ciszy nie spędziłem. Dosiadł się do mnie Ron, a chwilę później dołączyła Hermiona. Brakowało tylko fretki.

Harry Potter i Szept Ciemności (Trylogia Superheroes)Where stories live. Discover now