Rozdział 11 (81)

171 7 13
                                    

"Mors malum non est, sola ius aequum generis humanis*"


"Never really found my calling; Now I'm free falling; Everything I need has changed"

Roxy Tones – Dancing in the Corner ft. Dominic Neill


— To nie jest dobry pomysł. — stwierdził Snape, rozglądając się dokoła.

Znajdowali się w jakiejś puszczy. Była noc, a korony drzew skutecznie utrudniały podziwianie gwiazd. Albus spojrzał na swojego przyjaciela, ale nic nie odpowiedział. Nie wiedział, czego można się spodziewać po Czarnym Nilu, ale miał pewność, że siostry mogą być kluczem do rozwiązania sprawy Harry'ego.

Minął tydzień, a młody czarodziej nadal był nieprzytomny. Na nic zdały się próby Alexandera, by dostać się do umysłu Pottera. Chłopak zamknął się szczelnie i nie było mowy o tym, aby nawet niezwykle uzdolniony czarodziej był w stanie przedrzeć się przez jego zapory. Albus był prawie całkowicie pewny, że Harry zrobił to świadomie. Gdy zobaczył go tego dnia w Dolinie Godryka, nie przypominał on już dziecka, które znał. Już wtedy zdał sobie sprawę z tego, że być może nie ma dla niego ratunku. Liczył po cichu, że się myli, ale gdy kolejne dni mijały, coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że w tej kwestii miał rację.

Nie miał serca mówić o tym Severusowi. Ten czarodziej wystarczająco wiele wycierpiał. Teraz, gdyby miał stracić syna, to by go doszczędnie zniszczyło. To troska o dobro tego chłopca trzymała go przez wiele lat przy życiu. Co by zrobił, gdyby go zabrakło?

Harry Potter miał być zbawcą czarodziejskiego świata, a tymczasem jest jego zagładą. Pokonał Lorda Voldemorta, tracąc swoje człowieczeństwo. Magia ma swoją cenę i prędzej czy później upomni się o swoją zapłatę. Nic nie może trwać wiecznie, a Potter już wystarczająco często kpił sobie ze Śmierci. Ta dłużej nie może na to pozwolić. Chłopiec, który przeżył jest wybrykiem natury, który nie ma prawa istnieć.

— Mówię ci, Albusie, nic tu po nas.— Mistrz Eliksirów odezwał się ponownie.

— Cierpliwości, Severusie... Przybędą. Zobaczysz.

Snape prychnął, nadal nie wierząc w pojawienie się sióstr. Minęło kilkanaście minut, nim przed nimi zmaterializowała się postać w kapturze. Podeszła do nich szybko.

— Jestem Vallen. Zaprowadzę was do sióstr. — oznajmiła cicho.

— Witaj, jestem Albus Dumbledore, a mój przyjaciel to Severus Snape. — Dumbledore przedstawił ich.

— Wiem, kim jesteście. Czarny Nil oczekuje was. — podeszła jeszcze bliżej. — Chwyćcie mnie za ręce. Przeniesiemy się do siedziby.

Czarodzieje niepewnie chwycili nieznajomą. Po chwili poczuli szarpnięcie, a ciemny las zniknął im z oczu.


* * *


— Obiecałem ci, że spotkamy się z Dumbledore'em. — odezwał się Tom. Tak, wyczekiwałem na to spotkanie. Nie mogłem się doczekać reakcji Voldemorta. Czy będzie to jakoś komentował? Może zdradzi coś więcej. — Pewnie brakuje ci go, ale muszę przyznać, że był to kawał manipulatora. — skrzywiłem się. — Nie mów, Harry, że o tym nie wiedziałeś. On manipulował wszystkimi, a oni tańczyli, jak on im zagrał. Stworzył tę swoją głupią organizację w imię dobra. — zaśmiał się. — Jak chyba wszystko inne. Dla większego dobra. To było jego motto.

Harry Potter i Szept Ciemności (Trylogia Superheroes)Where stories live. Discover now