🎄 3 🎄

348 59 6
                                    

Płatki śniegu opadały na włosy Jeno, odznaczając się na ich czarnej barwie, oraz na Marsha, który wesoło szczekając, próbował łapać śnieg do pyska. Mężczyzna już nieraz musiał przepraszać przechodniów, w których przypadkowo wpadł jego psiak, jednak nikt nie miał z tym problemu. Świąteczna atmosfera udzieliła się już wszystkim, więc odpowiedzą na skruchę Jeno były uśmiechy, krótkie skinięcia głową lub ciche "Nic się nie stało", a większość osób również głaskała Marsha po głowie. Psiakowi zdawało się zawsze brakować czułości, pomimo iż jego pan starał się mu dać ich najwięcej, nie mógł nic poradzić na rozhasaną naturę Marsha.

Ulice przepełnione były ludźmi, mimo zapadającego późnego wieczoru i zimna zmuszającego do noszenia rękawiczek, po które Jeno koniec końców musiał wrócić się do swojego apartamentu. Większość sklepów i centrów handlowych wciąż była otwarta, jednak wiedząc, że nie będzie mógł wejść do nich z Marshem, Jeno zdecydował się na wybranie na świąteczny targ na rynku z rozbrzmiewającymi tam kolędami i nawoływaniami sprzedawców, by tam poszukać lampek na choinkę jego przyjaciół, Marka i Donghyucka.

Jeno z Donghyuckiem znali się o ponad dziesięciu lat, od kiedy to drugi z nich dosiadł się do czarnowłosego na lekcji matematyki w pierwszej klasie liceum i dosłownie po kilku minutach zdążył od niego pożyczyć ołówek, temperówkę i linijkę, których swoją drogą Jeno nigdy nie odzyskał. Jako iż obaj byli nowi w swojej szkole, postanowili trzymać się razem, obiecując sobie, że jeśli ktoś znajdzie sobie innych przyjaciół, zakończą swoją znajomość, co jednak nigdy się nie stało.

Jeno podziwiał w swoim przyjacielu jego szczerość, graniczącą niekiedy z przesadną bezpośredniością, a także jego umiejętność rozśmieszenia każdego, zaś Donghyuck czuł, iż może podzielić się z czarnowłosym wszystkim, wiedząc, jak bardzo wierny ten jest wobec przyjaciół, co już nieraz udowodnił, chociażby drobnymi rzeczami, jak stawanie po jego stronie podczas kłótni z kolegami z klasy. Donghyuck nie należał do ambitnych uczniów, woląc spędzać czas oglądaniu seriali i graniu w gry niż uczeniu się na sprawdzian z matematyki, lecz Jeno zawsze był obok niego, by zmotywować go do nauki, dzięki czemu obaj ukończyli liceum ze znakomitymi wynikami, które pozwoliły im na dostanie się na wymarzoną politechnikę. Będąc nierozłącznymi przyjaciółmi, którzy rozumieli się bez słów, razem wyprowadzili się większego miasta, wynajmując wspólne mieszkanie.

Ich mieszkanie razem jednak nie potrwało długo, ponieważ po dwóch latach Donghyuck wyprowadził się od czarnowłosego, który po jakimś czasie kupił całkowicie nowy apartament, gdy mógł sobie na to pozwolić. Choć początkowo Jeno miał za złe przyjacielowi zostawienie go, jego zarzuty zniknęły po tym, jak poznał bliżej ukochanego Donghyucka, Marka - rok starszego mężczyznę będącego korepetytorem swojego chłopaka na uczelni. Para początkowo mieszkała w niewielkiej kawalerce Marka, ledwo wiążąc koniec z końcem, lecz gdy obaj ukończyli studia, rozpoczynając pracę w laboratorium jako początkujący biotechnolodzy, wkrótce mogli pozwolić sobie na zakup domku wolnostojącego na przedmieściach.

Jeno obawiał się, iż po wyprowadzce Donghyucka ich przyjaźń osłabnie, a z czasem oddalą się oni od siebie, jednak na szczęście nic takiego się nie stało. To prawda, że zdarzały się im dni, a nawet tygodnie, kiedy przez nawał pracy nie mogli znaleźć czasu na spotkanie, czasem nawet na rozmowę przez telefon, jednak zawsze, gdy tylko mieli ku temu możliwość, spotykali się na mieście, czasami we dwójkę, czasami wraz z Markiem, by następnie spędzić godziny na rozmowach o aktualnych wieściach, wspominkach z liceum, opowiadając sobie nawzajem żarty rozumiane jedynie przez nich. Jeno żałował jednak, iż nie potrafi odmówić niczego swoim przyjaciołom, ponieważ nie musiałby teraz przemierzać targu wraz z swoim psiakiem w poszukiwaniu lampek.

- Marsh, chodź do mnie - zawołał Jeno, kiedy psiak po raz drugi podczas tego spaceru okręcił smycz wokół kostek swojego pana, do którego teraz radośnie podbiegł. Mężczyzna schylił się po niego, po czym ze stęknięciem wziął go na ręce. - Przysięgam, że jeszcze miesiąc temu ważyłeś mniej.

christmas night full of love || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz