Nie zważając na leżący na ziemi śnieg, Marsh położył się, skamląc za utraconą karmą, podczas gdy jego pan wpatrywał się w odbiegającego od niego chłopaka. Jeno zagryzł wargę i już zrobił krok do przodu, chcąc dogonić uciekającego Jaemina, jednak w ostatniej chwili zawahał się, a kiedy mrugnął, szatyn zdążył zniknąć zza rogiem bocznej uliczki. Kilku przechodniów z ciekawością przyglądało się scenie, lecz szybko traciło nią zainteresowanie, chcąc jak najszybciej dokończyć swoje zakupy, by następnie wrócić do ciepłego domu, w przeciwieństwie do Jeno, który z wyciągniętą przed siebie ręką, wpatrywał się pustym wzrokiem w spadające płatki śniegu.
Dopóki Jaemin nie podniósł wzroku, miał wrażenie, iż się przewidział, jednak gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, wiedział, że nie pomylił się. Przez dziewięć lat, przez które nie widzieli się z Jaeminem, szatyn zmienił się, a właściwie dorósł, przez co Jeno nie mógł tak naprawdę nazywać go już "chłopakiem", powinien zamiast tego określać go jako "mężczyzna". Jego uśmiech nie zmienił się jednak ani trochę i przywołał w głowie Jeno wspomnienia z czasów liceum, o których obiecał Donghyuckowi, że zapomni. Przyjaciel pilnował go, by na pewno wywiązywał się z danego mu słowa i choć Jeno do tej chwili myślał, że mu się to udawało, wystarczyło jedno krótkie spojrzenie na Jaemina, a wszystkie uczucia z nim związane powróciły.
Dlaczego Jaemin od niego uciekł? Może go nie poznał? Lecz przecież gdyby tak było, raczej nie odbiegłby od niego, zaś zapytałby, czy się znają. Jeno przeniósł wzrok na swojego psiaka, który zdążył się już całkowicie wytarzać w śniegu, co oznaczało dla niego kąpiel, kiedy tylko wrócą do domu. Dlaczego akurat musiał wbiec na Jaemina? Co właściwie mężczyzna robił w mieście? Czy przeprowadził się tu zaraz po szkole, tak jak on? Na myśl Jeno nasuwało się jeszcze więcej pytań, na które jednak nie potrafił znaleźć odpowiedzi; jedno nurtowało go bardziej niż pozostałe - dlaczego Jaemin tak zareagował?
Westchnąwszy, wiedząc, że najpewniej nigdy nie pozna odpowiedzi na to pytanie, Jeno pochylił się i podniósłszy ze śniegu zakupione chwilę wcześniej światełka, skierował się do swojego czworonoga. Nie mógł o nic winić Marsha, jednak psiak zasłużył na karę za odbiegnięcie od niego i wskoczenie na Jaemina, któremu mogła się stać krzywda. To mógł być ktokolwiek i choć szatyn okazał dobre serce, pies i jego właściciel mogli nie mieć takiego szczęścia, aczkolwiek Jeno zastanawiał się, czy nie wolałby kłótni z gburowatym staruszkiem od spotkania z przeszłością.
- Wiesz, że to co zrobiłeś, było złe, prawda? - zapytał Jeno, na co psiak przestał się tarzać, by następnie podnieść się do siadu, posyłając swojemu panu szczenięce spojrzenie. - To nie zadziała dzisiaj.
Jeno założył ręce na piersi, przebierając groźny, a przynajmniej taką miał nadzieję, wyraz twarzy, na co Marsh zaskomlał cicho, podchodząc bliżej mężczyzny, zaczynając swymi brudnymi łapkami uderzać w jego kolana. Czarnowłosy przewrócił oczami, próbując powstrzymać się od uśmiechnięcia, po czym bez żadnego słowa chwycił smycz psiaka, zaczynając kierować się w stronę swojego samochodu stojącego pod jego apartamentowcem. Dobrze wiedział, że nie będzie w stanie ukarać Marsha w żaden sposób, ani za zaatakowanie Jaemina, ani za pobrudzenie mu spodni, jednak psiak nie musiał się jeszcze o tym dowiadywać. Dzięki temu teraz potulnie za nim podążał ze spuszczonym pyskiem, ciągnąc po śniegu swój ogon.
Będąc pogrążonym w myślach, Jeno omal nie przeszedł obok swojego samochodu, lecz na szczęście szczeknięcie Marsha przywróciło go do porządku. Potrząsnąwszy głową, wyganiając ze swoich myśli wizerunek Jaemina, mężczyzna, schowawszy światełka do bagażnika, wyciągnął z tylnego siedzenia koce, po czym rozłożył je na przednim fotelu. Dopiero wtedy pozwalił wskoczyć na nie Marshowi, który z wystawionym językiem, cicho sapiąc, układał się na swoim chwilowym legowisku. Jeno zdecydowanie wolał uprać koce niż czyścić tapicerkę.
CZYTASZ
christmas night full of love || nomin ||
FanfictionŚwięta już tuż-tuż, a jednak Jeno wciąż ma na głowie mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie tylko dla siebie, lecz również dla swoich przyjaciół. Wśród fruwających płatków śniegu oraz brzmienia kolęd podczas załatwiania świątecznych sprawunków Jeno natkni...