Jeno przekroczył próg wraz z Marshem, którego po chwili zastanowienia wziął na ręce, nie chcąc ryzykować, iż psiak z ekscytacji, którą zdradzał swym merdającym ogonkiem, wbiegnie na książki. Głaszcząc swojego czworonoga po łebku, Jeno z zachwytem oczach podziwiał wnętrze księgarenki, któremu dzięki zapalonym już lampom podwieszonym pod sufitem mógł się dokładniej przyjrzeć i ze zdumieniem odkryć, iż jest ono zdecydowanie większe i bardziej przestronne, niż się spodziewał zobaczyć, będąc jeszcze na zewnątrz.
Księgarnia miała wysokość parteru oraz dwóch kolejnych pięter kamienicy, a ciągnące się od podłogi aż po pomalowany na beżowo sufit półki z książkami jedynie potęgowały wrażenie niekończącej się przestrzeni. Stare, ciemnobrązowe panele skrzypiały pod jego nogami z każdym jego krokiem. Jeno nie mógł ustalić, jaki kolor miały pierwotnie ściany, ponieważ zdawało się, iż każdy ich wolny fragment został zakryty regałami z plecami wykonanymi z materiału o identycznej barwie, co podłoga. Stojące pod oknami fotele okazały się nie być jedynymi w środku - również pomiędzy regałami można było ujrzeć miejsca do czytania złożone ze stolika oraz różnej ilości wielokolorowych, zamszowych foteli, na przykład w odcieniu musztardowej żółci lub królewskiej purpury.
A jednak to struktura tego miejsca najbardziej imponowała Jeno. Pomiędzy pięcioma ogromnymi regałami, z których dwa stały pod ścianami, prócz miejsc do czytania można było ujrzeć kolumny wspierające całą konstrukcję pokryte złotymi ornamentami o kształcie liści i bluszczu, zaś sklepienie podtrzymywane było przez drewniane bele wprowadzające rustykalny akcent do wnętrza. Umieszczone po obu stronach schody prowadziły na niewielkie balkony na wysokości około pierwszego piętra, z których można było całe miejsce zobaczyć z góry, lub też za pomocą znajdujących się na nich drabin dostać się do najwyższych półek przy suficie.
Miejsce wyglądało, jakby zostało wyjęte z innej epoki, a prócz lamp i świątecznych osób zdawało się nie zawierać w sobie żadnych nowoczesnych elementów. Księgarnia zachwycała Jeno pod względem jej architektonicznego ideału; gdyby tylko mógł, już dawno stworzyłby taki projekt, jako iż świat zwyczajnie zasługiwał na więcej podobnych widoków, z czego jednak nie zdawali sobie sprawy jego przełożeni oraz zleceniodawcy, prosząc o coraz to nowocześniejsze budynki.
Z nieświadomym uśmiechem na twarzy Jeno przeniósł wzrok na Jaemina, ostrożnie przy tym stawiając Marsha na podłodze, a psiak od razu potuptał w stronę stolików przy wejściu, które zaczął z ciekawością obwąchiwać, po chwili wygodnie się pod nimi kładąc. W oczach szatyna mógł ujrzeć zachwyt tym miejscem, zaś jego postawa sugerowała, iż czuł się w tym miejscu, jak w swoim domu - swobodnie przechadzał się między regałami, opuszkami palców dotykając grzbietów książek, ozdób na słupach i blatów stolików, aż w końcu zatrzymał się i oparł ręce na jednym z foteli. Z zapartym tchem odwrócił się przodem w stronę czarnowłosego, ukazując zęby w szerokim uśmiechu.
- I? Co sądzisz? - spytał Jaemin, a jego pełne wyczekiwania spojrzenie oraz palce zaciskające się na oparciu fotelu palce mówiły, jak bardzo chce poznać opinię swojego towarzysza. I jako architekta, i jako znajomego.
- Przepiękny - wyszeptał oczarowany Jeno, choć nie miał na myśli jedynie widoku księgarenki. Jeszcze raz powiódł spojrzeniem po półkach, po chwili ponownie wracając do szatyna. - Czy ty jesteś właścicielem? Ponieważ jeśli tak, to należą ci się gratulacje za wspaniale udekorowaną przestrzeń - dodał, nieświadomie bezwiednie przybierając swój biurowy ton głosu. Mężczyzna uśmiechnął, jednak pokręcił głową.
- Niestety nie - odparł Jaemin. W jego głosie można było usłyszeć żal, jak i pewien rodzaju smutek. - Choć byłoby to niczym spełnienie największych marzeń.
- Posiadania takiego miejsca? - upewnił się Jeno, podchodząc bliżej towarzysza, podczas gdy ten poszerzył swój uśmiech, mimo iż zdawało się to być niewykonalne.
CZYTASZ
christmas night full of love || nomin ||
FanfictionŚwięta już tuż-tuż, a jednak Jeno wciąż ma na głowie mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie tylko dla siebie, lecz również dla swoich przyjaciół. Wśród fruwających płatków śniegu oraz brzmienia kolęd podczas załatwiania świątecznych sprawunków Jeno natkni...