🎄 13 🎄

325 53 3
                                    

Wieczorny spacer z Jaeminem okazał się spełnieniem dawnego marzenia Jeno - lawirowanie pomiędzy innymi przechodniami, przywoływanie do siebie Marsha, który zanadto się od oddalił od swojego pana i posyłanie spojrzeń szatynowi, by upewnić się, iż ten nie zgubił się w tłumie było czymś, co powodowało u Jeno wręcz zawroty głowy przez nadmierną radość. Licealne obserwowanie chłopaka po dziewięciu latach nareszcie przeobraziło się w rozmowę ich dwójki, a jedynej rzeczy, jakiej brakowało Jeno, to ujęcia dłoni Jaemina w swoją zamiast trzymania w ręku toreb zakupami.

Jeno wiele razy słyszał opowieści swojej mamy o tym, jak uświadomiła sobie, iż zakochała się w jego tacie. Poznawszy się na studiach, ich dwoje nie mieli ze sobą zbyt wiele wspólnego, chociażby dlatego, iż obrali oni dwa zupełnie różne kierunki - kobieta studiowała prawo, zaś jej przyszły wybranek ekonomię - przez co początkowo nie liczyli na nic więcej poza krótkimi przywitaniami i spojrzeniami posyłanymi przez korytarz. Zmieniło się to w dniu, w którym ojciec Jeno zaprosił swoją ukochaną do kawiarni na randkę, która według wielu mogłaby być określona jako katastrofa.

Podczas ponad godzinnego spotkania dwójka studentów nie zamieniła się sobą więcej niż kilku zdań, a jednak cisza pomiędzy nimi nie była w żadnym stopniu niezręczna, a uśmiechy posyłane sobie nawzajem wymuszone, lecz płynące z głębi serca. Nie potrzebowali niczego więcej poza obecnością drugiej osoby, która sprawiała, iż randka dla obu stron została uznana za udaną, mimo że nie działo się na niej zbyt wiele. Oczywiście wraz z czasem i rosnącą pomiędzy nimi miłością, rozmowy przestały sprawiać im trudność, jako iż nauczyli się słuchać siebie nawzajem, nawet jeśli kobietę nie interesowały zmiany na giełdzie, zaś jej ukochany nie potrzebował do szczęścia wiedzy o przepisach prawnych. Lecz potrzebował jej, swojej przyszłej żony, więc dzielnie słuchał jej wypowiedzi, po jakimś czasie nieświadomie zapamiętując przepisy, dzięki czemu teraz byłby równie dobrym prawnikiem co ona.

Jeno niegdyś nie potrafił zrozumieć ani wyobrazić sobie spotkania, na którym dwie osoby nie odzywają się do siebie, a jednak czują się ze sobą dobrze. Aczkolwiek w liceum odkrył, iż tą personą wcale nie musi wybranek serca, a równie dobrze może być przyjaciel, a wielogodzinnego przesiadywanie w domu jednego z nich w całkowitej ciszy, a co najwyżej wspólnie odrabiając lekcje, stało się czymś naturalnym dla Donghyucka i Jeno. A teraz czuł dokładnie to samo, co w tamtych momentach - wystarczało mu mienie Jaemina obok siebie i choć na myśl cisnęło się mu milion pytań, to jednak nie potrafił zadać żadnego, nie chcąc psuć przyjemniej, przynajmniej z jego perspektywy, atmosfery, którą dodatkowo rozweselał Marsh, biegający od swojego pana do Jaemina i z powrotem.

- Więc... czego tak właściwie szukamy dla twojego przyjaciela? - zapytał w końcu Jaemin, spoglądając pytająco na czarnowłosego. Ten zatrzymał się moment, kiedy uświadomił sobie, iż jak na razie nie prowadzi mężczyzny w żadne konkretne miejsce, a jedynie przemierzają alejki świątecznego targu. On sam nie zwracał nawet uwagi na stoiska, całkowicie skupiając się na swoim towarzyszu.

- Dla Renjuna, tak ma na imię - odparł Jeno, uznając, że szatyn powinien to wiedzieć. - I szczerze nie miałem czasu o tym pomyśleć, ponieważ jeszcze dzisiaj rano nie wiedziałem, że w ogóle będę musiał mu kupować prezent.

- Kupowanie prezentu nigdy nie jest łatwe - stwierdził oczywiste Jaemin, przekładając z jednej ręki do ręki niesione dla towarzysza zakupy, zabierając je spod pyska Marsha. - A co lubi Renjun?

- Jako iż jest mikrobiologiem, to najprawdopodobniej lubi biologię, lecz wątpię, by chciał znaleźć "Biologię Campbella" pod choinką - zaśmiał się Jeno, a szatyn po chwili mu zawtórował. - Ale usłyszałem dzisiaj, że w ostatnim czasie czyta dużo kryminałów.

christmas night full of love || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz