- Marsh, proszę cię, uważaj - westchnął po raz piąty już tego dnia Jeno, próbując manewrując tak, by nie wejść w żadne krzesła, a jednocześnie uniknąć biegającego pod jego nogami psiaka. - Marsh...
Czworonóg jednak uparcie się go nie słuchał, być może uznając to jako nauczkę za to, iż jego pan zostawił go niemal na godzinę samego w mieszkania podczas noszenia krzeseł. Lecz jak Jeno mógł mu wyjaśnić, że psiak bardziej by mu przeszkadzał, niż pomagał, podobnie jak to działo się w tym momencie, gdy niósł szklaną miskę z pierniczkami na niemalże w pełni już udekorowany stół. Jeno w pewnym momencie potknął się o swoją i straciwszy na moment równowagę, stracił również jednego pierniczka z całej upieczonej przez Marka wcześniej sterty, który spadł na podłogę, by chwilę później zostać zjedzonym przez Marsha.
- Kumplu... ja naprawdę nie chcę spędzić Wigilii na martwieniu się o ciebie - oznajmił niezbyt zadowolony Jeno, w końcu stawiając miskę na blacie. Kręcąc głową, ułożył dłonie na biodrach, spoglądając z góry na swojego psiaka, który swoimi oczkami prosił o więcej. - Nie dostaniesz już, Marsh. I tak się ciesz, że jeszcze jeden pierniczek nikomu nie zaszkodził. Mam nadzieję.
Jeno musiał przyznać, że należał do nadopiekuńczych właścicieli, którzy najchętniej z każdą drobną obawą udawaliby się od razu do weterynarza, by ci potwierdzili to, że psiak jest cały i zdrowy. Szczęśliwie jeden z znajomych Marka, Taeyong, należał do kręgu jednych z najbardziej cenionych i szanowanych weterynarzy w mieście, więc nie dość, że Jeno zawsze był mile widziany w jego gabinecie wraz z Marshem, to jeszcze podczas dzisiejszej Wigilii psiak będzie mógł liczyć w razie czego na szybką pomoc z rąk Taeyonga, który został zaproszony na nią wraz ze swoim narzeczonym, Jaehyunem.
Z nadzieją, iż jednak interwencja weterynarza nie będzie konieczna podczas kolacji, Jeno powrócił do kuchni, kradnąc przed tym z miski jednego pierniczka, których i tak okazało się, iż miał więcej, niż się spodziewał. Jego zgromadzone zapasy po odwiedzinach Marka i Donghyucka, którzy od początku grudnia za każdym razem wręczali mu kilka sztuk słodkości zostaną uzupełnione przez świeżą dostawę po ich przyjściu, które nastąpi za kilka godzin, jednak to nie było wszystko.
Wśród zakupów ze wczorajszego dnia Jeno odnalazł niewielką torebkę, której jednak nie pamiętał, by niósł ze sobą. Otworzywszy ją i ujrzawszy w środku pierniki polane lukrem, przypomniał sobie w mig, iż to właśnie je kupował Jaemin na moment przed tym, jak został zaczepiony przez czarnowłosego. Choć Jeno przeszło przez myśl, iż mógłby je zawieść do Jaemina, uznając to za pretekst do odwiedzenia go, ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, nie chcąc, by szatyn czuł się, jakby wywierał na nim presję odnośnie przybycia na Wigilię. Dlatego Jeno postanowił również je postawić na wigilijnym stole, by, jeśli się zjawi, Jaemin miał poczucie, iż wniósł coś do kolacji.
Niosąc ostatni talerz z ciastami, Jeno tym razem przebył trasę z kuchni do stołu w spokoju, podczas gdy Marsh wylegiwał się na dywanie, trącając co jakiś czas łapką leżącą przed nim piszczałkę. Jeno ustawił naczynie, poprawiając przy okazji stojący obok niego półmisek, by stał on wobec talerza równoległe, po czym cofnął się o krok, by ocenić swoje dzieło z daleka.
Dwukrotnie wyprasowany przez niego obrus niemalże oślepiał swą bielą, która na szczęście odrobinę gasła dzięki położonemu na wierzchu czerwonemu bieżnikowi ze złotymi ornamentami idealnie współgrającymi ze świecznikami z wciąż niezapalonymi świecami, jako iż Jeno postanowił poczekać z nimi aż do pojawienia się przynajmniej części gości. Niewielkie złote bombeczki skrywały się pod łańcuchami z przyczepionymi do nich gwiazdkami, zaś środek stołu dekorował ogromny wieniec stworzony z gałęzi świerku, czerwonych wstążek oraz gwiazdy betlejemskiej. W rogu stołu można było zobaczyć niewielkie wybrzuszenie, którym w rzeczywistości schowane pod obrusem siano, obok którego został postawiony talerzyk z opłatkiem.
CZYTASZ
christmas night full of love || nomin ||
FanfictionŚwięta już tuż-tuż, a jednak Jeno wciąż ma na głowie mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie tylko dla siebie, lecz również dla swoich przyjaciół. Wśród fruwających płatków śniegu oraz brzmienia kolęd podczas załatwiania świątecznych sprawunków Jeno natkni...