Jeno miał wrażenie, iż minęła wieczność, nim jego płuca ponownie zaczęły z nim współpracować i mógł zaczerpnąć powietrza, wpatrując się w Jaemina. Mężczyzna przed nim zagryzł dolną wargę, rozglądając się dookoła, zupełnie jakby szukał drogi ucieczki, a kiedy Jeno już myślał, iż ten odbiegnie od niego, wyrywając się spod jego ręki, którą nieświadomie zacisnął mocniej na jego ramieniu, szatyn podniósł na niego wzrok, po czym uśmiechnął się niezręcznie; po raz pierwszy posłał uśmiech specjalnie do niego.
- Ciebie również... Jeno - odezwał się Jaemin, robiąc przerwę przed imieniem mężczyzny, jakby nie do końca był pewny, czy dobrze je pamięta.
Jego zgarbione ramiona i palce zaciskające się raz za razem na uchach torebki zdradzały jego zdenerwowanie, a gdy tylko czarnowłosy zwrócił na nie uwagę, zabrał dłoń z jego ramienia i odchrząknąwszy, cofnął się od krok. Przez moment Jeno był zbyt zdziwiony tym, że mężczyzna odpowiedział, przez co zapanowała pomiędzy nimi cisza, podczas której nawet on sam chciał uciec jak najdalej od szatyna, chcąc oszczędzić sobie wstydu. W tej samej chwili jednak z pomocą przyszedł mu Marsh, który cicho zaszczekał, po czym podszedł do Jaemina, podnosząc łapki w próbie położenia ich na jego udach. Szatyn wyciągnął w jego stronę rękę, uginając nieznacznie kolana, dając mu obwąchać swoje palce, a następnie nawet polizać się po dłoni.
- Masz uroczego pieska - stwierdził Jaemin, czym jeszcze bardziej zaskoczył czarnowłosego, który do tej pory myślał, że ten nie odważy się rozpocząć rozmowy. - Jak się wabi?
- Marshmallow - odpowiedział Jeno, z ulgą słysząc, iż jego głos brzmi naturalnie i nie jest podwyższony, czego się obawiał. - Ale wszyscy wołają na niego "Marsh". Jest krócej.
- A więc jesteś najśliczniejszym psiakiem na świecie, Marsh - skomplementował czworonoga Jaemina, kucając przed nim, zaczynając go głaskać. Jeno na ten widok przez moment wahał się, nie wiedząc, czy chce poruszać ten temat, jednak koniec końców powiedział:
- I najczęściej też jest grzeczny, za co dostaje mnóstwo nagród. Ale wczoraj najwyraźniej twoja karma była ważniejsza niż smakołyki ode mnie.
Jeno zaśmiał się niepewnie, jednak szybko ucichł, kiedy Jaemin zastygł z ręką w sierści Marsha, po chwili powoli podnosząc się. Czarnowłosy przeklął siebie w myślach; co przyszło mu do głowy, by o tym wspominać? Postawił w niezręcznej sytuacji nie tylko siebie, lecz również Jaemina, który, próbując ukryć zażenowanie, naciągnął na czoło swoją czapkę, niemal całkowicie chowając pod nią swoją grzywkę. Jeno już myślał, że właśnie swoim błędem zakończył ich rozmowę i powinien się po prostu pożegnać, po czym odejść, kiedy jednak szatyn spojrzał mu w oczy.
- Pewnie zastanawia cię, dlaczego uciekłem, prawda? - spytał Jaemin, po czym parsknął nieśmiałym śmiechem. - Oczywiście, że tak. I uwierz mi, również chciałbym znać odpowiedzieć na to pytanie.
- Nie... nie musisz się tłumaczyć - wtrącił szybko Jeno, machając przy tym ręką. - Ważne, że wybaczyłeś Marshowi i mi za ten incydent, jeśli tak to mogę nazwać.
- Wypadki się zdarzają - odparł Jaemin, spuszczając przy tym głowę. - I nic na nie nie poradzimy, podczas gdy ja mogłem zareagować inaczej. Przepraszam cię. Ja... ja chyba się po prostu przestraszyłem.
- Marsha? Nazwaliśmy go "Marshmallow" nie tylko ze względu na sierść. Jego serduszko jest przepełnione miłością i słodkie niczym pianka - stwierdził Jeno, po czym zasłonił buzię w udawanym niedowierzaniu. - Wystraszyłeś się mnie? Czyżbym zmienił się na gorsze w ciągu tych kilka lat?
- Nie, nie, naprawdę nie, tylko... - próbował ratować się Jaemina, lecz w tej samej chwili ujrzał, jak oczy czarnowłosego marszczą się w kącikach. Szaty zmrużył oczy, po chwili zrozumiawszy, iż ten dusi w sobie uśmiech. - To był żart, prawda? - upewnił się, uśmiechając się blado.
CZYTASZ
christmas night full of love || nomin ||
FanfictionŚwięta już tuż-tuż, a jednak Jeno wciąż ma na głowie mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie tylko dla siebie, lecz również dla swoich przyjaciół. Wśród fruwających płatków śniegu oraz brzmienia kolęd podczas załatwiania świątecznych sprawunków Jeno natkni...