× Wynajem ekipy remontowej ×

549 25 0
                                    

Olivier wyszedł z domu, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie znalazłam żadnej rzeczy, która nadawała się do sprzątania. Wzięłam więc telefon i zadzwoniłam do niego.

O: O co chodzi?

L: Nie mam czym sprzątać. Weźcie coś ode mnie z chaty, albo kupcie.

O: Zobacz, czy w szafie w sypialni rodziców  jest jakaś miotła, a w kuchni w szafkach czegoś innego. Może też jest coś w łazienkach.

L: Dobra, ale kupcie w razie co.

Poszłam pierw do sypialni i rzeczywiście w szafie była miotła, a obok niej jakieś środki do kurzu. Wszystko zaniosłam do kuchni i udałam się do łazienki na dole, a potem tej na górze. Tam były ścierki. Nie zaglądałam do innych pokojów. Trochę się bałam, było  tam tak ciemno, deski skrzypiały i było no strasznie. 

Zeszłam na dół i wzięłam się za kuchnie, pozamiatałam, powycierałam kurze i przeszukałam wszystkie szafki. Znalazłam tam ulotki i broszurki, dotyczące remontu. Jednak ojciec Oliviera chciał odnowić ten dom. Może miał zamiar wrócić? 

Po upływie trzydziestu minut przyjechali chłopcy, Dean był strasznie podjarany tym domem. Cieszył się, że jeśli wszystko ogarniemy, to już na stałe tu zamieszkamy.

― Skąd pomysł, że będziemy tu mieszkać? ― mruknęłam. ― Jeszcze nie podjęłam decyzji. Wątpię, że mnie będzie stać. Ledwo stać mnie na moje mieszkanie.

― Nie przesadzaj. ― zaśmiał się Olivier. ― Dzwoniłem do ojca i wypytałem go. Powiedział, że co najmniej do stycznia następnego roku jest spłacone. ― westchnęłam. ― Po za tym, jeśli zamieszkasz ze mną, to nie będziesz musiała przejmować się żadnymi rachunkami.

―A jak nie zamieszkam?

― Nie przewiduję takiej opcji. ― zaśmiał się. ― Bierzmy się do pracy.

Chłopcy kupili jeszcze dwie miotły, pełno ściereczek, mopa i wiadro. Pomyłam podłogę w kuchni i poszłam do salonu, gdzie chłopaki walczyli z salonem. Poczekałam aż uporają się ze stołem.

― Będziesz się tak patrzeć? ― mruknął Dean. ― Bierz się za krzesła.

― Dacie radę. Silni jesteście. ― zaśmiałam się ― Pójdę łazienkę ogarnąć.

Kiedy skończyliśmy, było grubo po dwudziestej drugiej. Jak skończyłam łazienkę, oni akurat skończyli ścierać kurze. Później zamówiliśmy pizze i większość czasu zleciało nam na gadaniu i wygłupianiu się. Dopiero po dwudziestej trzeciej byliśmy w domu.

― Idę od razu spać. ― mruknęłam. ― Dobranoc.

Poszłam do swojego pokoju, szybko przebrałam się w piżamę i dosłownie wskoczyłam do łóżka. Okryłam się kołdrą  i zamknęłam oczy. Kiedy już prawie zasnęłam, materac ugiął się. Otworzyłam oczy i popatrzyłam w oczy chłopaka. 

― Mogę spać dzisiaj z Tobą? ― kiwnęłam głową. ― A dasz mi trochę kołdry? 

― Idź po swoją. ― westchnął, ale zrobił to co powiedziałam. ― Śpij dobrze Dean. ― znów zamknęłam oczy. 

― Chciałbym, żebyś zamieszkała w Los Angeles. ― powiedział. ― Nie musielibyśmy się na długo żegnać.

― Wiem, ale mam też nadzieję, że zrozumiesz to, gdybym jednak została tutaj. ― cmoknął mnie w głowę. 

― No pewnie. ― uśmiechnęłam się. 

*******

W piątek po lekcjach od razu poszliśmy do domu. Olivier już tam na nas czekał, na szczęście z obiadem, bo padałam z głodu. Po zjedzeniu obiadu pojechaliśmy do klepu meblowego. Mój brat chciał wspólnie wybrać wystrój, chociaż wiedziałam, że zależało mu na tym, aby mi wszystko odpowiadało. Z jednej strony, to było miłe z jego strony, ale z drugiej, nie chciałam, aby on płacił za to wszystko. Zaczęłam myśleć, że Olivier robi te wszystkie rzeczy, dlatego że chce mi wynagrodzić te wszystkie lata. 

― Nie musimy zmieniać kuchni. ― mruknęłam, kiedy chłopaki proponowali mi różne wzory mebli. ― Podoba mi się taka. 

― A salon? ― popatrzyłam na Oliviera. ― Fakt, że nie zdążymy wszystkiego zrobić do soboty, ale chciałbym wiedzieć. 

― Ściany i parkiet też mi się podobają. Gdyby nie to, że krzesła i stół są z drewna to też by było w porządku. Może wy macie jakieś propozycje? 

― Może czarny narożnik? ― zaproponował Dean. 

― Dobry pomysł. ― powiedziałam. ― Ustawienie może być takie jak wcześniej. Tak czy siak, tam gdzie była kanapa i stół jest ściana, która nieco to od siebie oddziela. Tak więc, jedną część można zrobić na czarno biało, a drugą na jakiś inny kolor.

Cieszyłam się, że chłopaki się ze mną zgodzili. Ustaliliśmy, że część, w której miał być narożnik, będzie właśnie w biało-czarnych barwach, a tamta druga w brązie z pozłacanymi dodatkami. 

Łącznie byliśmy w pięciu takich sklepach, co zajęło nam aż sześć godzin. Znowu padałam na twarz, najgorsze w tym wszystkim było to, że nic nie wybraliśmy. Byłam zła, że zmarnowaliśmy czas, w końcu mogliśmy zrobić tyle rzeczy. My i rodzina Deana musiała gdzieś spać, a w tym domu było tylko jedno łóżko, które trochę zaczęło gnić. 

― Jutro zadzwonię do ojca i powiem, że chce zrobić ten dom. Zapytam się, czy w tym mieście nie ma jakiś firmy remontowej, która się szybko uwinie. 

― Nie możesz się wystawiać aż na takie koszty. ― powiedziałam. ― Święta możemy spędzić w moim mieszkaniu. 

― Nasza mama chciałaby, abyśmy spędzili święta w tamtym domu. Sama mówiłaś, że ma swój czar i gdyby nie to, że zaczęło wszystko gnić, to zrobiłbym tylko górę. A kosztami się nie przejmuj, stać mnie na osiem takich domów. ― westchnęłam. ― Będę już leciał. ― Do jutra. ― cmoknął mnie w policzek. 

Następnego dnia obudziłam się po jedenastej. Od długiego czasu w końcu się wyspała.  W miarę szybko się ogarnęłam i poszłam do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy. Przywitałam się z nimi i wstawiłam wodę na kawę i zrobiłam sobie śniadanie. 

― Gadałem z ojcem. ― powiedział mój brat. ― Dał mi namiary na jedną firmę i przelał kasę na twoje konto. ― prawię zadławiłam się owsianką. 

― Jak to na moje? Powiedziałeś mu o mnie? 

― Tak, ale on myśli, że jesteś moją znajomą, która chce mi pomóc w organizacji. Ojczulka łatwo można zbajerować, zwłaszcza jak ma dużo na głowie. ― uśmiechnął się. ― Za dwie godziny mam spotkanie z szefem tej firmy, do tej pory musimy wszystko ustalić, a oni się wszystkim zajmą. 

Od tamtej pory siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądał nasz dom. Dean mało co się odzywał, twierdził, że to my powinniśmy zdecydować, bo w końcu to nasz rodzinny dom. Jednakże byłam zdania, że on też ma się tam dobrze czuć, a po za tym traktowałam go, jak brata. 

― No to, jak mamy wszystko ustalone, to jadę do nich. Odezwę się później. 

####

CHANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz