× Chyba sobie ze mnie żartujesz ×

829 33 0
                                    

~ TYDZIEŃ PÓŹNIEJ~

Nastał kolejny dzień. Miłym zaskoczeniem było to, że Dean dał sobie w końcu spokój, z przychodzeniem do mnie godzinę wcześniej przed moim budzikiem. Sprawdziłam, czy czasami nie dzwonił lub pisał. Na szczęście nie, więc lekcje miałam normalnie od ósmej. Cały czas byłam spięta, nie chciałam tam iść, mimo że jestem kujonem, to wolałam poświęcić ten czas na zwiedzenie miasta. Los Angeles było bajeczne!

Wstałam z łóżka wpół do siódmej. Nie spieszyłam się, miałam dość sporo czasu. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarne legginsy i bluzeczkę na cieniutkich ramiączkach.

Od feralnego, pierwszego dnia w szkole nic się takiego nie zmieniło. Dean cały czas robi za mojego szofera i wciąż nie odzywam się do chłopaków. A do reszty? Czasami zamieniałam kilka zdań, jednak stwierdziłam, na sto procent, że nie chce znajdować tu przyjaciół. Wolałam być sama. Zwiedzać miasto, spędzać przerwy. Już długi czas temu odzwyczaiłam się od bliskich relacji. Byłam swoją własną przyjaciółką, a to mi wystarczało.

W szkole byłam za pięć ósma. Bez słowa udałam się do odpowiedniej klasy. Dla własnego dobra, szybko nauczyłam się, gdzie miałam lekcje i z kim. Jedyną rzeczą, której nie mogłam zmienić to to, że siedziałam z Deanem na każdej lekcji. Dało się to jakoś przeżyć, zero kontaktu wzrokowego i brak jakiejkolwiek reakcji na jego zaczepki, czy zabieranie moich rzeczy, zniechęciło go.

Już od drugiego dnia przyglądał mi się ten chłopak, który od samego początku wyglądał na tego normalnego. Było to dla mnie bardzo dziwne, bo nie zamieniłam z nim ani słowa, a tym bardziej nie wchodziłam mu w drogę. Ciekawiło mnie, dlaczego patrzy tak na mnie przez wszystkie przerwy i wychowanie fizyczne.

W końcu postanowiłam podejść do niego i zapytać, o co chodzi.

— Cześć, mogę o coś zapytać? — nieśmiało kiwnął głową. — Dlaczego tak na mnie patrzysz? ― chłopak spojrzał na mnie, po czym wstał i bez słowa zwiał.

To nie żart. Prawie staranował grupkę dziewczyn.

Miałam mieć dzisiaj skrócone lekcje. Cieszyłam się, bo w końcu mogłam iść zwiedzać i cieszyć się tym, że jestem w LA.

― Lara! ― odwróciłam się.

To był Dean, a za nim biegł Tobias. Od razu ruszyłam w stronę toalet. Nie chciałam z nimi gadać.

― Zaczekaj. ― poczułam silny uścisk na ramieniu. ― Mamy dla Ciebie news. ― uniosłam brew. ― Samuel się w Tobie zabujał.

― Kto taki?

― Kujon z naszej klasy.

― Co proszę? ― cicho się zaśmiałam. ― Żartujesz tak? ― zaprzeczył. ― To dlatego tak cały czas się na mnie patrzy. ― pomyślałam na głos. ― No cóż, może sobie pomarzyć. ― wzruszyłam ramionami, po czym odwróciłam się z zamiarem pójścia do toalety.

― Nie idź tam. ― powiedział Tobias.

― Niby dlaczego?

― Boris zabawia się ze swoją nową dziewczyną. Chyba że lubisz takie odgłosy, to droga wolna.

Nic nie mówiąc, poszłam w stronę klasy. Modliłam się, żeby te ostatnie lekcje szybko minęły. Oczywiście Dean cały czas chodził za mną. Miałam tego po dziurki w nosie, serio. Ile można? Miałam zamiar iść z tym do wychowawcy i poprosić, aby ktoś inny robił za mojego szofera.

― Jak kurwa łazisz? ― popatrzyłam na Austina, stał ze swoją lalunią.

― Spierdalaj Austin. ― powiedział Dean.

Tamci tylko na mnie złowrogo popatrzyli i poszli w swoją stronę. W tamtej chwili byłam wdzięczna, że Dean i Toby szli za mną.

Weszliśmy do klasy. Usiadłam przy oknie, to miała być wolna lekcja, więc tylko siedzieliśmy i zajmowaliśmy się sobą. Miałam nadzieję, że Dean jednak usiądzie z chłopakami, a ja będę miała spokój i będę mogła zająć się własnymi myślami.

Myliłam się. Cała piątka usiadła obok mnie. W ogóle, czy to nie dziwne, że jedna głupia sytuacja może zmienić nastawienie do kogoś? Na pewno tak, ale co miałam poradzić? Nie będę się zmieniać dla kilku chłopców, z którymi nie będę miała po miesiącu kontaktu.

― Nad czym tak myślisz? ― zapytał Sam.

Nie odezwałam się; nie chciałam wchodzić w głupie pogawędki. Marzyłam tylko o tym, żeby wyjść z tej szkoły i wrócić do hotelu i mieć spokój.

― Nie możesz się na nas wiecznie gniewać.

― Nie gniewam się. ― mruknęłam. ― Tylko żyjemy w innych światach. Nie będę się dla Was zmieniać. ― popatrzyłam na Borisa. ― Jak ktoś nie potrafi mnie zaakceptować, jaka jestem, to wiecie, nie wpieprzam się. ― od bardzo dawna, pierwszy raz przeklęłam.

Wszyscy popatrzyli na Borisa, po czym zaczęli go opierdzielać o ten tekst w zeszły tydzień. Nic sobie z tego nie robiłam. Wyciągnęłam słuchawki z torby, ale szybko zostały mi one odebrane. Przez kogo? Oczywiście, że przez Deana.

― Co?

― Będę musiał z Tobą porozmawiać. To ważne. ― kiwnęłam głową.

******

Po lekcjach pojechałam z Deanem do hotelu, gdzie się przebrałam i zrobiłam nam kawę. Byłam bardzo ciekawa, co ma mi do powiedzenia. Domyślałam się, że chodzi o tego Samuela, ale mówiąc szczerze, nie miałam ochoty na jego temat rozmawiać.

Mimo że ja też bardzo dobrze się uczyłam i praktycznie cały swój wolny czas poświęcałam książką, to nie był w moim typie. Od kiedy byłam małą dziewczynką, zawsze chciałam mieć takiego "bad boy'a", który mimo wszystko umiałby przy mnie pokazywać uczucia.

Szkoda tylko, że taka osoba nie istnieje.

― To o czym chciałeś ze mną pogadać? ― zaczęłam. ― Powiedz, że to coś ważnego, bo nie chce marnować czasu.

― Pamiętasz, jak mówiłem Ci, że kogoś mi przypominasz? ― westchnęłam.

― Pamiętam, ale o co chodzi?

― Odpowiedz mi na kilka pytań. ― uniosłam brew. ― Dobra, pierwsze: Twoi rodzice wspominali kiedyś o jakimś bracie, kuzynie czy coś?

― Nie. ― tym razem to on westchnął. ― Dawaj dalej.

― Wiesz co? Chyba lepiej jak pokaże Ci zdjęcie i sama ocenisz, czy jesteście podobni.

― Okej. ― Dean pokazał mi zdjęcie dwudziestoletniego chłopaka, którego gdzieś już widziałam. Nie koniecznie to musiało być na żywo, ale w internecie.

― To Olivier Leśniak. ― uniosłam brew. ― Pogrzebałem trochę i dowiedziałem się, że jego ojciec jest Polakiem.

― To niemożliwe. ― powiedziałam. ― Moi rodzice  byli Polakami. Mama nigdy nie wspominała, że była zagranicą ani się tam nie urodziła.

― Raz widziałem jego wywiad i przyznał, że ma siostrę, która wychowała się i mieszka w Polsce. Nigdy jej nie poznał, ale z dnia na dzień jest coraz bliżej, by się wybrać do Wrocławia.

― Jaja sobie ze mnie robisz?

^^^^^^^
WCZORAJ ROZDZIAŁU NIE BYŁO, PONIEWAŻ MIAŁAM 18 I NIE BYŁO CZASU. TERAZ PRZYZNAM SZCZERZE, ŻE NIE CHXE MI SIĘ GO SPRAWDZAĆ.
MAM NADZIEJĘ, ŻE W RAZIE CO KTOŚ MNIE POPRAWI ♥️
MIŁEGO DNIA I DOZOBACZENIA WE WTOREK

CHANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz