W hotelu byłam dopiero przed dziewiątą. Pierwsze co zrobiłam, to udałam się do łazienki. Musiałam zmyć z siebie brud całego dnia. Nie chciało mi się nawet niczego jeść i od razu po kąpieli, tym razem w wannie, poszłam spać.
Obudziłam się o szóstej rano, a raczej obudził mnie ktoś, kto walił w drzwi. Zaspana zeszłam z łóżka i nawet nie otwierając oczu, wpuściłam gościa.
— Obudziłem Cię? — zapytał Dean.
— No co ty, ćwiczyłam jogę. — powiedziałam sarkastycznie.
Moja wada, byłam cholernie sarkastyczna.
— Wybacz, ale musiałem się szybciej urwać z domu. — westchnął — Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
— Na którą mamy do szkoły? — ziewnęłam.
— Na dziewiątą trzydzieści, nie mamy chemii.
— I ty cholero budzisz mnie o tak wczesnej porze?! — oburzyłam się — Obudź mnie za półtorej godziny.
— Koleżanko, jest jeden problem — otworzyłam oczy — Nie znam polskiego i nie kminie, co do mnie powiedziałaś.
Powtórzyłam mu to, co wcześniej, tylko tym razem nie myląc języków. Wiedziałam, że na początku będę miała z tym problem, zwłaszcza rano.
— Spokojnie. — uśmiechnął się i poszedł do łazienki — Wezmę prysznic! — pokręciłam głową i wróciłam do łóżka.
Nie powinnam była tego robić, jednakże tak cholernie chciało mi się spać, że zaryzykowałam i zostawiłam Deana praktycznie samego na półtorej godziny.
— Wstawaj mała. — otworzyłam oczy, przed nimi miałam uśmiechniętą twarz chłopaka. — Półtorej godziny minęło, kupiłem coś na śniadanie. — usiadłam na łóżku i przetarłam oczy.
— Pójdę się tylko ogarnąć. — z wielkim trudem wstałam z łóżka i uprzednio zabierając ze sobą losowe ubrania, poszłam do łazienki.
Umyłam twarz, jednocześnie się przy tym rozbudzając. Szybko ubrałam na siebie jasne jeansy, szarą bokserkę i na to, tego samego koloru bluzę z kapturem. Rozczesałam włosy i wyprostowałam je, przez noc bardzo mi się poplątały. Zrobiłam lekki makijaż, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Dean, mówiąc, że kupił coś na śniadanie, miał na myśli, że kupił same składniki, a resztę zrobił sam. Jajecznica z boczkiem i sokiem pomarańczowym na dzień dobry.
— Smakuje? — kiwnęłam głową — To dobrze. Mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Muszę jeszcze zajechać po Sama i jeszcze po Austina, mówiliśmy Ci o nim.
— Chłopak tej dziewczyny, na którą mam uważać? — potwierdził, skinieniem głowy.
Po śniadaniu szybko włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam umyć zęby. Po trzech minutach wyszłam z pomieszczenia i wzięłam się za pakowania plecaka. Oczywiście spakowałam same zeszyty i piórnik.
— Będziesz ćwiczyć na wychowaniu fizycznym? — zapytał.
— Chyba tak, a jest dzisiaj? — kiwnął głową.
Spakowałam czarne legginsy, koszulkę w moro i trampki, po czym ubrałam czarne force i oboje wyszliśmy z apartamentu.
Wsiadłam do jego samochodu i dopiero teraz sobie zdałam sprawę z jednej rzeczy, to nie był mój kumpel od piaskownicy, a stres, który męczył mnie przed wystartowaniem i podczas lądowania odszedł. Było to dla mnie bardzo dziwne i mogłam się założyć, że podczas lekcji wszystko ze mnie wyjdzie, a co najgorsze, zrobię z siebie idiotkę.
— Stresujesz się? — zapytał.
— Tak, bardzo.
— Nie masz czego. — zaśmiał się. — Jesteś bardzo pewna siebie. Wnioskuję to, po wczorajszym dniu.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. — westchnęłam.
— Mamy czas, może dzisiaj mi coś o sobie opowiesz? Jak Ci będzie raźniej, to mogę zadawać pytania.
Zgodziłam się. Tak zwane "pomocnicze pytania" bardzo ułatwiły mi zadanie, bo praktycznie bez żadnych problemów odpowiadałam na każde z nich. Oczywiście, dopóki nie zapytał o moich przyjaciół i rodziców. Trudno było mi o tym mówić. Mimo że zerwanie kontaktu z Patrykiem i Luizą, było po części trzeźwym wyborem, to i tak cholernie mnie to bolało. W końcu ta przyjaźń trawa kilka lat.
— Wszystko w porządku?
— Tak, nie. — westchnęłam — Sama nie wiem. Trudno mi mówić o tym.
Dean zatrzymał się na światłach i popatrzył w moją stronę. Chwilę mi się przyglądał, ale kiedy zapaliło się zielone światło, znów wrócił do obserwowania drogi.
— Teraz widać. — uniosłam brew. — Twoją nieśmiałość. Po tym pytaniu cała zbladłaś i mam wrażenie, jakbyś chciała się wypłakać w poduszkę dwa miliony mil ode mnie. Nie będę Cię zmuszał, jak mi zaufasz, to może wtedy mi powiesz.
Przez resztę drogi nie się odzywałam. Nie widziałam takiej potrzeby, do tego miał rację. Na wspomnienie o moich rodzicach, zachciało mi się płakać, chciałam zapaść się pod ziemię.
Zaczęłam o nich myśleć i wspominać szczęśliwe, jak i te gorsze chwile z moimi rodzicami. Kochałam ich cały czas i niemal co noc błagałam Boga, aby do mnie wrócili. Jednak dni i noce mijały, a żaden cud się nie stał..
Zamyśliłam się do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy Sam wsiadł do samochodu. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy ktoś szarpnął mnie za ramię.
________
Czy tylko mi się dobrze pisze, kiedy mam fatalną noc?
Za wszelkie błędy przepraszam! I mam nadzieję, że w komentarzach mnie poprawicie.
CZYTASZ
CHANCE
Teen FictionDziewczyna, która została wychowana w adopcyjnej rodzinie, wyrasta na dojrzałą, piękną kobietę. Po śmierci obojga rodziców sprzedała swój rodzinny dom i zamieszkała w małym mieszkaniu we Wrocławiu. Los uśmiecha się do niej i pewnego dnia wyjeżdża do...