Szłam za Jojo od około pół godziny. Przechodziiłyśmy koło pięknych willi tyle razy, że już nawet przestałam na nie spoglądać. Chciałam wrócić do domu, położyć się w łóżku i nie myśleć o niczym. Dziewczyna, za którą podąrzałam zachowywała się dziwnie. Szła cicho i ostrożnie, niepewnie rozglądając się na boki.
W końcu nie wytrzymałam.
-Kiedy będziemy?! Gdzie ty mnie prowadzisz?!
Jojo odwróciła się gwałtownie i posłała mi miażdżące spojrzenie.
-Może jeszcze głośniej, co?!- jeśli wcześniej uważałam ją za przerażającą, to tamto było niczym w porównaniu z teraz. W jej oczach kryła się jakaś...dzikość. Kto jak kto, ale ona na pewno nie należała do cierpliwych osób.
- Sorry- powiedziałam spokojniej- Chcę po prostu wiedziać gdzie idziemy...
-Już ci mówiłam- ton jej głosu był już nieco milszy- Nie tu i nie teraz.
-W takim razie gdzie?- nie dawałam za wygraną.
-To niedaleko. Nie marudź.
Nie podobało mi się, że ta dziwna dziewczyna traktowała mnie jak dziecko. Przecież miałam już 16 lat!! Ale z drugiej strony nie chciałam się z nią kłócić.
-Dobra, dobra- mruknęłam.
Jojo pokiwała zadowolona głową, po czym ruszyła przed siebie. A ja za nią.
Po 15, może 30 minutach dotarłyśmy do jednej z willi. Niczym się nie wyróżniała. Tak samo biała, czysta i zadbana jak wszystkie. Dziewczyna delikatnie nacisnęła jakiś przycisk w murze.
-To domofon. Przed wojną używany przez wszystkich. Teraz pozwalają sobie na niego tylko najbogatsi. Ludzie, którzy są w środku usłyszą muzyczkę gdy naciskam ten przycisk.
Otworzyłam szerzej oczy. Nigdy nie słyszałam o takim urządzeniu. Na pewno nikt z naszej okolicy nie posiadał czegoś takiego. No, bo było to może i ciekawe, ale całkowicie bezużyteczne. Można po prostu otworzyć furtkę i zastukać do drzwi. Jojo, zupełnie jakby czytała mi w myślach, powiedziała:
-Furtka jest zamknięta. Otworzyć ją można tylko specjalnym przyciskiem, który jest w domu, przy domofonie.
Poczułam się troszkę skołowana. Domofon, furtki otwierane przyciskami, jak w jakiś książkach... Zastanawiałam się ile jeszcze cudów, o których mi się nawet nie śniło, zobaczę w tej willi.
Wtedy usłyszałam dźwięk, jakby jakieś drżenie. Jojo pchnęła furtkę, która z łatwością się otworzyła. Po jej zamknięciu, dziwny dźwięk zamilkł. Już miałam zapytać moją towarzyszkę, co to było, kiedy drzwi otworzyły się. W nich stał wysoki, muskularny męźczyzna. Miał może 30 lat. Był całkiem przystojny, ale nie myślałam o nim w TEN sposób. Nie miałam nigdy chłopaka, ale doskonale wiedziałam, że jest on dla mnie stanowczo za stary.
-To ty Jo?!- wykrzyknął mężczyzna wyraźnie szczęśliwy.
-Cześć Fort!- odkrzyknęła dziewczyna.
Potem jego wzrok padł na mnie, a ja poczułam dreszcze na plecach.
-To ona?- zapytał, a w jego głosie nie było już ani odrobiny emocji.
-Tak, braciszku. To ona.
Spojrzałam ze zdziwieniem na mężczyznę. Rzeczywiście był podobny do Jojo, ale nigdy nie powiedziałabym, że mają wspólnych przodków.
- Jesteście rodzeństwem?- zapytałam.
Mężczyzna popatrzył na mnie uważnie.
-Jojo, możesz choć czasami trzymać język za zębami?- wysyczał.
-Wyluzuj, braciszku- powiedziała dziewczyna- Ona jest okey.
-Jesteś pewna, że nie wyda nas przy pierwszej sposobności wampirom?!
Tym razem to ja wrzasnęłam:
-Wampirom?! Ja?! Po moim trupie!
Fort popatrzył na mnie uważnie.
-Niech będzie. Wejdźcie.- I przepuścił nas do środka.
-A tak w ogóle jestem Fortis- przedstawił się.
- Ja jestem Charlotte.- odpowiedziałam grzecznie.
Mężczyzna zaśmiał się.
-Wszyscy wiemy kim jesteś, Charlotte Cane.
CZYTASZ
Wśród wrogów
VampierMam na imię Charlotte. Jestem człowiekiem. W odróżnieniu od NICH. Jeszcze 100 lat temu wampiry uważało się za bajkę dla dzieci. Ale to nie prawda. Oni naprawdę istnieją i 50 lat temu ujawnili się z zamiarem zniszczenia całego świata. Ludzie nieprzy...