Rozdział 3

2K 137 6
                                    

Szłam za Jojo od około pół godziny. Przechodziiłyśmy koło pięknych willi tyle razy, że już nawet przestałam na nie spoglądać. Chciałam wrócić do domu, położyć się w łóżku i nie myśleć o niczym. Dziewczyna, za którą podąrzałam zachowywała się dziwnie. Szła cicho i ostrożnie, niepewnie rozglądając się na boki. 

W końcu nie wytrzymałam.

-Kiedy będziemy?! Gdzie ty mnie prowadzisz?!

Jojo odwróciła się gwałtownie i posłała mi miażdżące spojrzenie. 

-Może jeszcze głośniej, co?!- jeśli wcześniej uważałam ją za przerażającą, to tamto było niczym w porównaniu z teraz. W jej oczach kryła się jakaś...dzikość. Kto jak kto, ale ona na pewno nie należała do cierpliwych osób. 

- Sorry- powiedziałam spokojniej- Chcę po prostu wiedziać gdzie idziemy...

-Już ci mówiłam- ton jej głosu był już nieco milszy- Nie tu i nie teraz.

-W takim razie gdzie?- nie dawałam za wygraną.

-To niedaleko. Nie marudź. 

Nie podobało mi się, że ta dziwna dziewczyna traktowała mnie jak dziecko. Przecież miałam już 16 lat!! Ale z drugiej strony nie chciałam się z nią kłócić.

-Dobra, dobra- mruknęłam.

Jojo pokiwała zadowolona głową, po czym ruszyła przed siebie. A ja za nią. 

Po 15, może 30 minutach dotarłyśmy do jednej z willi. Niczym się nie wyróżniała. Tak samo biała, czysta i zadbana jak wszystkie. Dziewczyna delikatnie nacisnęła jakiś przycisk w murze. 

-To domofon. Przed wojną używany przez wszystkich. Teraz pozwalają sobie na niego tylko najbogatsi. Ludzie, którzy są w środku usłyszą muzyczkę gdy naciskam ten przycisk. 

Otworzyłam szerzej oczy. Nigdy nie słyszałam o takim urządzeniu. Na pewno nikt z naszej okolicy nie posiadał czegoś takiego. No, bo było to może i ciekawe, ale całkowicie bezużyteczne. Można po prostu otworzyć furtkę i zastukać do drzwi. Jojo, zupełnie jakby czytała mi w myślach, powiedziała:

-Furtka jest zamknięta. Otworzyć ją można tylko specjalnym przyciskiem, który jest w domu, przy domofonie. 

Poczułam się troszkę skołowana. Domofon, furtki otwierane przyciskami, jak w jakiś książkach... Zastanawiałam się ile jeszcze cudów, o których mi się nawet nie śniło, zobaczę w tej willi.

Wtedy usłyszałam dźwięk, jakby jakieś drżenie. Jojo pchnęła furtkę, która z łatwością się otworzyła. Po jej zamknięciu, dziwny dźwięk zamilkł. Już miałam zapytać moją towarzyszkę, co to było, kiedy drzwi otworzyły się. W nich stał wysoki, muskularny męźczyzna. Miał może 30 lat. Był całkiem przystojny, ale nie myślałam o nim w TEN sposób. Nie miałam nigdy chłopaka, ale doskonale wiedziałam, że jest on dla mnie stanowczo za stary. 

-To ty Jo?!- wykrzyknął mężczyzna wyraźnie szczęśliwy. 

-Cześć Fort!- odkrzyknęła dziewczyna.

Potem jego wzrok padł na mnie, a ja poczułam dreszcze na plecach.

-To ona?- zapytał, a w jego głosie nie było już ani odrobiny emocji.

-Tak, braciszku. To ona.

Spojrzałam ze zdziwieniem na mężczyznę. Rzeczywiście był podobny do Jojo, ale nigdy nie powiedziałabym, że mają wspólnych przodków.

- Jesteście rodzeństwem?- zapytałam.

Mężczyzna popatrzył na mnie uważnie. 

-Jojo, możesz choć czasami trzymać język za zębami?- wysyczał.

-Wyluzuj, braciszku- powiedziała dziewczyna- Ona jest okey.

-Jesteś pewna, że nie wyda nas przy pierwszej sposobności wampirom?!

Tym razem to ja wrzasnęłam:

-Wampirom?! Ja?! Po moim trupie!

Fort popatrzył na mnie uważnie. 

-Niech będzie. Wejdźcie.- I przepuścił nas do środka. 

-A tak w ogóle jestem Fortis- przedstawił się.

- Ja jestem Charlotte.- odpowiedziałam grzecznie.

Mężczyzna zaśmiał się.

-Wszyscy wiemy kim jesteś, Charlotte Cane. 

Wśród wrogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz